Dobre wieści z obozu Carcass. Gitarzysta zespołu, Bil Steer, udzielił niedawno wywiadu dla radia WSOU przed występem grupy na Decibel Metal & Beer Fest w Filadelfii. Podczas rozmowy został zapytany m.in. o plany odnośnie następcy „Surgical Steel”; pierwszego albumu z 2013 roku wydanego po ponad dziesięcioletnim zawieszeniu zespołu.
Straciłem rachubę czasu od ostatniej płyty… Będzie już chyba z pięć lat. Tak, odczuwam to jako dużą zaległość. Nagraliśmy demo w okolicy świąt Bożego Narodzenia – coś koło pięćdziesięciu minut muzyki – wbrew pozorom nie zamierzamy na tym poprzestać. Chcemy nadal zbierać i rejestrować nasze pomysły, aby mieć z czego wybrać najlepsze partie. Nie wiem, kiedy dokładnie to nastąpi, ale musi jeszcze w tym roku. Ja i Dan [Wilding, perkusista – przyp. red.] dostajemy już szału, naprawdę. Chętnie byśmy się za to wzięli.
Gitarzysta Carcass został też poproszony o komentarz odnośnie odejścia drugiego gitarzysty, Bena Asha, które miało miejsce przed miesiącem.
Wrócę do tego, co mówiłem o tych pięciu latach. Były dla każdego z nas trochę jak niekończące się zbieranie żniwa. Wydaliśmy album, zabukowaliśmy koncerty i okazało się, że potrzebujemy jeszcze jednego gitarzysty. Zdaje się, jakby to była wieczność… W końcu Ben powiedział, że nie chce już tego robić. Z różnych powodów. Odszedł i wrócił do tego, czym zajmował się przed zespołem. A Tom, nasz nowy gitarzysta… Znam go od lat. Był brany pod uwagę już w okresie wydania „Surgical Steel”, ale w tamtym czasie okoliczności nie chciały nam sprzyjać – do tego przeprowadzał się akurat z żoną do Stanów. A dziś… To dopiero drugi koncert, który zagraliśmy razem, a facet jest po prostu fantastyczny! Bierze wszystko na poważnie, wciąż chętnie się uczy i jest bardzo samokrytyczny. Jest człowiekiem, którego chce się mieć obok siebie.
Źródło: Blabbermouth / Fot. Materiały promocyjne zespołu