SPECJALNE

Amaranthe i DragonForce w Polsce. Co warto wiedzieć o zespołach?

Amaranthe 2023
Koncert zespołu Faun

Już za kilka miesięcy czeka nas nie lada skoczna impreza! Szwedzka formacja Amaranthe oraz brytyjski DragonForce wystąpią 4 marca 2024 roku w warszawskiej Progresji. W rolę gościa specjalnego wcieli się mołdawski zespół Infected Rain.

Organizatorem wydarzenia jest Winiary Bookings. Bilety można zakupić na takich serwisach, jak: Going, Empik Bilety, Biletomat.pl, Eventim Polska, Ebilet, Ticketmaster Polska, Progresja oraz na stronie organizatora. Warto mieć na uwadze, że na tę chwilę wyprzedano ponad 50% wejściówek. Obecnie kupimy bilet za 170 zł. Jak wyglądała ścieżka kariery Amaranthe i DragonForce? Zapoznajcie się z ich dyskografią!


AMARANTHE, DRAGONFORCE ORAZ INFECTED RAIN W WARSZAWIE:


Jak zadebiutował zespół Amaranthe?

Nasza muzyczna mapa wskazuje na Göteborg. To właśnie tam w 2008 roku uformowała się Amaranthe… a właściwie Avalanche. Ze względu na spór prawny i roszczenia dotyczące praw autorskich, formacja ostatecznie przybrała obecne nazewnictwo.

Olof Mörck twierdzi, że nazwa Amaranthe uwypukla tajemniczość zespołu oraz podbija pewną estetykę. Założyciel również potwierdza, że zarówno on, jak i Jake E mieli ochotę na wyrwanie się z ram wcześniejszych projektów (Olof Mörck był członkiem Nightrage oraz Dragonland, a Jake E – Dream Evil oraz Dreamland).

Pierwszą zarejestrowaną twórczością nowopowstałej formacji jest demo z 2009 roku, które zawierało pięć kompozycji: „Hunger”, „Leave Everything Behind”, „Enter the Maze”, „Act of Desperation” oraz „Director’s Cut”. Wspomniane utwory pojawiły się na oficjalnym debiucie.

Pierwszy krążek formacji nazywa się – po prostu – „Amaranthe” i ukazał się 13 kwietnia 2011 roku. Album powstał w składzie: Elize Ryd, Jake E Berg oraz Andy Solveström na wokalu, Olof Mörck na gitarze i keyboardzie, Morten Løwe Sørensen na perkusji i Jhan Anderassen na basie. Całość została wydana nakładem Spinefarm Records. Płyta składa się z dwunastu kompozycji.

W 2021 roku zespół świętował dziesięciolecie swojej debiutanckiej płyty. Z tej okazji Olof podzielił się krótkim rysem historycznym dotyczącym swojego przełomowego dzieła. Wspomina, że nagrania do „Amaranthe” realizowano latem 2010 roku. Na początku brzmienie formacji miało bardziej akustyczny, balladowy, wręcz „ogniskowy” klimat, jednakże po serii prób i błędów, zespół doszedł do zadowalającego wyniku. Muzyk potwierdza, że dniami i nocami pracowano nad utworami. Mörck do tej pory podtrzymuje, że to świetne wydawnictwo. Podbiciem jego słów może być chociażby zdobycie nagrody The Bandit Rock Awards w kategorii Swedish Breakthrough Of The Year.

„The Nexus”, czyli drugi album grupy Amaranthe

Aby nie osiąść na laurach, po serii sukcesów oraz festiwalowych występach, Amaranthe postanowił zamknąć się w studiu celem nagrania drugiego krążka. Efektem tej pracy jest „The Nexus” wydany w marcu 2013 roku. Nad produkcją czuwał Jacob Hansen. Olof Mörck uważa, że płyta jest ultrafuturystyczną i modernistyczną podróżą, która zawarta jest w dwunastu kompozycjach. Ponadto, muzycy osiągnęli to, czego brakowało im na debiutanckim albumie.

Jednym z singli promujących krążek był tytułowy „The Nexus”, który wzbogacono o teledysk. Członkowie tłumaczą, że podczas tworzenia klipu napędzał filmowy klimat, wzięty z filmów Hollywoodzkich, przy dodaniu nieco mroczniejszego spojrzenia.

