Myles Kennedy mógł już powoli szykować się na spokojną jesień pełną relaksu i odpoczynku od muzyki. Slash w najbliższych miesiącach planuje bowiem zająć się promocją swojego bluesowego albumu, a koledzy Mylesa z Alter Bridge zaangażowali się w stu procentach w reunion formacji Creed. Kenendy po raz kolejny pokazuje jednak, że jest człowiekiem, który nie lubi się nudzić i już w listopadzie powróci ze swoimi samodzielnymi koncertami.
Myles Kennedy planuje występy solo
Myles Kennedy zawita ponownie na solowy szlak 25 listopada, kiedy to zaprezentuje się swoim fanom w Glasgow. Koncert ten będzie jednym z sześciu zaplanowanych przez muzyka w ramach trasy „Return to the Kingdom Tour”. Nazwa dość adekwatna, bo Myles w trakcie tych kilku występów zahaczy tylko o kraje znajdujące się na terenie Wielkiej Brytanii. Ucieszyć mogą się więc wszyscy sympatycy Kennedy’ego ze Szkocji, Anglii oraz Walii.
Warto jednak zwrócić uwagę na te koncerty, ponieważ będą to pierwsze solowe występy Mylesa od 2022 roku, kiedy to wokalista promował swój krążek „The Ides of March”. Co więcej, być może będzie to jedna z nielicznych okazji, by w najbliższym czasie zobaczyć muzyka w tym wydaniu, ponieważ w 2025 planuje on powrócić do pracy zarówno z Alter Bridge, jak i Slashem.
A jeśli powyższe argumenty Was nie przekonały, to dodać jeszcze warto, że w roli gościa specjalnego na wszystkich z sześciu opisywanych tu koncertów wystąpi multiinstrumentalista Devin Townsend. Co ciekawe, kanadyjski muzyk przedstawi wówczas publiczności specjalny, akustyczny set.
Wejściówki na jesienne koncerty wokalisty Alter Bridge zakupić można już w internetowej przedsprzedaży. Za pojedynczy bilet zapłacić trzeba aktualnie około 49 brytyjskich funtów.
Jesienne koncerty Mylesa Kennedy’ego – rozpiska
- 25 listopada 2024- Glasgow, Szkocja
- 27 listopada 2024- Manchester, Anglia
- 29 listopada 2024 – Nottingham, Anglia
- 30 listopada 2024 – Birmingham, Anglia
- 2 grudnia 2024 – Cardiff, Walia
- 3 grudnia 2024 – Londyn, Anglia
Źródło: Media społecznościowe Mylesa Kennedy’ego
Fot. Chuck Brueckmann