Frontman walijskiej grupy Bullet For My Valentine, Matt Tuck udzielił niedawno wywiadu dla australijskiego magazynu muzycznego „Heavy”. Matt rozmawiał m.in. o nowym albumie studyjnym zespołu zatytułowanym po prostu „Bullet For My Valentine”, który ukaże się 5 listopada.
Następca „Gravity” z 2018 roku został napisany we wrześniu 2019 roku z długoletnim producentem Carlem Bownem, który współprodukował album zespołu z 2015 roku „Venom”, a także wyprodukował i zmiksował „Gravity”.
SPRAWDŹ: BULLET FOR MY VALENTINE W POLSCE 31 STYCZNIA 2022 – SZCZEGÓŁY I BILETY
Nowa płyta „Bullet For My Valentine” będzie bardziej agresywna
Tuck nawiązał do procesu twórczego na nowej płycie oraz pierwszych opublikowanych singlach, które promują album „Bullet For My Valentine” (mowa o „Knives”, „Parasite”, „Shatter” i „Rainbow Veins”):
„Muzycznie, to co ludzie słyszeli do tej pory, to rodzaj podsumowania tonu całej płyty, naprawdę. Jest to o wiele bardziej techniczna i wściekła płyta w porównaniu do kilku ostatnich, które zrobiliśmy. I to jest dobre, stary. Czuję, że trafiliśmy w dobry punkt, jeśli chodzi o pisanie muzyki”.
Według Tucka, bardziej agresywny kierunek nowego albumu Bullet For My Valentine pojawił się naturalnie i nie był wynikiem świadomego wysiłku:
„To po prostu tak wyszło. Podeszliśmy do tego tak, jak do każdej innej płyty. Zbieramy się w pokoju, robimy kilka demówek, pomysłów na piosenki, układamy riffy i eksperymentujemy, próbujemy znaleźć kierunek. Myślę, że zajęło to około sześciu do ośmiu tygodni pisania, z przerwami i bez, aby w końcu znaleźć drogę, w którym zmierza album. Myślę, że najtrudniejszą częścią pisania płyty jest rozpoczęcie tego procesu”.
Źródła:
Fot. materiały promocyjne