Niedawno, 26 marca, wydany przez amerykański zespół krążek „The Bitter Truth” odniósł spory sukces na całym świecie. Album znalazł się na czwartym miejscu brytyjskiej listy przebojów, co pokazuje jak bardzo wpadł w ucho słuchaczom cięższych brzmień i nie tylko. Warto odnotować, że i ci którzy za takowymi nie przepadają, znajdą coś dla siebie, ponieważ na płycie znalazło się też trochę elektroniki i lżejszych brzmień.
Evanescence pokazali się świetnie na nowej płycie
Taki balans miał z pewnością niemały wpływ na to, do jakiej liczby fanów udało się dotrzeć Evanescence. Trzeba zaznaczyć inny fakt, a mianowicie znakomity wokal Amy Lee – porywa, jak zawsze. Wszystko przyniosło swój owoc w podbijaniu najwyższych miejsc za ilość odsłuchań. Zespół znalazł się na szczycie list przebojów iTunes w 22 krajach. Trzeba przyznać – mają co świętować.
Płyta pełna energii i starająca się rozświetlić mroki pandemicznej codzienności przynosi wielki sukces marketingowy, ale jak w wywiadzie dla Onetu mówiła wokalistka Evanescence, to nie notowania są dla niej najważniejsze. Amy Lee przyznała w tymże wywiadzie, że ważne jest dla niej to, żeby fani zespołu byli zadowoleni. Jednak nie zaprzecza, że sukcesy są na listach przebojów mogą ucieszyć.
Powrót do źródła i powiew świeżości na nowej płycie
W tej samej rozmowie piosenkarka zwróciła uwagę na to, że grupa postanowiła poszukać inspiracji jak prawdziwy twórca renesansowy, działający wedle zasady ad fontes (z łac. do źródeł). Muzycy znaleźli ją w utworach sprzed 20 lat. Takie działanie miało na celu, jak mówi w wywiadzie Amy Lee, pokazanie nowym członkom Evanescence korzeni zespołu.
Nowy album jest połączeniem tego jak wyglądał zespół na początku swojej drogi, a także nowego pomysłu i świeżych inspiracji. Tak też w tymże wywiadzie swoją wypowiedź dotyczącą wracania do źródła podsumowała wokalistka zespołu.
Źródło: Blabbermouth, Onet