RELACJE

Relacja z koncertu Kreator, Anthrax i Testament. Spodek wręcz płonął

Testament na koncercie w Katowicach 2024
Koncert zespołu TSA

Jak to możliwe, że 11 grudnia temperatura za oknami wynosiła niecały jeden stopień, a atmosfera w Katowicach była tak ciepła, jakbyśmy byli na Hawajach lub Majorce? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Tego dnia w miejscowym Spodku odbyło się iście piekielne, thrash metalowe święto. Na scenie zobaczyć mogliśmy takie legendy jak Testament, Anthrax oraz Kreator. I zdecydowanie było gorąco!

Słów kilka odnośnie wspólnej trasy metalowych legend

O tym, że Testament, Anthrax oraz Kreator wyruszą we wspólną trasę dowiedzieliśmy się w styczniu bieżącego roku. I od razu było wiadome, że dla wszystkich z grup będą to niesamowite występy. Anthrax zawitał bowiem do Europy po raz pierwszy od 2019 roku (nie licząc kilku pojedynczych występów w Wielkiej Brytanii w 2022), Testament jest aktualnie w trakcie tworzenia swojego nowego albumu studyjnego, a Kreator zapowiadał, że zimą przyjedzie do polski ze swoją największą do tej pory sceniczną produkcją. Cóż, brzmi to wszystko jak przepis na naprawdę solidne wydarzenie.

Klasyczne thrash metalowe uderzenia w Katowicach

I przyznać trzeba, że ze wspomnianego wyżej przepisu wyszło naprawdę smakowite oraz dobrze przyprawione danie. Thrash metalową ucztę w katowickim Spodku rozpoczęła formacja Testament, na czele której niezmiennie od 1983 roku stoi Eric Peterson. Zespół wykonał dwunastopiosenkowy set, w którym znalazło się miejsce zarówno dla ich największych szlagierów („Into the Pit”, czy „More Than Meets the Eye”), jak i dla nowszych kompozycji („WWIII” oraz „Children of the Next Level”). Wspomnieć warto również, że na rzecz aktualnej trasy, grupa odkurzyła utwór „Return to Serenity”, który ostatni raz wykonywała ponad dwadzieścia lat temu.

Chwilę po Testamencie, na scenie zameldował się Scott Ian wraz z resztą legendarnej formacji Anthrax. Zanim jednak zespół zagrał pierwsze dźwięki, na specjalnej płachcie rozwiniętej przed sceną zobaczyć mogliśmy wideo, w którym różni celebryci oraz artyści wypowiadali się o Anthraxie. Działalność grupy zachwalili m.in. Slash, Gene Simmons, Gary Holt, Keanu Reeves, Dee Snider, Chuck Billy, czy nawet… Lady Gaga! Jeśli chodzi natomiast o sam koncert formacji należącej do legendarnej „wielkiej czwórki thrash metalu”, to Panowie utrzymują dalej bardzo dobry poziom. Instrumentalnie – zdecydowanie nie ma się do czego przyczepić. Wokalnie – cóż, tu bywało różnie, ale przyznać trzeba, że jak na swoje 64 lata, to Joey Belladonna w dalszym ciągu wypada dobrze w repertuarze zespołu.

A skoro mowa już o repertuarze, to wspomnieć trzeba, że Antrhax postawił w trakcie ponadgodzinnego występu na żelazną klasykę ze swojego jakże pokaźnego thrash metalowego katalogu. Usłyszeć mogliśmy więc m.in. takie utwory jak „Indians”, „I Am the Law”, czy „Madhouse”. Szkoda tylko, że grupa postanowiła kilka koncertów temu usunąć ze swojej setlisty kompozycję „Gung-Ho”, do której powróciła niedawno po prawie dwudziestu latach nieobecności.

Wisielce, szatany i ognie piekielne

Środowy wieczór w Spodku zamykała natomiast niemiecka formacja Kreator. Wśród publiczności zebranej w Spodku usłyszeć można było czasami głosy wątpliwości sugerujące, że to Anthrax powinien występować w roli ostatniej formacji i zamykać całość wydarzenia, ale ekipa Mille’a Petrozzy szybko wyjaśniła wszystkich niedowiarków. Zespół obiecywał, że weźmie ze sobą na trasę swoją największą do tej pory produkcję sceniczną i jak obiecywał, tak dokładnie zrobił. Na scenie zobaczyć mogliśmy więc rzeźby przedstawiające diabły, górę sceny ozdabiały kukły przedstawiające wisielców, a zebrana na płycie publika co chwilę ogrzewana była wiązkami płomieni.

I jedyne na co można narzekać w kwestii katowickiego koncertu Kreator, to setlista, którą Panowie przedstawili tego wieczoru. Zespół postawił bowiem na bardzo podobny set, jak w przypadku dwóch ubiegłorocznych koncertów w Polsce, co mogło nie spodobać się bardziej zagorzałym fanom grupy.

Nowa płyta Kreatora jednak wcześniej niż w 2026?

Nie przeszkadzało to jednak większości publiki w jakimkolwiek stopniu, co było widać po dynamiczności zebranego w Spodku tłumu. I mówiąc tutaj o „tłumie”, zdecydowanie nie przesadzam, ponieważ organizator wydarzenia, Knock Out Productions, zebrał w katowickiej hali (w środku tygodnia!) naprawdę sporą liczbę ludzi. Czyżby był to więc idealny znak tego, że thrash metal jeszcze nie umarł, a może i nawet przechodzi aktualnie swój renesans? Ostateczny osąd pozostawiam Wam. 🙂

Fotografia nagłówkowa: Jacek Hejduk

Podobne artykuły

Relacja: Gaahls Wyrd, Tribulation, UADA i Idle Hands – Klub Proxima, Warszawa, 06.03.2019

Dominika Kudła

Relacja z koncertu Lucifer w Warszawie. Szatan, luz i przebojowe piosenki

Piotr Żuchowski

Materia zagrała koncert z publiką na żywo [Relacja]

Agnieszka Kozera

1 komentarz

Janusz 18 stycznia 2025 at 20:54

Byłem mega uwielbiam Kreatora lepsi od Metalliki która niepotrafi napisać dobrej płyty od dawna

Odpowiedz

Zostaw komentarz