Wszystko wskazuje na to, że nad zespołem I Am Morbid i jego pierwszą europejską trasą zawisło fatum. Niefortunna seria zdarzeń rozpoczęła się jeszcze przed koncertem w Polsce, kiedy doszło do chwilowego zatrzymania gitarzysty zespołu. Teraz zespół odwołał kolejny występ.
Po pięciu koncertach danych w Rosji 29 maja I Am Morbid przyjechał do Polski, do Bielska-Białej, aby rozpocząć serię występów w Europie. Jeszcze przed koncertem doszło do nietypowego zdarzenia. Gitarzysta Ira Black oddalił się od klubu Rudeboy, w którym grupa wieczorem wystąpiła, w kierunku pobliskiego salonu manicure. Chciał naprawić rozdarty paznokieć, który nie sprzyjał komfortowej grze na gitarze. Po drodze muzyka zatrzymała policja, która wciągnęła go do swojego wozu i zaczęła przesłuchiwać. Black nie miał przy sobie dokumentów, co nie polepszało jego sytuacji, jednak z opresji uratował go drugi gitarzysta, Bill Hudson. Koncert odbył się bez żadnych problemów.
Dzień później pełnomocnik kapeli poinformował fanów o odwołaniu kolejnego koncertu zaplanowanego w Koszycach w Słowacji. Cały skład przeszedł ostre zatrucie pokarmowe. Muzycy byli zbyt wyczerpani i odwodnieni, aby móc pojawić się na scenie.
Zespół poinformował o kolejnym anulowanym występie. Grupa nie wystąpiła wczoraj w niemieckim Mörlenbach. Przyczyną było nagłe, niczym nieuzasadniona rezygnacja kierowcy busa z dalszej trasy, po czym zostawił wszystkich. Muzycy wydali oświadczenie:
I Am Morbid i wszystkie supportujące zespołu utknęły w Hamburgu, ponieważ bez żadnego uprzedzenia opuścił nas kierowca busa.
Chociaż ta sytuacja nie jest naszą winą, przepraszamy wszystkich fanów, którzy przyjechali zobaczyć nas dzisiaj wieczorem.
Kapela zapewniła, że kierownik trasy postarał się już o nowego kierowcę i dzisiejszy koncert w Monachium odbędzie się według planu. Do końca gościnnych występów w Europie pozostało jeszcze sześć koncertów.
