RECENZJE

Recenzja: The Cult – „Under The Midnight Sun”, czyli dobre nienasycenie

The Cult recenzja albumu Under The Midnight Sun
Koncert zespołu Faun

The Cult to zespół, który zasługuje na o wiele większą rozpoznawalność niż faktycznie posiada. Krótki okres sukcesów w latach 80. i miliony sprzedanych płyt nie przekładają się dziś na stadionowe trasy i status kultowej gwiazdy. A szkoda, bo w repertuarze brytyjskiego składu nie brakuje absolutnie niczego! Są przebojowe hard rockowe numery, są stadionowe hymny, są rzewne ballady. I co najważniejsze – ciągle jest głód tworzenia! Najlepszym tego dowodem jest najnowszy już 11. w dorobku album, czyli „Under The Midnight Sun”. Dlaczego nikt, komu bliskie są gitarowe brzmienia lat 80. nie powinien przejść koło tego krążka obojętnie? Zapraszam do recenzji!

„Under The Midnight Sun” kupiło mnie od pierwszego dźwięku

„Under The Midnight Sun” wita nas bardzo klimatycznym, wręcz melancholijnym, ale zarazem od razu wpadającym w ucho riffem kawałka „Mirror”. Ech, ileż to podobnych wspaniałych motywów wyszło już spod ręki Billy’ego Duffy’ego. Niby są to podobne patenty, ale za każdy razem udaje mu się wzbudzić ten mroczny, lekko depresyjny nastrój. Po chwili dochodzi do tego głęboki, lekko smętny i pełen tęsknoty za czymś nieokreślonym głos Iana Astbury’ego. I w zasadzie tyle wystarczy – po minucie pierwszego numeru wiem, że ta płyta mi się będzie podobać. Dalsza lektura jest w zasadzie formalnością – jestem kupiony!

Zespół The Cult w najlepszym wydaniu

Każdy kolejny numer mnie tylko w tym utwierdza. Pozornie zadziorne i poszarpane „A Cut Inside” oferuje piękny refren, a solówka na końcu jest znów tym, co The Cult ma najlepszego w swoim kanonie. W żadnym wypadku nie jest wirtuozerska, nie jest popisem małpiej zręczności. Świetnie buduje jednak nastrój i jest wspaniałą kulminacją utworu. Dalej nie jest gorzej! Od pierwszych dźwięków buja podszyta elektroniką „Vendetta X” – aż by się chciało wsiąść w samochód i ruszyć w stronę zachodzącego słońca przy takim akompaniamencie!

Kwintesencja The Cult

Świetnym numerem jest także pierwszy singiel, czyli „Give Me Mercy”. Jest w zasadzie kwintesencją całego albumu „Under The Midnight Sun”. Jest świetny główny riff, są świetne wokale, piękne melodie i – znów muszę to mocno podkreślić – niesamowity nastrój! Naprawdę dawno żadna muzyka nie chwytała mnie tak za serce, nie budziła we mnie tak melancholijnych, ale zarazem niezwykle przyjemnych odczuć. Aż trudno uwierzyć, że w zespole z blisko 40-letnim stażem wciąż żarzy się aż tyle emocji do dzielenia się z słuchaczami!

„Under The Midnight Sun” – numery bez pudła

W zasadzie mógłbym tak komplementować każdy numer na płycie! „Outer Heaven” zachwyca świetnymi motywami na skrzypcach, któremu jednak od razu wtóruje bluesowa gitara. „Knife Through Butterfly Heart” to z początku piękna ballada, która jednak przeistacza się w wręcz progresywną suitę z pinkfloydową solówką. W „Impermanence” świetnie wypada sekcja rytmiczna z basem na czele – gitara jest tu tylko dodatkiem! Zamykający płytę tytułowy kawałek „Under The Midnight Sun” to z kolei najlepsze możliwe zwieńczenie tego dzieła. Ma w sobie coś z muzyki filmowej. Ma piękną melodię i poruszający wokal.

Warto dać szansę nowej płycie The Cult

35 minut, które trzeba poświęcić na odsłuchanie „Under The Midnight Sun” mija błyskawicznie i pozostawia spory niedosyt! Ale to dobry rodzaj nienasycenia. Po odsłuchaniu palec bezwiednie ponownie wędruję w stronę przycisku „Play”, żeby odsłuchać krążek jeszcze raz. Ja najnowszą płytą The Cult jestem zachwycony. Ale mimo wszystko dostrzegam pewne mankamenty. Na pewno nie jest to płyta dla każdego – nawet dla starych fanów zespołu. Brakuje tu kawałków z prawdziwie hard rockowym pazurem. Jeśli ktoś szuka tutaj przebojowości w stylu „Fire Woman”, „She Sells Sanctuary” czy „Lil’ Devil” to niestety – nie ma jej tutaj.

W moim odczuciu nie jest to jednak niedopatrzenie, a świadoma decyzja. Zawartość „Under The Midnight Sun” jest bowiem w moim odczuciu niezwykle starannie przemyślana. Muzyka na niej jest spójna, niezwykle klimatyczna i wysmakowana. Nawet jeśli ktoś na co dzień słucha cięższych brzmień lub chce bardziej rasowego hard rockowego brzmienia powinien dać temu krążkowi szansę. „Under The Midnight Sun” nie powinno rozczarować!

The Cult album Under The Midnight Sun
The Cult album” Under „The Midnight Sun”

Lista utworów na płycie:

  1. Mirror
  2. A Cut Inside
  3. Vendetta X
  4. Give Me Mercy
  5. Outer Heaven
  6. Knife Through Butterfly Heart
  7. Impermanence
  8. Under the Midnight Sun

Podobne artykuły

Wsiadać na tę łajbę! Natychmiast! – recenzja Amon Amarth „Berserker”

Szymon

Lepsza Liturgia Śmierci – recenzja Batushka „Hospodi”

Paweł Kurczonek

Recenzja: Sodom – „Tapping the Vein” (Super Deluxe Edition)

Adrian Kardasz

Zostaw komentarz