Limp Bizkit wyda swój długo oczekiwany nowy album, a jego tytuł brzmi „Limp Bizkit Still Sucks”. Premiera odbędzie się, jak wcześniej przypuszczano, w najbliższą niedzielę – 31 października. Okładkę zdobiącą nową płytę Limp Bizkit mozecie sprawdzić poniżej. Dostępna jest również specjalna „recenzja” albumu od Jake’a Bacona, w którego wciela się gitarzysta grupy Wes Borland.
Borland skomentował w mediach społecznościowych: „Nasz pierwszy od ponad dekady album wychodzi w tę niedzielę! Szczęśliwego Halloween! Limp Bizkit – Still Sucks #limpbizkitstillsucks #limpbizkit @limpbizkit”.
Limp Bizkit powraca z nową płytą po 10 latach
Grupa nie wydała nowego studyjnego albumu od czasu „Gold Cobra” z 2011 roku, chociaż zespół spędził dużo czasu na pisaniu i nagrywaniu muzyki w ciągu ostatniej dekady. Wcześniej pojawiły się informacje, że nowy album będzie nosił tytuł „Stampede Of The Disco Elephants”, ale te plany zostały najwyraźniej porzucone.
W zeszłym miesiącu Limp Bizkit wydał nowy singiel zatytułowany „Dad Vibes”. Utwór, który pierwotnie miał swoją premierę podczas lipcowego koncertu zespołu na Lollapalooza, został udostępniony za pośrednictwem Suretone Records i ADA.

Źródło: Blabbermouth, Instagram
Fot. Materiały promocyjne
7 komentarzy
Album faktycznie ssie! 10 lat czekania i co dostajemy? pół godziny materiału w 12 piosenkach po 2 minuty żeby one jeszcze były ciekawe ale same odgrzewane kotlety. Muzycznie najgorzej ever nic ciekawego się nie dzieje w gitarach nie ma flow teksty wtórne i kiepskie. Chwyty wykorzystywane we wcześniejszych płytach aż bolą w uszy. Oczywiście jest tez cover ballada która ma chyba zapewnić sukces na listach przebojów jak kiedyś behind blue eyes.
Coś przeczuwałem, że to może być wtopa. Będę musiał sprawdzić na własnej skórze. 😉
kur…a ale zawód! 🙁 Czekałem tyle lat i to jest jeszcze gorsze niż Results May Vary! Zazwyczaj album promuje się najlepszym utworem i po Dad Vibes pomyślałem, że mam nadzieję, że to nie jest najlepszy utwór albumu. Okazał się najlepszym i to jest najsmutniejsze. Plusem dla niektórych może być spora różnorodność brzmień, tylko czy to jest w ogóle dobre? nie!. Wychowałem się na Significant Other i tacy bizkici pozostaną w moim sercu najbardziej. 🙁
Zgadzam się z przedmówcami. Album do szpiku powtarzalny. Odgrzany kotlet smakuje słabo a w wykonaniu takiej legendy to nie tylko słabo… Jestem zawiedziony. Szkoda. Mogli nic nie wydawać a przynajmniej pozostałoby dobre wspomnienie.
Gold Cobra nie była odgrzewanym kotletem? To jest Limp Bizkit! nie ma co się spodziewać czegoś oryginalnego. Mi nowy album siada. Nie jest to ewolucja ale całkiem ok płyta. Brzmi jak by się bawili muzyką tworząc ten materiał a nie znowu na siłe chcieli nagrać nową wersję „my way” i innych hitów. Słychać na nim powrót do RMV i do The Unquestionable Truth. Brakuje mi tu jedynie jakiś mocnych typowych singli pokroju ready to go.
Drogi Winicjuszu Gold Cobra nie była odgrzewanym kotletem bo tam ilość gitarowych brzmień byłą różnorodna czy shotgun czy why try i inne były w stylu ale zupełnie nowe a tu w nowym albumie któraś z piosenek brzmi jak riff z hot dog tylko skrócony i takie miałem w jeszcze jednej piosence wrazenie czy 2 że gdzieś to juz było. No i nie oszukujmy się wstawki wokalne typu check 1 2 czy dj lethal i inne po 20 latach są nieświeże. 10 lat trzeba było poczekać na coś takiego? Przecież ta płyta brzmi jak zbiór odrzutów z innych albumów baa nawet te single wydawane na przestrzeni tych 10 lat są lepsze niz materiał na albumie
cała prawda! a jeśli ktoś z rozrzewnieniem wspomina RMV to się nie dziwię, że ten album może się podobać. Te miękkie wokale niczym Linkin Park doprowadzają mnie wręcz do wymiotów.