Warto mieć na uwadze, że w 2013 roku zespół opuścił Andy Solveström, a na jego miejsce wskoczył Henrik Englund. W oświadczeniu wydanym przez Amaranthe wyraźnie zaznaczono, że muzycy rozstali się w przyjacielskich stosunkach, a decyzja o odejściu nie jest wynikiem żadnego urazu. Andy wspomina, że ten okres jego życia był niesamowity i niezwykle rozwijający.

Trzecia płyta Amaranthe – „Massive Addictive”

Zaledwie rok później światło dzienne ujrzał „Massive Addictive”. Czy tytuł wydawnictwa odpowiednio współgra z utworami, które się na nim znajdują? Należy się wsłuchać w kolejne 12 kompozycji, nad których produkcją klasycznie czuwał Jacob Hansen.

Zespołowi zależało na tym, by ich trzeci krążek odznaczał się świeżością przy jednoczesnym zachowaniu ich obecnego stylu. Mörck twierdzi, że „Massive Addictive” był ogromnym krokiem naprzód w historii Amaranthe, gdyż jego zdaniem zawiera najmocniejsze kompozycje w odniesieniu do jego poprzedników.

Warto mieć na uwadze, że to pierwszy album, na którym zarejestrowano wokale wcześniej wspomnianego Henrika Englunda. Muzyk początkowo był zastępstwem za Solveströma na trasie koncertowej, a jego charyzma i energia oczarowała zespół.

Amaranthe DragonForce i Infected Rain w Warszawie
Amaranthe, DragonForce i Infected Rain w Warszawie

Wydawnictwo „Maximalism”

Czwarty album studyjny Amaranthe jest swoistym manifestem do świata. Pod tytułem „Maximalism” kryje się dwanaście utworów, osadzonych w całkiem nowym stylu. Olof Mörck uważa, że ta płyta ma w sobie najbardziej zróżnicowane elementy, które tworzą mieszankę gatunkową.

Muzyk wymienia, że na albumie usłyszymy zarówno futurystyczny metal, jak i elementy stadionowego rocka, czy… innowacyjnego popu bądź tanecznych superhitów. Ten nieszablonowy album ujrzał światło dzienne w 2016 roku.

Warto mieć na uwadze, że to ostatnie dzieło studyjne, w którym uczestniczył wokalista i założyciel Jake E Lundberg. W rozmowie z Dead Rhetoric muzyk przyznał, że w pewnym okresie doszli do takiego punktu w karierze, że wszystko skupiało się wokół wizji jednej osoby. Jake E postanowił odejść od zespołu i zająć się własną karierą. Jego miejsce zajął Nils Molin.

Pozytywna energia na płycie „Helix”

Elize w rozmowie dla Dead Rethoric przyznała, że muzyka jest dla niej najlepszą formą wyrażania siebie. Uważa, że dzięki dźwiękom może uwolnić się od danych stanów lub emocji. Twierdzi, że „Helix” zawiera pozytywną energię zarówno wokalistki, jak i reszty formacji. Wspólnie czerpali inspiracje z odczuć, które należało wyrazić. W ten sposób powstało dwanaście kompozycji, które pojawiły się na piątym albumie studyjnym Amaranthe.

„Manifest”

Już przy okazji „Maximalism” wspominaliśmy o swoistym manifeście, jednakże tym razem zespół postawił na dosłowne uwypuklenie swojego celu w tytule albumu. „Manifest” ujrzał światło dzienne w 2020 roku i jak na razie zamyka dyskografię formacji.

Wspominaliśmy, że szósty album Amaranthe podbija listy przebojów. W Finlandii krążek trafił na czwarte miejsce list przebojów, a w Anglii umiejscowieni byli na piątej pozycji. Jednak co sprawiło, że zespół odniósł swoisty sukces?

Muzycy przyznają, że „Manifest” jest swoistym krokiem ku ewolucji w formacji. Twierdzą, że płyta wyraża najcięższe riffy w historii brzmienia Amaranthe, co podsycają emocjonalne wokale przy dawce metalowej furii. Klasycznie mamy zaserwowane dwanaście utworów, jednakże warto zwrócić uwagę na kawałki bonusowe – trakclistę wzbogaca „Do Or Die” z Angelą Gossow, „82nd All The Way”, czyli cover zespołu Sabaton, a także akustyczna „Adernalina” czy orkiestrowa „Crystalline”.

