Niedawno informowaliśmy o ekranizacji „Władcy chaosu – Krwawe powstanie satanistycznego metalowego podziemia” , książki autorstwa Michaela Moynihana i Norwega Didrika Søderlinda z 1998 roku, opowiadającej o historii Mayhem. Chociaż data premiery nie jest jeszcze znana, to produkcja zbiera kolejne nieprzychylne komentarze.
W poprzednim newsie przytoczyliśmy wypowiedź Sigurda „Satyra” Wongravena z Satyricon , który uważa, że na podstawie kiepskiej książki nie może powstać dobry film, a sama historia przedstawiona w dziele literackim jest niedokładna. Powszechnie znana jest również opinia basisty Mayhem, Necrobutchera, który bez ogródek powiedział, że książka to jakieś pierdolone bzdury, a pieprzeni Szwedzi (reżyserią ma się zająć Jonas Åkerlund, były perkusista Bathory) chcą w dodatku zrobić o tym film.
Tym razem swoje trzy grosze dokłada Fenriz z Darkthrone na Facebooku:
O filmie opowiadającym o sytuacji black metalu pod koniec lat 80 i na początku lat 90 (lords of chaos): TO JEST NAJGORSZY POMYSŁ OD CZASÓW NIEKROJONEGO CHLEBA (…) Myślę tak o wszystkich biografiach. Czułem się niedobrze po wypadzie do Cinemateque i obejrzeniu filmu-niespodzianki. To taka idea, nie wiesz, jaki film będziesz oglądał. Akurat była produkcja o głównym gościu z Joy Division. Mam dość odtwarzania życia w ten sposób. Ale ludzie ciągle kochają biografie. Dla mnie to jest jak wypadek samochodowy, którego tak naprawdę nie chcesz widzieć, ale i tak oglądasz. Oh, szaleństwo człowieka.