O procesie nagrywania nowego albumu formacji King Diamond bez problemu nagrać można by było już serial, a może nawet i pełnoprawny film. Duńska grupa pracuje bowiem nad swoim nowym wydawnictwem już od ponad siedmiu lat, wielokrotnie zmieniała tytuł płyty, a jej potencjalna premiera przekładana była już wiele razy. Album nazwany obecnie „Saint Lucifer’s Hospital 1920” światło dzienne miał bowiem ujrzeć już w 2020, 2021, 2022, a także 2024 roku. Ale być może to 2026 roku okaże się być w końcu przełomowym w tej kwestii?
Zobacz też: Czy Ghost kopiuje styl Kinga Diamonda?
King Diamond powróci do nagrywania albumu
Światełko w tunelu dla wszystkich oczekujących na nową płytę King Diamond zaświecił niedawno gitarzysta grupy, Andy La Rocque. Muzyk w rozmowie z portalem Chaoszine potwierdził, że zespół ma zamiar powrócić do studia nagraniowego od razu po zakończeniu aktualnie trwającej, europejskiej trasie koncertowej. Andy dodał również, że Panowie planowali zająć się nagrywaniem już w ubiegłym roku, jednak plany te pokrzyżowały wówczas problemy zdrowotne w zespole.
Zaraz po ubiegłorocznej trasie po USA rozmawialiśmy o tym, żeby zrobić sobie krótką przerwę od występów i zacząć pracować nad kompozycjami, ponieważ większość z nich mamy aktualnie przygotowanych w wersjach demo. Ale potem różni ludzie mieli różne problemy zdrowotne, nie chce się zagłębiać w ten temat… A potem okazało się, że po prostu zabrakło nam czasu, bo musieliśmy zacząć planować tegoroczne koncerty w Europie. Ale po powrocie z tej trasy, na pewno wrócimy do nagrywania materiału. King ma już przygotowane wiele tekstów i wiele pomysłów. Cała historia związana z albumem jest już gotowa. Musimy więc po prostu nagrać tylko muzykę w odpowiedni sposób. Wydaję mi się, że mamy przygotowanych około ośmiu piosenek. Ale King ma też jeszcze wiele swoich pomysłów.

Czyżbyśmy więc w końcu mieli doczekać się nowego wydawnictwa spod szyldu King Diamond? Cóż, brzmi to wszystko bardzo optymistycznie, ale patrząc na kilka ostatnich lat, wydawać może się, że podobne słowa z obozu Kinga Diamonda słyszeliśmy już wiele razy, a płyty ani widu ani słychu. Pozostało więc tylko czekać na kolejne konkrety.
Źródło: Blabbermouth
Fot. Materiały promocyjne