„The Catalyst” – nadchodzący album zespołu Amaranthe

Mamy świetne wieści dla fanów Amaranthe. Już 23 lutego 2024 roku ukaże się siódmy krążek studyjny formacji! „The Catalyst” zostanie wydany nakładem Nuclear Blast Records. Warto mieć na uwadze, że niedługo po premierze albumu zespół odwiedzi Polskę. To świetna okazja, by usłyszeć nowe utwory na żywo. Dodatkowo, skład został wzbogacony o nowego wokalistę, którym jest Mikael Sehlin. Zastąpił on Henrika Wilhelmssona.

Olof Mörck potwierdza, że muzycy długo pracowali nad albumem. Oznacza to, że włożyli w płytę więcej wysiłku niż kiedykolwiek. Lider zapowiada, że „The Catalyst” będzie poruszał się po różnych obszarach muzycznych, bez jednoczesnego naruszenia rdzenia formacji. Ponadto, tajemniczo zapowiada, że usłyszymy najbardziej „teatralny” album w historii Amaranthe. Przedsmak wydawnictwa można usłyszeć w singlach „Outer Dimensions”, „Insatiable” czy „Damnation Flame”, które są dostępne na portalach streamnigowych.

DragonForce – najszybszy zespół na świecie

Cofnijmy się w czasie do 1999 roku. Mamy przed sobą brytyjską formację o nazwie DragonHeart. Co się stało, że smok stracił serce? W zasadzie… nie podlega wątpliwości, że formacja całe swoje serce wkłada w twórczość, więc ten element nie zniknął. Skupmy się jednak na samym nazewnictwie. Okazało się, że już istniała formacja o takiej nazwie (grająca brazylijski power metal), firma fonograficzna oraz kilka lat wcześniej wypuszczono film również pod tym samym szyldem. Postanowiono zmienić nazwę na DragonForce, które według niektórych ma bardziej „dostojny” wydźwięk. Warto jednak zaznaczyć, że oficjalna zmiana nastąpiła dopiero w 2002 roku.

Istnieje przekonanie, że DragonForce jest jednym z „najszybszych” zespołów na świecie. Czy chodzi o częstotliwość wydawania płyt? Skądże! To niesamowicie dynamiczne riffy sprawiły, że zespół może szczycić się taką etykietką. Na stronie Winiary Bookings czytamy, że solówki formacji pokonały niejednego gracza Guitar Hero. Jednak skupmy się na samym brzmieniu. Czas na równie dynamiczny przegląd dyskografii DragonForce!

Początki kariery DragonForce

Trzonem DragonForce są Herman Li oraz Sam Totman, którzy wcześniej grali w nowozelandzkiej formacji Demoniac. Muzycy wystawili ogłoszenie, że szukają nowych członków i tym sposobem dotarł do nich ZP Theart. Warto mieć na uwadze, że skład zespołu niejednokrotnie się zmieniał. Nie przeszkodziło to w nagraniu debiutanckiego demo, na którym zamieszczono „Valley of the Damned”. Jak się okazało, singiel otworzył im furtkę do dalszej kariery. Kawałek był pożądany przez niejednego posiadacza mp3 i przez pewien okres znajdował się na podium wśród najczęściej pobieranych utworów.

Nie dziwi zatem fakt, że w 2003 roku postanowiono wypuścić krążek o tej samej nazwie. Album zawierał zarówno utwory z demo, jak i całkiem nowe kawałki. Krążek nagrano w składzie: ZP Theart na wokalu, Herman L oraz Sam Totman i na gitarach i wokalach wspomagających, Vadim Pruzhanov na keyboardzie oraz Didier Almozuni na perkusji.

Herman Li w wywiadzie dla RockSverige wspominał okres wydania debiutanckiej płyty. Twierdzi, że zrobili najlepszy album, na jaki pozwoliły ich możliwości w tamtym okresie. Muzyk uważa, że chodzi o to, by uczyć się i zbierać nowe doświadczenia. „Valley Of The Damned” było świetnym odbiciem i inspiracją do późniejszej twórczości DragonForce. Ponadto, zawiera niepowtarzalną energię, którą – według Hermana – nie sposób odwzorować.

