Marzec 2021 pod względem metalowych premier nie przynosi być może jakiegoś spektakularnego i długo oczekiwanego dzieła, ale to wcale nie znaczy, że zabraknie solidnego grania. W tym miesiącu do wyboru są zarówno zespoły, które dopiero stawiają pierwsze kroki na metalowej scenie, jak i starzy wyjadacze, ale w nieco odświeżonej lub zaskakującej formie! Zapraszamy na nasz subiektywny przegląd najciekawszych metalowych premier miesiąca!
Acid Mammoth „Caravan” – premiera 5 marca
Stoner doom metal to z całą pewnością nie jest jeden z tych rodzajów metalu, który ma największą liczbę fanów. Jednak greckim zespołem Acid Mammoth, który właśnie taką odmianę ciężkiego grania serwuje, zdecydowanie warto się zainteresować. Już pierwsze dźwięki tytułowego utworu z nadchodzącej płyty przywodzą na myśl pionierów z legendarnego amerykańskiego składu Sleep i zdecydowanie w podobnych klimacie ma być utrzymana reszta krążka.
„Caravan” będzie już trzecim długogrającym albumem w dorobku zespołu Acid Mammoth. Dwa poprzednie, czyli „Acid Mammoth” oraz „Under Acid Roof” zdobyły niemałe uznanie krytyków i fanów takiego typu grania. Czas najwyższy, aby zespół wypłyną na jeszcze szersze wody. Zdecydowanie warto dać szansę tym „kwaśnym” dźwiękom i posłuchać albumu „Caravan”!
Sprawdź również:
- Metalowe premiery 2021 – na płyty jakich zespołów czekamy najbardziej?
- Discogs – co oferuje największy internetowy spis dyskografii?
- „Popełnicie komercyjne samobójstwo” – Sepultura „Roots” – 25-lecie wydania
Chevelle „Niratias” – premiera 5 marca
To jeden z tych zespołów, którego popularność trudno wytłumaczyć. Nie grają specjalnie oryginalnie, ich utwory nie stały się wielkimi hitami. Mimo wszystko jednak – na pewnym etapie kariery – udało im się złapać odpowiednią falę i sprzedać kilka milionów płyt. Dziś sukces komercyjny z początku XXI wieku jest raczej niemożliwy do powtórzenia, ale wciąż wiele osób na pewno z zaciekawieniem i sentymentem sięgnie po nową płytę Chevelle.
Pierwszy singiel z „Niratias”, czyli „Peach” pokazuje, że zespół wciąż dobrze czuje się w rejonach, które ogólnie nazywa się „metalem alternatywnym”. Kompozycyjnie muzycy już jakiś czas temu skręcili lekko w rejony progresywne, a brzmieniowe i wokalne nawiązania do Toola nie są raczej przypadkowe. Nie należy w żadnym wypadku traktować tego jego zarzutu, a nowej płyty Chevelle naprawdę warto posłuchać. Zwłaszcza że to pierwszy krążek od aż 5 lat – nie zarzucają więc oni słuchaczy swoją muzyką szczególnie często.
Eyehategod „A History Of Nomadic Behavior” – premiera 12 marca
Zespół Eyehategod w niektórych kręgach uchodzi wręcz za kultowy, a premiera nowego albumu tego składu to duże wydarzenie. W końcu to jeden z najważniejszych przedstawicieli, a zarazem pionierów sludge metalu. Jednak nawet w tym nurcie jest to zespół oryginalny i wyróżniający się brzmieniem. Wynika to przede wszystkim z miejsca powstania składu, czyli Nowego Orleanu. Muzycy są po prostu przesiąknięci bluesem z tamtych rejonów i chętnie włączają jego elementy do swojej twórczości.
Pomimo ponad 30 lat kariery „A History of Nomadic Behavior” będzie dopiero szóstym albumem studyjnym w dorobku Eyehategood. Tytuł albumu jest znaczący, bo muzycy mówią, że po wydaniu poprzedniego krążka (w 2014 roku) przez bite trzy lata byli w trasie koncertowej. Dała im ona mocno popalić, a wokalista Mike IX Williams zakończył ją z przeszczepem wątroby… Premiera „A History of Nomadic Behavior” zespołu Eyehategod już 12 marca.
Heart Healer „The Metal Opera By Magnus Karlsson” – premiera 12 marca
Totalnie zmieniamy klimat i przenosimy się do zimnej Skandynawii. Magnus Karlsson to prawdziwy człowiek instytucja. Liczba projektów, które tworzył i współtworzył przyprawia o zawrót głowy. Ostatnio dłużej miejsce zagrzał w Primal Fear, ale wciąż ma wielki głód tworzenia. Tytuł jego najnowszego dzieła mówi w zasadzie wszystko. To metalowa opera – z rozpisanymi rolami, fabułą i tak dalej. Do współpracy zaprosił siedem znanych metalowych wokalistek – wśród nich Anette Olzon (The Dark Element, ex-Nightwish), Noorę Louhimo (Battle Beast), Adrienne Cowan (Seven Spires) i inne.
Muzycznie należy spodziewać się metalu z pełnym orkiestrowym rozmachem. Pierwsze recenzje pojawiają się już w sieci i są nad wyraz obiecujące, więc dla miłośników takiego grania może pojawić się już wkrótce bardzo łakomy kąsek!
Rob Zombie „The Lunar Injection Kool Aid Eclipse Conspiracy” – premiera 12 marca
Według słów samego artysty album „The Lunar Injection Kool Aid Eclipse Conspiracy” był gotowy już dwa lata temu. Wówczas jednak Rob Zombie chciał pozamykać pewne sprawy przed jego wypuszczeniem i gdy znów był do tego gotowy – wybuchła pandemia. I znów sprawiła ona przesunięcie premiery. No cóż, mało który artysta może pozwolić sobie na komfort trzymania w szufladzie gotowego materiału przez tyle czasu. Zombie w pełni jednak zapracował sobie na taki status, a nieco dłuższe oczekiwanie tylko zwiększy apetyt na jego nową płytę.
