PŁYTY

Tony Iommi i Glenn Hughes powracają w wielkim stylu

Tony Iommi i Glenn Hughes

Dwie legendy metalu na jednej płycie – to nie mogło się nie udać. Wytwórnia BMG umie w remastering dość dobrze, a wybór kolejnych albumów, które otrzymują nowe brzmienie i wydania, tylko ten fakt potwierdza.

Już niedługo, bo 4 października 2024 r. po raz pierwszy na winylach (a precyzyjniej, kolorowych limitkach) ukażą się krążki powstałe w wyniku muzycznej kolaboracji sławnego Sabsa, Tony’ego Iommi’ego oraz basisty Deep Purple, Glenna Hughesa – „The 1996 Dep Sessions” i „Fused”.

Oczywiście, jeśli ktoś z Was reflektuje na wersję digitalową czy CD (digisleeve), to pewnie też będziecie Państwo zadowoleni, tym bardziej, że BMG dorzuciło do „Fused” trzy dodatkowe kawałki: „Slip Away”, „Let It Down Easy” oraz „The Innocence”. Czy kupno zremasterowanych wersji „The 1996 Dep Sessions” i „Fused” będzie miało sens? Przeczytajcie artykuł i oceńcie sami.

Czytaj też: Tony Iommi zapowiada nowy soulowy album

„Seventh Star”, czyli solowy album Iommi’ego pod szyldem Black Sabbath

A więc było tak: drogi Tony’ego Iommi’ego i Glenna Hughesa skrzyżowały się w połowie lat 80. i od razu muzycznie zaiskrzyło między gitarzystą Black Sabbath a basistą Deep Purple. Efektem tej metalowej chemii stał się krążek „Seventh Star”, wydany w 1986 roku – początkowo miała być to solówka Iommi’ego, ale finalnie pod twórczością obu muzyków podpisał się cały Black Sabbath (w czym maczała palce wytwórnia wydająca dzieła Sabsów). W ostatecznym rozrachunku album okazał się komercyjną rewelacją, więc niektórzy byli z tego faktu zadowoleni: część ekipy Black Sabbath, bo było za co dobrze się bawić, no i oczywiście wytwórnia Warner Bros., której również kasa się zgadzała. Iommi i Hughes chyba jednak czuli niedosyt, gdyż w 1996 roku ponownie weszli do studia, aby wspólnie nagrać kolejną płytę, tym razem już pod nazwiskiem Tony’ego Iommi’ego.

„The 1996 Dep Sessions” – krążek po przejściach

Zanim album pod nazwą „The 1996 Dep Sessions” zobaczył światło dzienne, nastąpiło kilka muzyczno-kadrowych pereturbacji, skutecznie uniemożliwiających wydanie tej płyty. W 1996 roku, a dokładniej po wydaniu „Forbidden” Sabsów, Iommi i Hughes zauważyli w zawieszeniu działalności Black Sabbath szansę na wspólne nagrywki. Spotkali się więc w angielskim studio DEP International Studios, działające wtedy w centralnej części Birmingham, aby stworzyć solową płytę Iommi’ego. Nagrano wersję demo, po czym oryginalna ekipa Black Sabbath postanowiła wrócić na scenę, dlatego przerwano dalsze prace nad krążkiem.

Plotka głosi również, że Iommi nie do końca był zadowolony z efektów współpracy z Glennem, choć nie wszyscy (a w szczególności fani) podzielali jego zdanie – demo zaczęło żyć własnym życiem jako bootleg „Eighth Star”. Tak czy siak, aby nie dopuszczać do nielegalnego rozprzestrzeniania się materiału nagranego w 1996 roku, wydano po prawie dekadzie, czyli w 2004 roku, płytę „The 1996 Dep Sessions”, która trochę podzieliła fanów Iommi’ego.

Tony Iommi i Glenn Hughes album The 1996 Dep Sessions
Tony Iommi i Glenn Hughes album „The 1996 Dep Sessions”

Solowa płyta gitarzysty Black Sabbath kostką niezgody

„The 1996 Dep Sessions” to jeden z tych albumów, z którymi nie do końca wiadomo, co począć. Z jednej strony jest krążkiem nieco innym niż te, do jakich przyzwyczaił swoich fanów Tony Iommi, działając z resztą ekipy Black Sabbath, więc jeśli szukacie nowych wrażeń muzycznych w jego wykonaniu, to podkręcona, zremasterowana wersja „The 1996 Dep Sessions” powinna być dość dobrym wyborem. Na płycie znajduje się także przyjemne i jednocześnie rwące dla ucha „I’m not the Same Man”. Ciekawie brzmi także kawałek „Time is the Healer”, w którym dominuje ostry riff Tony’ego.

Nieźle prezentuje się też singiel „Gone” – na samym początku odsłuchiwania można się trochę ponudzić, ale wokalny maestro „Voice of Rock” Hughes robi dobrą robotę i sukcesywnie ożywia „Gone”. Co może więc w tej płycie nie podpasować? Przede wszystkim przyzwyczajenie do bootlegowego charakteru „Eighth Star”. Ktoś, kto wolał perkusję Dave’a Hollanda może się srogo rozczarować grą Jimmy’ego Copleya. No i na „The 1996 Dep Sessions” nie uświadczycie np. przewrotnego covera Jethro Tull’a „Cry You A Song”, co również może wywołać niechęć do tej płyty.

„Fused” – stara szkoła heavymetalowej jazdy

W porównaniu do „The 1996 Dep Sessions” „Fused” jest bardziej dopracowane – słuchając tego albumu, odnosi się wrażenie, że obaj panowie zaczęli się lepiej rozumieć, ramię w ramię serwując słuchaczowi porządną dawkę metalu/hard rocka. W „Wasted Again” Hughes pokazuje swój wokalny talent w całej okazałości, natomiast Iommi błyszczy soczystymi solówkami np. w „Deep Inside a Shell”.

Tony Iommi i Glenn Hughes album Fused
Tony Iommi i Glenn Hughes album „Fused”

Mocną dawkę energii zapewniają też utwory „Dopamine” czy „What You’re Living For”. Nie brakuje również melancholijnych ballad jak „I Go Insane”, a także sabatowskiej naleciałości, którą doskonale czuć np. w singlach „The Spell” czy „Grace”. Tak naprawdę każdy znajdzie coś dla siebie na „Fused”, gdyż Tony Iommi i Glenn Hughes nie jechali tylko na swoich dotychczasowych osiągnięciach, kiedy nagrywali tę płytę, ale zaproponowali fanom przejażdżkę po starym, dobrym heavy metalu w nowoczesnym (jak na tamte czasy) stylu.

Teraz macie okazję wziąć udział ponownie w tej podróży – decyzję, czy uszczuplić swoje konto bankowe i kupić nowe wydanie „The 1996 Dep Sessions” oraz „Fused” pozostawiam Wam.

Preorder: https://tonyiommi.lnk.to/depfusedpr

Tony Iommi i Glenn Hughes album Fused CDTony Iommi i Glenn Hughes album Fused WinylTony Iommi i Glenn Hughes album The 1996 Dep Sessions CDTony Iommi i Glenn Hughes album The 1996 Dep Sessions Winyl

Fotografia nagłówkowa: Maria Iommi

Źródła:

[1] Materiały prasowe

[2] Metal Archives

Podobne artykuły

Apocalyptica skończyła nagrania w studiu do nowej płyty

Lena Knapik

Krzysztof Sokołowski (Nocny Kochanek) wyda solowy album

Mateusz Lip

Bon Jovi wyda nową wersję płyty „Forever”

Mateusz Lip

Zostaw komentarz