SPECJALNE

Kreator wyda „Under The Guillotine”, czyli wyjątkowy zestaw prawdziwego fana!

Kreator Under The Guillotine box set
Koncert zespołu Faun

Kreator to jeden z tych zespołów, wobec których określenie „kultowy” nie powinno budzić najmniejszych nawet wątpliwości. Skład pod wodzą niekwestionowanego lidera Milanda „Mille” Petrozzy ma w swoim dorobku kilka albumów, które jednym tchem wymienia się jako najważniejsze dla całego thrash metalu.

Szczególnie udana pod kątem artystycznym była dla zespołu pierwsza dekada działalności. To wtedy powstały takie klasyki jak „Pleasure to Kill”, „Extreme Agression”, czy „Coma of Souls”.

Nadarza się idealna okazja, aby odświeżyć sobie te wydawnictwa, bo Kreator przygotował specjalny box set „Under The Guillotine”. Składają się na niego wszystkie albumy, które zespół wydał pod skrzydłami niemieckiej wytwórni Noise Records, a także liczne bonusy i nagrania rzadkie lub wcześniej niedostępne.

Co sprawiło, że Kreator stał się najważniejszym przedstawicielem europejskiego thrash metalu i jak w szczegółach prezentuje się wyjątkowy zestaw płyt? Sprawdźmy!

[newsletter]

Zespół Kreator
Zespół Kreator. Fot. Materiały promocyjne

Od Tyrant do Kreatora

Pierwsza połowa lat 80. XX wieku na europejskiej scenie metalowej upłynęła pod znakiem coraz większego ekstremizmu brzmieniowego. Wielu zespołom rozmiękczone, klasycznie heavy metalowe granie już nie wystarczało. Muzycy chcieli grać szybciej, brutalniej i surowiej. Z takim zamiarem w 1982 roku dwóch kolegów z Essen w zachodnich Niemiec, czyli Mille Petrozza oraz Jurgen Reil założyło zespół Tyrant. Nazwę po krótkim czasie zmieniono na Tormentor, a gdy okazało się, że istnieje już zespół o takiej nazwie na Węgrzech, dokonano kolejnej korekty i w 1984 roku postawiono na Kreator.

Pierwszy i klasyczny skład zespołu liczył trzech członków. Gitarzystą i wokalistą był Petrozza, perkusistą, ale również wokalistą Reil. Dołączył do nich basista Roberto Fioretti. Dwaj pierwsi są w składzie zespołu do dziś (perkusista z krótką przerwą między 1994 a 1996 rokiem). Ten ostatni odszedł po nagraniu albumu „Renewal” w 1992 roku. W międzyczasie przez skład Kreatora przewinęło się też kilku innych gitarzystów.

Sprawdź nasze unboxingi:

Kreator Endless Pain okładka
Kreator – Endless Pain

„Endless Pain” – ekstremalny metal w pełnej okazałości

Niemal równolegle z wykrystalizowaniem się składu Kreatora powstała wytwórnia płytowa Noise Records. Celem założycieli było rozpromowanie coraz liczniejszych europejskich zespołów metalowych – niekoniecznie tych, które grały przystępniejsze formy muzyczne.

Wręcz przeciwnie, wytwórnia stawiała na rosnący w siłę thrash metal, a także inne podgatunki, które w owym czasie można było uznać za metal ekstremalny. Kreator był jednym z pierwszych składów, który podpisał z Noise Records kontrakt na nagranie płyty. Wśród innych składów można wymienić chociażby Hellhammer (później przekształcone w Celtic Frost), Tankard czy bardzo popularne Helloween, Running Wild i Grave Digger.

Debiut Kreatora z 1985 roku pod tytułem „Endless Pain” to z jednej strony płyta bez wielkiej historii. Album był inspirowany dokonaniami innych artystów, nie wyznaczał ani nowego kierunku, ani nie prezentował niczego odkrywczego w ramach swojego stylu. Z perspektywy czasu należy ocenić, że debiut Kreatora łączył w sobie surowość wczesnego black metalu z thrashowymi tempami i zadziornością. Album ten miał jednak dopiero przygotować słuchaczy na prawdziwy cios, który zespół zada już wkrótce.