Ta stylistycznie nie powinna być wielkim zaskoczeniem. Choć sam artysta mówi o niej, że to najlepsza jego płyta w ogóle. Gitarzysta grupy John 5 porównuje ją z kolei do legendarnego „Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band” The Beatles. Mocne to słowa – już wkrótce przekonamy się, na ile prawdziwe.
Varmia „Bal Lada” – premiera 12 marca
Czas na coś z polskiego podwórka. Varmia to z jednej strony żadne zaskoczenie. W końcu Polacy jak mało kto potrafią robić black metal z różnymi, w tym folkowymi naleciałościami. Jednak nawet wśród tego zacnego towarzystwa Varmia się wyróżnia. Zespół inspiruje się przede wszystkim folklorem rodzinnego regionu, czyli Warmii, a także historycznych Prus. Słychać to nie tylko w dźwiękach ich muzyki i tekstach, ale widać również w strojach podczas występów na żywo czy w teledyskach.
„Bal Lada” będzie już trzecim długogrającym albumem w dorobku grupy. Wedle relacji muzyków został on zarejestrowany w XIX-wiecznym dworze, co nie pozostało bez wpływu na brzmienie. Czy Varmia najnowszym albumem udowodni, że jest jednym z najoryginalniejszych zespołów swojego nurtu w Polsce? Nie mam ku temu najmniejszych wątpliwości!
Saxon „Inspirations” – premiera 19 marca
Zespół Saxon jest z nami tak długo, że właściwie trudno wyobrazić sobie, że dawno dawno temu był to skład dopiero zaczynający swoją karierę i czerpiący inspirację od innych, a nie tylko ją dający. Jak łatwo się zatem domyślić album „Inspirations” to krążek z coverami – utworami, które muzycy zespołu Saxon uznali za ważne w rozwoju ich brzmienia i gustu muzycznego.
Do tego zacnego grona zostały włączone kawałki The Rolling Stones, AC/DC, Deep Purple czy Led Zeppelin. Całkiem niezła składanka! Nie ma się co oszukiwać, że zamiast albumu z przeróbkami, wszyscy fani woleliby nowy autorski materiał. Jednak na bezrybiu i rak ryba, więc nie ma co wybrzydzać – w końcu Saxon to zawsze Saxon.
Evanescence „The Bitter Truth” – Premiera 26 marca
Czy Evanescence gra pełnokrwisty metal i bez najmniejszych wątpliwości ta płyta powinna znaleźć się na takiej liście? Można mieć pewne wątpliwości. Zwłaszcza słuchając pierwszego singla z płyty „The Bitter Truth”, czyli „Yeah Right” – dużo w nim elektroniki, ale trochę ostrzejsze gitary też się trafiają. Ogólnie nic zaskakującego w kontekście twórczości Ecanescence, ale na pewno są osoby, którym takie granie przypadnie do gustu. Zwłaszcza, że wokal Amy Lee błyszczy jak zwykle.
Warto odnotować, że jest to pierwsza w pełni nowa płyta od dekady. Wydany w 2017 roku krążek „Synthesis” zawierał jedynie dwa premierowe utwory – reszta była przeróbką starszych utworów. Fani Evanescence musieli więc czekać naprawdę długo na premierową muzykę od ulubionego zespołu. Czy było warto? Okaże się już 26 marca!
„Smith/Kotzen” – premiera 26 marca
Dwóch wirtuozów gitary z różnych światów usiadło razem, zaczęło jamować i wyszła z tego płyta. Tak w skrócie można określić genezę powstania tego albumu. Dla przypomnienia – dwoma gitarzystami są Adrian Smith z Iron Maiden oraz Ritchie Kotzen, który występuje przede wszystkim solo, ale ma też epizody w takich zespołach jak Mr. Big czy Poison.
Pierwsze zaprezentowane utwory pokazują, że muzycy poszli w rejony hard rocka i bluesa, dodali do tego sporo swojej magii i brzmi to naprawdę świetnie. Fanów Iron Maiden może szczególnie zszokować Adrian Smith jako wokalista – w macierzystej formacji może jedynie pozwolić sobie na chórki. Tutaj śpiewa pełnym i bardzo ciekawym głosem. Bez wątpienia „Smith/Kotzen” to jednak z najciekawszych premier marca!
Liquid Tension Experiment „LTE3” – premiera 26 marca
Jak brzmiałoby Dream Theater, gdyby było zespołem instrumentalnym? Zapewne jak Liquid Tension Experiment. To tak pół żartem, pół serio. W końcu wśród czterech muzyków tworzących ten skład jest aż trzech byłych lub obecnych członków DT (Petrucci, Portnoy, Rudess). Uzupełnia ich basista Tony Levin. Więc zarówno pod względem personalnym, jak i muzycznym trudno uciec od skojarzeń z Dream Theater.
Warto jednak przypomnieć, że początków Liquid Tension Experiment należy upatrywać jeszcze w latach 90. XX wieku. Wtedy to skład wydał dwie nieźle przyjęte płyty. Teraz – po ponad 20 latach – czas na trzecią. Czy LTE może nas czymś jeszcze zaskoczyć? Z jednej strony nie – mniej więcej wiemy, czego się spodziewać. Z drugiej strony natomiast – gdy tacy muzycy puszczą wodze fantazji, trudno stwierdzić, dokąd dotrą. Może być naprawdę ciekawie! Premiera „LTE3” już 26 marca!