Rok później wydano „Sonic Firestorm”. Warto mieć na uwadze, że w tym okresie pojawiło się dwóch nowych członków – do składu dołączył basista Adrian Lambert oraz perkusista Dave Mackintosh. Album składa się z ośmiu kompozycji, a wśród z nich znajduje się między innymi „Fury of the Storm”, który do tej pory jest jednym z flagowch utworów formacji.

„Inhuman Rampage” z najpopularniejszym singlem w historii DragonForce

Trzeci album studyjny spod szyldu DragonForce nosi nazwę „Inhuman Rampage” i ukazał się w styczniu 2006 roku.

Według Hermana Li, trzeci album studyjny odznacza się nieznaną dotąd dawką brzmieniową w szeregach DragonForce. Zapowiadał wówczas, że krążek będzie łączył chaos i melodię przy jednoczesnym utrzymaniu klasycznego brzmienia zespołu. Gwarantował, że płyta namiesza niejednej osobie w głowie.

W efekcie otrzymaliśmy osiem kompozycji. Wśród nich znajdują się takie hity, jak „Operation Ground And Pound” czy „Through The Fire And Flames”, które uzyskało status najbardziej kultowego utworu formacji. Singiel zdobył między innymi 13. miejsce na liście „Hot Rock & Alternative Songs” w zestawieniu Billboard.

„Ultra Beatdown” i pierwsza nominacja do Grammy

„Ultra Beatdown” z 2008 roku łączy w sobie kilka istotnych elementów w karierze DragonForce. Album zawiera osiem kompozycji, a wśród nich znajduje się singiel „Heroes of Our Time”. Wspomiany utwór solidnie wyróżniono, gdyż dostał nominację Grammy w kategorii Best Metal Performance.

Warto mieć na uwadze, że to pierwszy krążek, na którym zarejestrowano bas Frédérica Leclercqa. Jednocześnie „Ultra Beatdown” jest ostatnim albumem, w którego nagraniach wziął udział ZP Theart.

W marcu 2010 roku wydano oświadczenie, w którym potwierdzono, że wokalista nie jest już częścią DragonForce. Powodem odejścia były „różnice w poglądach muzycznych”. Tym samym rozpoczęto poszukiwania nowego wokalisty, a zgłoszenia należało kierować pod wskazany przez zespół link.

„The Power Within” z nowym wokalistą DragonForce

Na kolejny album studyjny fani musieli czekać cztery lata. Finalnie „The Power Within” pojawił się na półkach sklepowych 12 kwietnia 2012 roku. Na liście utworów znajduje się „Fallen World”, uważany przez muzyków jako jeden z ich najszybszych kawałków.

Album jest nowym rozdziałem w historii zespołu, gdyż po to pierwszy krążek, w którego nagraniu brał udział Marc Hudson, czyli obecny wokalista DragonForce. Po raz pierwszy wszedł na scenę z formacją w 2011 roku, jako support Iron Maiden. Muzycy wówczas po raz pierwszy zaprezentowali publiczności utwór „Cry Thunder”.

Warto mieć na uwadze, że Marc Hudson przed karierą w DragonForce nie był zawodowym wokalistą – miał własny zespół, ale na co dzień pracował jako inżynier elektronik w BMW. Herman Li wspomina, że zespół nie od razu rzucił się w wir nagrań z nowym członkiem – na początku wspólnie jammowali lub nagrywali mini-demo, by jak najlepiej się poznać.

„Maximum Overload” i „Reaching Into Infinity”, czyli różnorodne albumy DragonForce

Według Hudsona, nazwa „Maximum Overload” idealnie opisuje to, co dzieje się na albumie. Usłyszymy „techniczne” granie w takim stopniu, że będziemy nim przeciążeni. Sama nazwa odnosi się do przebodźcowania informacyjnego, które człowiek odczuwa na co dzień.

Wokalista tłumaczy, że krążek odznacza się różnorodnością, ponieważ DragonForce nasiąknął nowymi muzycznymi wpływami. Nad tworzeniem albumu czuwał Jens Borgen, znany ze współpracy z takimi formacjami, jak Opeth, The Devin Townsend Project, Amon Amarth, Katatonia, Soilwork czy Symphony X. Bez wątpienia nowa współpraca wpłynęła na brzmienie albumu, a także podbiła jego dynamikę.