Kreator Pleasure to Kill okładka
Kreator – Pleasure to Kill

„Pleasure to Kill” – klasyka thrash metalu bez najmniejszych wątpliwości

Zaledwie rok później Kreator powrócił z albumem, który można uznać za najważniejszy w dorobku zespołu, czyli „Pleasure to Kill”. Krążek ukazał się na rynku w maju 1986 roku i od razu zdobył duży rozgłos. Muzyka na nim była niezwykle szybka i agresywna. Dla wielu słuchaczy był to wręcz krążek zdradzający ciągoty w kierunku death metalu.

Był to jednak najczystszy thrash metal w teutońskim wydaniu. O ile zespoły zza oceanu szły bardziej w kierunku rozbudowanych kompozycji i tak zwanego groove’u, o tyle europejskie, a w szczególności niemieckie – na czele z Kreatorem– decydowały się na prostsze kompozycje, ale grane w iście zawrotnych tempach i niezwykle zadziorne. Jednak „Pleasure to Kill” obok tego zachwyca świetnymi riffami i rewelacyjnymi, szalonymi solówkami. To również na tym krążku Petrozza stał się pełnoprawnym wokalistą, którego już tylko okazjonalnie wspierał Reil.

Z perspektywy czasu „Pleasure to Kill” oceniane jest niezwykle wysoko zarówno przez fanów, jak i krytyków.

Kreator Terrible Certainty okładka
Kreator – Terrible Certainty

„Terrible Certainty” – rozwinięcie sprawdzonej formuły

W początkowym okresie działalności Kreator był zespołem niezwykle płodnym i już 1987 roku wydał kolejny album, czyli „Terrible Certainty”. W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że jest on rozwinięciem formuły z „Pleasure to Kill”. Wciąż jest to ekstremalnie szybki i agresywny thrash metal, ale zespół próbuje na tym albumie czasem nieco zwolnić i dodać do swojej muzyki trochę różnorodności.

Ogólnie album nie ustępuje „Pleasure to Kill” pod względem jakości, ale jest ceniony nieco mniej, ze względu na to, że był wydany później. Jest to jednak kolejna płyta, który budowała świadomość i popularność Kreatora, które w tamtym momencie wykraczała już daleko poza rodzinne Niemcy. Warto odnotować, że był to pierwszy album nagrany w czteroosobowym składzie. Do omawianej wcześniej trójki dołączył gitarzysta Jorg Trzebiatowski.

Kreator Extreme Aggression okładka
Kreator – Extreme Aggression

„Extreme Aggression” – Kreator staje się gwiazdą światowego formatu

I właśnie z postacią Trzebiatowskiego wiążą się trudności z nagraniem kolejnego albumu w dorobku zespołu. Jego postawa nie podobała się Petrozzy, który zadecydował, aby przerwać proces nagrywania i przenieść się z Niemiec do USA w celu dalszej pracy nad krążkiem. To z jednej strony pokazuje, że w tamtym czasie w zespole być może nie działo się najlepiej, ale z drugiej – że skład osiągnął już taki status, że może pozwolić sobie na nieco „gwiazdorzenia”. Wszystko w imię nagrania jak najlepszej płyty, rzecz jasna.

Historia Trzebiatkowskiego w Kreatorze kończy się w zaskakujący sposób. Jest on wymieniony na wydanej w 1989 roku płycie „Extreme Aggression” jako gitarzysta, ale ani jeden jego dźwięk nie jest wykorzystany na krążku. Już w czasie sesji nagraniowych w Los Angeles zastąpił go Frank „Blackfire” Gosdzik z zespołu Sodom, który krótko po wydaniu albumu na stałe dołączył do składu i zostanie w nim do 1996 roku.

Sam album pozwolił osiągnąć zespołowi status prawdziwej gwiazdy metalu tamtych czasów. „Extreme Aggression” łączy wszystko to, za co fani pokochali Kreatora, czyli zabójczo szybkie thrashowe numery, z dopracowanym brzmieniem na światowym poziomie. Najlepszym potwierdzeniem pozycji Kreatora na scenie muzycznej było wydanie albumu poza Niemcami przez Epic Records, czyli jednego z największych wydawców muzycznych na świecie.

