Weterani death metalu ze wschodniego wybrzeża ogłosili w sobotę za pośrednictwem Facebooka: „Wracamy do studia domknąć nowy album.”
Perkusista zespołu, Steve Asheim, wypowiadał się o następcy „In the Minds of Evil” z 2013 roku parę miesięcy temu:
Wyzwaniem było, jak zawsze, nie powtarzać się za bardzo. Wymyślić coś chwytliwego, porażającego, a zarazem coś, co nie byłoby czysto techniczne. Był taki moment… Wszyscy mówili mi to samo, kiedy pokazałem im demo jednej piosenki. Nie zrozum mnie źle. Mówili: „Stary, to brzmi jak Judas Priest!”. To była interesująca uwaga. Usłyszałem, że utwór był „ciężki, szybki, atakujący, ale z momentem cholernie przypominającym Judas Priest.”. Usłyszałem to od Glena [Bentona, frontmana Deicide – przyp. red.] i Jasona [Suecof, producenta – przyp. red.], który nigdy nie był wielkim fanem Priestów, a jednak to zauważył.
(…) Musiałem więc zaaranżować coś innego. Utwór powstał w jedną noc. Uznałem, że tyle wystarczy – prosta kompozycja bazująca na trzech akordach. Jednocześnie pełna energii. Czekam, aż ludzie będą mogli ją usłyszeć.
Deicide pożegnał się w dwa lata temu z wieloletnim gitarzystą Jackiem Owenem. Jego miejsce zajął Mark English (Monstrosity).
Źródło: blabbermouth.net / Fot. Archiwum zespołu