Zoltan Bathory, gitarzysta Five Finger Death Punch, to nie tylko świetny muzyk. To również sportowiec, który odnosi krajowe sukcesy. Być może mało kto wiedział, iż former groove/heavy metalowego zespołu, jest zapalonym fighterem i trenuje japońską sztukę walki ju-jitsu.
Bathory ma sporo wspólnego ze sztukami walki już od dawna i często pojawia się w magazynach poświęconych temu sportowi. Poza ju-jitsu, muzyk posiada także czarny pas w judo, trenuje kung fu pod dowództwem wielkiego mistrza Randy’ego Williamsa oraz zdobył certyfikat instruktora sztuk walki.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: 10 FAKTÓW O FIVE FINGER DEATH PUNCH
Zoltan Bathory na mistrzostwach krajowych ju-jitsu
Muzyk 5FDP trenował judo już w wieku 9 lat, ale zawsze ciągnęło go bardziej do ju-jitsu. Zwłaszcza, kiedy dowiedział się o możliwości nauki od Royce’a Garciego, późniejszej legendy UFC. Muzyk zdobył u niego biały pas i zaczął poważne treningi. Przez pewien czas jeździł po świecie z bratem Garciego, Roylerem, który zdobył ogrom tytułów w tym sporcie.
Muzyk swój czarny pas w ju-jitsu zdobył w marcu po 13 latach trenowania. W 2011 roku zdobył srebrny medal w Abu Dhabi Pro Jiu-Jitsu World Trials, kiedy posiadał jeszcze biały pas. Rok później wywalczył brąz w Mistrzostwach Świata z niebieskim pasem.
Tydzień temu zaś, Zoltan Bathory zajął drugie miejsce w krajowych mistrzostwach ju-jitsu. Przywiózł do domu dwa srebrne medale, gdyż startował zarówno w kategorii superciężkiej, jak i absolutnej.
Jak Zoltan Bathory godzi muzykę ze sportem?
Gitarzysta Five Finger Death Punch, zapytany, jak godzi napięty grafik muzyka i sportowca, odpowiada, że wszyscy ochroniarze zespołu mają czarne pasy w ju-jitsu.
To jest nasz wymóg, zatem mogę trenować z nimi, kiedy jesteśmy w trasie. Kiedy jestem w domu, trenuję na akademii Gracie Ju-Jitsu w Las Vegas i mam swojego prywatnego nauczyciela, który odwiedza mnie w mojej posiadłości.
Dla muzyka sport to drugie życie, któremu poświęca mnóstwo energii i motywacji. Swoimi osiągnięciami dzieli się w mediach społecznościowych.
Amerykańskie Krajowe Mistrzostwa Ju-Jitsu – zająłem w nich drugie miejsce. Sekcja superciężka i absolutna, która była absolutną wojną. Kocham tę moją ju-jitsową społeczność, kiedy walczymy ze sobą zajadle, a po zawodach znów jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. To był świetny czas, choć nie dla mojego złamanego palca u stopy. Dziękuję wszystkim, z którymi dzieliłem matę.
Jak widać, żaden sport nie szczędzi. Ale ta ofiara była zapewne warta takich osiągnięć.
Źródło: Blabbermouth
Fot. Materiały promocyjne