Kreator Coma of Souls okładka
Kreator – Coma of Souls

„Coma of Souls” – ostatni klasyczny album Kreatora

Kolejny rok – kolejny album. Tak w tamtym czasie pracował Kreator. W 1990 roku na rynku ukazał się krążek „Coma of Souls”. Można uznać go za ostatni klasyczny album w dorobku formacji. W następnych latach Mille Petrozza zacznie nieco bardziej eksperymentować – z różnym skutkiem i odbiorem przez fanów. „Coma of Souls” to jednak album na wskroś w stylu Kreatora – szybki, zadziorny, ale również przebojowy. Do tego stopnia, że kawałek „People of the Lie” dość często gościł na antenie MTV. Nie trzeba mówić, że to przyczyniło się do jeszcze większego wzrostu popularności zespołu na całym świecie.

„Coma of Souls” była na swój sposób albumem przełomowym. Po jego nagraniu muzycy zaczęli chyba rozumieć, że pewna formuła grania się wyczerpuje. Wciąż dla wielu fanów ultraszybkie tempa i agresja są tym, czego oczekują od Kreatora. Jeśli jednak zespół chce nie tylko utrzymać popularność wśród najbardziej zatwardziałych słuchaczy, ale spróbować pozyskać też nowych, musi coś zmienić. Stąd już na albumie z 1990 roku słychać nieco nowych elementów. Zdarzają się wolniejsze tempa, utwory stawiające na klimat, nie tylko na agresję. To jednak nie przygotowało fanów na szok, który przeżyli wkrótce.

Kreator Renewal okładka
Kreator – Renewal

„Renewal” – nie do końca pożądane odnowienie

Tytuł albumu „Renewal” (z ang. Odnowienie) z 1992 roku należy traktować dość dosłownie. Kreator na tym krążku odszedł dość daleko od brzmienia, do którego przyzwyczaił fanów. Postawił bardziej na niezwykle modne w tamtym czasie groove i industrial metal. Zmiana, co było łatwe do przewidzenia, nie spotkała się z dużym entuzjazmem słuchaczy. Co gorsza, sam album nie popłynął razem z falą popularności innych zespołów z tamtych czasów. Jednym słowem – Kreator zraził do siebie starych słuchaczy i nie pozyskał raczej nowych.

Czy jednak oznacza to, że „Renewal” jest złym albumem? Absolutnie nie! Z perspektywy czasu należy ocenić go pozytywnie. Łączy w sobie tradycyjne kreatorowe elementy oraz niezwykle charakterystyczny wokal Petrozzy i dodaje do nich sporo niespotykanego wcześniej w twórczości zespołu klimatu. Nie jest to już jednoznacznie album thrash metalowy, ale na pewno nie można powiedzieć, że Kreator połasił się na tani sukces komercyjny i nagrał album mdły i nijaki. Co to, to nie.

Zresztą kolejne wydawnictwa zespołu utrzymane są w podobnym klimacie. Dopiero za kilkanaście lat zespół powróci do swoich korzeni i znów zacznie nagrywać surowe i brutalne krążki. Lata 90. należy uznać za okres eksperymentów i poszukiwań, a album „Renewal” za udany ich owoc. To niestety nie będzie zawsze regułą.

Kreator Under The Guillotine zawartość boxu
Kreator – „Under The Guillotine” zawartość boxu

„Under The Guillotine” – wyjątkowy box Kreatora

Wszystkie omówione tu albumy złożą się na wyjątkowy box zespołu Kreator przygotowany przez BMG pod tytułem „Under The Guillotine”. Ten ukaże się na rynku 26 lutego 2021 roku. Zawierać będzie:

  • „Endless Pain” (winyl)
  • „Pleasure To Kill” (winyl)
  • „Terrible Certainty” (winyl)
  • „Extreme Aggression” (winyl)
  • „Coma Of Souls” (winyl)
  • „Renewal” (winyl)
  • „Some Pain Will Last” – DVD zawierające mini-dokument „From The Vault” oraz dwa wcześniej nieopublikowane koncerty z końca lat 80. i początku 90.
  • 40 stronicową książeczkę ze zdjęciami, wypowiedziami, tekstami utworów z pierwszej dekady zespołu
  • Reprodukcja kasety demo „End Of The World”
  • USB pendrive w kształcie figurki demona – logo zespołu, zawierający MP3 ze wszystkimi utworami z rozszerzonych wersji albumów.