Płyta została wydana w 2014 roku i osadzono na niej dziesięć kompozycji, w tym singiel „Ring of Fire”, który jest coverem Johnny’ego Casha.

„Reaching Into Infinity” z 2017 roku, podobnie jak jego poprzednik, również został nazwany „różnorodnym” albumem. Tym razem płyta odcznacza się innym podejściem do pisania utworów. Poprzednie dzieła DragonForce były uzgadnianie wspólnie, jednak tym razem postawiono na samodzielną pracę.

Frédéric Leclercq w wywiadzie dla Blabbermouth przyznał, że jego pomysły skierowane były w strone thrash, death czy prog metalu. Uważa, że można pozwolić sobie na eksperymenty, dopóki będzie słyszalny trzon brzmienia DragonForce. Ponadto, to pierwszy album z udziałem perkusisty Gee Anzalone.

Nazwa albumu odnosi się do strachu przed nieznaną i niepewną przyszłością. Niesie za sobą przesłanie, że moc muzyki jest nieskończona i daje ludziom siłę oraz nadzieję.

„Extreme Power Metal” – ósmy i – jak na razie – ostatni album DragonForce

Herman Li uważa, że ósmy album studyjny skupia wszystkie najlepsze elementy DragonForce w jeszcze szerszym, bardziej epickim wydaniu. Jednocześnie zaznacza, że nie ma zamiaru marnować czasu na odpowiednie etykietowanie brzmienia nowego albumu – niech muzyka mówi sama za siebie. Jednak warto zaznaczyć, że nazwa albumu to „Extreme Power Metal”, więc można domyślić się, w jakie ramy brzmieniowe wpasuje się krążek.

Co więcej, wpływ na inną jakość brzmienia może mieć Coen Jassen z zespołu Epica, który zastąpił Pruzhanova. Posłuchajcie dziesięciu kompozycji z udziałem nowego muzyka!

„Warp Speed Warriors” – nadchodzący album DragonForce

„Najwspanialszy, najambitniejszy” – tak zespół reklamuje swoje nadchodzące dzieło studyjne. Premiera nowego albumu DragonForce – „Warp Speed Warriors” przewidywana jest na 15 marca 2024 roku i wyjdzie nakładem Nuclear Blast. Możemy zatem spodziewać się świeżych brzmień na warszawskim koncercie.

Produkcją, miksem i masteringiem zajął się Damien Rainaud ze studia Mix Unlimited oraz Sam Totman i Herman Li. Na basie i wokalu wspierającym usłyszymy Alicię Vigil. Płyta zawiera dziewięć premierowych kompozycji, a wśród nich znajduje się „Power of the Triforce”. Brzmi znajomo? Singiel jest swoistym hołdem dla serii gier „The Legend of Zelda”.

Infected Rain z albumem „Time”

Gościem specjalnym na warszawskim koncercie będzie mołdawska formacja Infected Rain. Zespół powstał w 2008 roku i ma na swoim koncie pięć albumów. Już wkrótce ich dyskografia się powiększy, gdyż 9 lutego 2024 roku usłyszymy „Time”. Krążek składa się z dwunastu kompozycji. Na portalach streamingowych możemy zapoznać się z trzema utworami: „Because I Let You”, „Dying Light” oraz „Never To Return”.

  • Artykuł powstał we współpracy z Winiary Bookings
  • Fot. Materiały promocyjne
  • Źródła:

[1] https://blabbermouth.net/news/avalanche-changes-name-to-amaranthe

[2] https://blabbermouth.net/news/amaranthe-to-release-massive-addictive-in-october

[3] https://blabbermouth.net/news/jake-e-on-departure-from-amaranthe-we-came-to-a-point-where-everything-got-centered-around-one-person

[4] http://www.metaltraveller.com/en/gigs/dragonforce/interview_power_within.html

Podobne artykuły

Co Tool ma wspólnego z Polską? Poznajcie inspiracje zespołu pracami Stanisława Szukalskiego

Wojciech Banasiak

20-lecie Malchus. Zapowiedź albumu „Aż żal umierać” i trasy koncertowej

Redakcja

Znacie solową twórczość Geezera Butlera? BMG wznawia jego albumy!

Szymon

Zostaw komentarz