Pandemia trwająca od marca 2020 roku sparaliżowała praktycznie każdy element sektora gospodarki w kraju. Najmniej ucierpiały sklepy spożywcze, bo do całkowitej zagłady ludzkości przez wzgląd na „pandemię wszechczasów” brakowałoby tylko przymierania z głodu.
Pozostałe placówki jak restauracje, galerie handlowe ze sklepami usługowymi, domy weselne, kina, teatry, muzea, obiekty sportowe i kościoły, przez te wszystkie miesiące działały zmiennie. Ich dostępność była ograniczona, niekiedy nawet mocno. Ale jednak przychodził moment, gdy na jakiś czas ponownie je otwierano.
Taka możliwość nigdy nie nastąpiła w przypadku klubów koncertowych. Menagerowie, organizatorzy i osoby związane z tego typu wydarzeniami cierpliwie czekali na rozwój wydarzeń. Wiedzieli, że sytuacja nie jest kolorowa, ale wierzyli, że wraz z luzowaniem obostrzeń od maja, również koncertom przypadnie coś w udziale. Niestety tak się nie stało.
CZYTAJ TEŻ: IMPREZY MASOWE. PRZYWILEJE DLA ZASZCZEPIONYCH Z CERTYFIKATEM
Otwórzcie koncerty! Akcja przeciwko obostrzeniom
Dzisiejsze czasy można zdefiniować krótko jako 2D: dystans i dezynfekcja. Jeśli te wymagania mają pozwolić niektórym placówkom na otwarcie po bardzo bolesnym kryzysie, to nawet pandemiczni malkontenci przymkną oko na konieczność posiadania maski albo na zmniejszoną liczbę dostępnych miejsc, byleby tylko otworzyć miejscówkę.
Skoro miejsca takie jak stadiony, które przecież mogą pomieścić ogrom ludzi, mają szansę być otwarte, to dlaczego nie może się tak stać z klubami bądź scenami plenerowymi? Skoro wesela, czyli skupiska ludzi, mogą się odbywać przy zmniejszonej liczebności, to dlaczego nie koncerty?
Od marca 2020 roku branża muzyczna nie miała ruchu. Ani krzty możliwości, by odkuć się od strat. To tę branżę jako pierwszą permanentnie zamknięto po dziś dzień i to bez światełka w tunelu. Dlatego też ludzie pracujący w tym sektorze oficjalnie i otwarcie protestują, żądając równych praw. Nie sposób się nie zgodzić z ich racjami.
Bez pracy pozostali nie tylko menagerowie i właściciele klubów, ale również technicy, firmy techniczne, promotorzy, pracownicy obsługi wydarzeń i – co najważniejsze – muzycy, bez których to wszystko się nie odbędzie.
IGMAP, SOIAR oraz PITE zapewniało, że to się wkrótce zmieni. Niestety, póki co sprawa stoi w miejscu.
Dołączamy się do tego protestu, bo niczego, jak koncertów i możliwości obcowania z muzyką nie brakuje nam bardziej. A przede wszystkim, tak samo jak reprezentanci branży muzycznej, chcemy równego traktowania w gospodarce.