Całość będzie dostępna w niezwykle estetycznym, sztywnym opakowaniu. Ze szczegółową zawartością boxu można zapoznać się pod tym linkiem: https://kreator.lnk.to/GuillotinePR.

Oprócz wspomnianego zestawu na rynku ukażą się również nieco mniejsze wydania „Under The Guillotine”. Jedno w postaci dwupłytowego albumu winylowego, na którym znajdzie się 18 utworów wybranych z pierwszej dekady działalności zespołu.

Drugie – jako dwupłytowy album CD, na którym umieszczono aż 30 utworów (w tym kawałki rzadsze i remiksy). Szykuje się zatem prawdziwa uczta dla wszystkich fanów Kreatora i konkretnego thrashowego grania!

Podobne artykuły

Wszystko umiera – 20. rocznica wydania „World Coming Down” Type O Negative

Paweł Kurczonek

Niby podobny, ale jednak inny – reedycja „Mob Rules” Black Sabbath ukaże się 11 listopada

Tomasz Koza

Bloodywood – historia i sukces zespołu metalowego z Indii

Mateusz Skotny

3 komentarze

Marcin 22 lutego 2021 at 18:08

Album „Coma of souls” na długie lata ukształtował moje wyobrażenia o tym, jak powinna grać kapela trashmetalowa. W tamtym czasie miałem 16 lat, formowałem własny zespół, i przez swoje uwielbienie dla Kreatora stawiałem się w opozycji do pozostałych członków zespołu, którzy słuchali głównie Slayera. Z zaangażowaniem zgłębiałem kolejne krążki, poczynając od Violent Revolution wstecz.
Brzmienie „Coma of souls” szybko zyskało we mnie zwolennika… jest surowe, ale nie sposób zarzucić muzykom Kreatora jakiejś niedoróbki . Ciężkim gitarowym riffom (Coma of souls, People of the Lie) towarzyszy gęsta, duszna atmosfera. Wokal Mille na tej płycie przybiera postać wrzasków, po których dreszcz mimowolnie przechodzi po ciele słuchacza (szczególnie w Material World Paranoia). Gdy zapoznawałem się z tą płytą, Kreator zdążył już wydać Enemy of God, płytę o radykalnie innym brzmieniu i podejściu do kompozycji, zdecydowanie bardziej (nomen omen) nowoczesną i techniczną. Jakkolwiek uwielbiam Kreator w obu tych wydaniach, to właśnie surowość i klimat „Coma of souls” urzekły mnie na tyle, że właśnie ta płyta ma na mojej półce z wydawnictwami zespołu honorowe miejsce.

