Zarzutem, który się pojawia przy wielu popularnych metalowych zespołach i jednocześnie chorobą rzeczywiście je trawiącą, jest to, że piszą pod radio. Wiele zespołów walczy o to, żeby mieć własny styl i tworzyć muzykę, która niekoniecznie nadaje się do puszczenia w publicznych mediach. Jednak jak dobrze wiemy, są zespoły, które decydują się na łatwy zarobek i pracę pod tzw. publiczkę.
Powiązane z tym zespołem:
- Bullet for my Valentine ma gotowy materiał na nowy album
- Matt Tuck z Bullet For My Valentine chciałby nagrywać z Metalliką
- Bullet For My Valentine z nowym teledyskiem
Takim zespołem można nazwać Bullet For My Valentine, po 2013 roku. W momencie, w którym wyszło Temper Temper”, wszyscy krytykowali zespół za tandetę, jaką prezentował ten krążek. Wiele osób okrzyknęło wówczas nową płytę BFMV najgorszą, jaka ujrzała światło dzienne. Tytuł ten dzierżyła samotnie, aż w 2018 pojawiło się „Gravity”, które zostało odebrane równie źle.
[newsletter]
Były perkusista Bullet For My Valentine wyjaśnił gdzie popełniono błąd
Były członek zespołu – Michael „Moose” Thomas – ostatnio udzielił wywiadu, w którym przekazał fanom, co właściwie stało się z ich ulubionym zespołem. Jak mówi, grupa w pewnym momencie zwyczajnie przestała pisać muzykę dlatego, że się świetnie przy tym bawi, a zaczęła ją tworzyć wyłącznie w celach zarobkowych. Band zyskał wielką sławę, a członkowie Bullet For My Valentine chcieli wtedy jak najwięcej zarobić.
Czy jest w tym coś złego? Oczywiście, że nie, bo przecież po to większość z nas pracuje – żeby zarabiać. Jednak jeżeli już chcemy zarobić za swoją pracę, to wykonujmy ją jak najlepiej. Bullet For My Valentine postanowiło wówczas, jak mówi były perkusista zespołu, że ich nowe kawałki muszą być skierowane wyłącznie do słuchaczy radiowych i nie mogą posiadać klimatu wcześniej wydanych krążków.
Po trzecim albumie próbowaliśmy zdobyć trochę gotówki, ponieważ to twoja praca i chcesz mieć z tego zysk. Jednak sprawiło to, że zrobiło się nudno. Wynikało to poniekąd z chęci bycia pewnym funkcjonowania Bullet For My Valentine. Zaczęliśmy nagrywać nasz czwarty album „Temper Temper” i pisaliśmy tylko pod radio, co jest zdecydowanie niewłaściwą drogą dla zespołu. Kiedy dołączyłem do Kill the Lights, stwierdziliśmy – pieprzyć radio. Mamy swoje własne brzmienie. Dorastałem przy brzmieniach punk rocka, a żaden z utworów, które słuchałem nie leciał w radiu. Po prostu cieszymy się tym, co gramy, po prostu jesteśmy sobą.
Moose znalazł nowy, lepszy dla siebie zespół
Muzyk opuścił zespół w 2017 roku. Aktualnie jest członkiem Kill the Lights. Jest to świeży zespół, który 21 sierpnia wypuścił debiutancką płytę – „The Sinner”. Można poczuć na niej powiew dawnych kawałków Bullet For My Valentine i uronić sentymentalną łezkę.
Fot. materiały promocyjne