Odpowiedz
Patryk 25 lutego 2021 at 18:51

Danie na surowo.
Myślę, że większość osób zaskoczę dokonanym wyborem płyty do polecenia znajdującej się w boksie „Under The Guillotine. Zanim przejdę do konkretów to przyznam się, że mam ledwie 16lat więc pewnie pomyślicie, że wybiorę… być może płytę Renewal, którą wydaje mi się mógłby wybrać jakiś młokos.
Nie, nie, nie! Ja wybieram Endless Pain! Myślę, że po tej deklaracji padają komentarze w stylu „młody” to bez sensu to przecież ich pierwsza płyta… jeszcze taka surowa?!
Ano właśnie dlatego! Łatwo jest zareklamować wszystkie pozostałe płyty z omawianego boxu, no może poza Renewal , która to rozpoczęła słabszy okres w dziejach Kreatora. Pozostałe płyty znajdujące się w boxie mają to wszystko co powinna mieć solidna płyta thrash metalowa a nawet wybitna bo uważam, że takie w tym wydawnictwie się znajdują.
Mój wybór, wiadomo, był ich pierwszą płyta więc raczej nie mógł być genialny, super techniczny i świetnie nagrany. Jest za to megaszybki z nutką wczesnego black metalu w porównaniu do późniejszych dokonań po prostu surowy ale przecież nie wszystko co surowe musi być niejadalne. Znamy wiele przykładów dań świetnie smakujących na surowo np.: Show no Mercy – Slayera, pierwsze płyty – Megadeth i Sepultury, płyty Celitic Frost, Sodom i Destruction to wszystko dania podane na surowo, a jak dobrze smakują!
Moja sugestia do tych co nadrabiają zaległości z dyskografii Kreatora jest taka by słuchali dokonań załogi z Essen w kolejności od pierwszej płyty do ostatniej. Tylko w ten sposób możecie poczuć magie a jednocześnie przeniesiecie się w czasie. Zauważycie jak od 1985 roku zmieniał się Kreator, jak mocno szedł do góry, jak znalazł się już prawie na szczycie i z niego boleśnie spadł. Na szczęście znowu wdrapał się na szczyt klasyfikacji kapel mających Thrash Metal w metalowym sercu!
Myślę, że podobnie na to kwestię spogląda sam Kreator, który to na stałe umieścił w koncertowych show nieśmiertelny Flag of Hate. Mille i Ventor mają duży sentyment do swojego debiutu ale też wiedzą, że ludzie stojący pod sceną nie wyobrażają sobie, by usłyszeli tylko jeden kawałek z tej bezkompromisowej płyty dlatego też często do setlisty dokładają znakomity Tormentor.
Polecam album Endless Pain!
Keep Metal Alive!

Odpowiedz
Wojtek 26 lutego 2021 at 10:12

Przeczytałem dotychczas załączone komentarze i myślę, że nie będzie łatwo wygrać ten konkurs. Gratuluje naprawdę dobre wpisy!

Mieliśmy już komentarz osoby, którą znakomity album Coma of Souls ukształtował jako muzyka, był też komentarz młodego fana, którego nie było jeszcze na świecie gdy wychodził debiutancki „Endless Pain” a teraz pojawi się komentarz starego dziada, który miał szczęście nie tylko słyszeć ale też widzieć jak Kreator promował według mnie swój kamień milowy a raczej metalowy w postaci albumu „Extreme Aggression”.

Jest rok 1989 ukazuje się czwarty album Kreatora „Extreme Aggression” nagrany w californijskim studio przez nie byle kogo bo Randy Burnsa. Oczywiście w ślad za wydaniem płyty zespół rusza w trasę koncertową i jak zawsze żadna z odnóg trasy nie przebiega przez Polskę gdyż w tamtych czasach praktycznie nikt do nas nie dojeżdżał. A jednak w sukurs polskim wielbicielom bandu z Essen przychodzi sam wielki King Diamond! Niby jak zapyta niezorientowany ano tak, że duńska gwiazda miała być headlinerem kwietniowej Metalmanii 1990 ale musiała odwołać swój występ gdyż jej perkusista nieszczęśliwie złamał nogę.

W ten to sposób w zastępstwie pojawił się Kreator opromieniony sukcesem komercyjnym osiągniętym w USA i przygotowujący się już powoli do nagrania kolejnej już piątej płyty.

W Katowicach melduje się z nowym gitarzystą Frankiem Gosdzikiem „Blackfire” transferowanym z Sodom oraz setlistą w dużej części opartą o kawałki z ostatniej płyty.

10tysięcy spragnionych I ligowego thrashu usłyszała wszystko najważniejsze, gniewne kawałki w tym tytułowy Extreme Aggression, Betrayer, Some Pain Will Last, Bringer of Torture, Love Us Or Hate Us. Ten wieczór pozostawił we mnie niezapomniane wspomnienia na całe moje metalowe życie dlatego z takim sentymentem opowiadam o tym albumie. Rok 1990 był bardzo szczęśliwy dla polskich fanów Kreatora gdyż w grudniu ponownie zawitali do Katowic promując świetny album Coma OF Souls.

Extreme Aggression to cudowny zestaw riffów, solówek, wiele melodii i moc bębnów które wgniatają w fotel. Polecam!!!

Odpowiedz

Zostaw komentarz