Metalowe brzmienia rodem z Azji coraz śmielej poczynają sobie w ostatnich latach na międzynarodowych scenach. Zobaczyć można to także i na naszym polskim podwórku. Dosłownie na przestrzeni kilku miesięcy, w Polsce wybrać będzie można się bowiem na koncert m.in. Babymetal, The HU, Hanabie, czy One Ok Rock. A kilka lat temu, taka sytuacja znajdować mogłaby się tylko w strefie marzeń najbardziej zapalonych fanów azjatyckiego grania.
Zobacz też: „The Number of the Beast” świętuje 43-lecie swojego wydania!
Fuzja azjatycko-metalowa?
I jasne, na sam początek wspomnieć trzeba, że azjatyckie zespoły rockowe oraz metalowe funkcjonują od wielu lat i nie powinno to być dla nikogo zaskoczeniem. Na rynku od praktycznie kilkudziesięciu lat słychać już bowiem m.in. o takich formacjach jak X Japan, Maximum The Hormone, Loudness, Black Panther, czy Seikima-II. Jednak dopiero od niedawna, zespoły z tamtego podwórka przekształciły się w stałych bywalców europejskich i amerykańskich scen.
Skąd nagle wzięło się to zjawisko? Cóż, sporą rolę odegrała tu na pewno rosnąca co raz bardziej popularność azjatyckich kultur. Kilkanaście lat temu ludzi interesujących się japońską, chińską, czy koreańską kulturą zdecydowanie było o wiele mniej, aniżeli jest ich obecnie. Duży wpływ na to miała na pewno kultura masowa, w tym m.in. japońskie mangi oraz anime, koreańskie seriale, czy nawet viralowe słodycze sprowadzane z Azjatyckich krajów, a następnie testowanie przez infulencerów. W tym wszystkim nie zabrakło również rzecz jasna wzrostu popularności azjatyckiej muzyki na innych kontynentach – także i tej metalowej oraz rockowej.
Kawaii-metalowy fenomen
Jednym z pierwszych azjatyckich zespołów, który wszedł bezpardonowo na amerykańskie i europejskie sceny jest definitywnie formacja Babymetal. Ekipa Suzuki Nakamoto już od piętnastu lat promuje na całym świecie japońską kulturę prezentując swój kawaii metal będący połączeniem metalu oraz j-popu.
Skąd wziął się ten fenomen? Ciężko jednoznacznie stwierdzić. Niektórzy sadzą, że przez (czasami aż przesadną) typową dla anime słodkość kobiet znajdujących się w składzie Babymetal. Inni wskazują na przebojowość brzmień największych hitów zespołu. A jeszcze inni na umiejętne połączenie rockowo-metalowych klimatów z wpadającymi w ucho popowymi akcentami. Która z grup ma rację? Wydawać się może, że prawda leży raczej tutaj pomiędzy tymi wszystkimi stanowiskami.
Uliczny metalcore rodem z Tokyo
Podobnie sprawa ma się z kapelą Hanabie. pochodząca z Tokyo. Zespół w swoich brzmieniach łączy klimaty metalcore’owe, nu-metalowe, a także electronic-core znany m.in. z utworów Electric Callboy. Co więcej, grupa również dokłada swoją cegiełkę do promowania azjatyckiej kultury. Dziewczyny z Hanabie. występują bowiem na scenie w ubraniach w stylu Harajuku, czyli odzieżowym japońskim stylu ulicznym. Stąd też, wielu z ekspertów muzycznych nazywa zespół pionierkami „Harajuku-core”.
Mongolskie okrzyki wojenne połączone z metalem?
Ale rzecz jasna, nie samą Japonią człowiek żyje. Jeśli mowa już o azjatyckiej muzyce, to grzechem byłoby nie wspomnieć o mongolskiej formacji The HU. Folk-metalowy zespół w ciągu ostatnich kilku lat przeszedł niesamowitą transformację i z muzycznej ciekawostki przerodził się w pełnoprawny projekt występujący na największych muzycznych festiwalach. Popularność The HU zobaczyć mogliśmy również i w naszym kraju, kiedy to w 2024 roku zespół zagrał po raz pierwszy w polskich arenach koncertowych.
I przyznać trzeba, że przypadek The HU jest przypadkiem szczególnym w tym zestawieniu. Panowie wykonują bowiem swoje utwory nie dość, że całkowicie w mongolskim języku, to ponadto wyśpiewując je w (dość popularny dla tamtejszej muzycznej społeczności) gardłowym stylu. Rezultat tej mieszanki jest dość specyficzny i wielu ludzi określa go nawet kolokowialnie jako „mongolskie mruczenie”. Dodać warto, że zespół często wplata również w swoje utwory fragmenty mongolskich wierszy oraz mongolskich okrzyków wojennych, a większość muzyki odgrywana jest na tradycyjnych, mongolskich instrumentach.
Azjatycki metal w Polsce
Część z Was zapyta pewnie „brzmi to wszystko bardzo ciekawie, ale jak wypada na żywo”? Otóż, jak już wcześniej wspomniałem, idealną okazję do sprawdzenia będziecie mieć już w najbliższych miesiącach!
Dziewczyny z Hanabie. powrócą bowiem do naszego kraju w listopadzie, by zagrać aż trzy koncerty. Grupa zaprezentuje się tym razem w Warszawie (14 listopada), Gdańsku (15 listopada) oraz Krakowie (16 listopada). Wejściówki na wszystkie z tych trzech koncertów zakupić możecie w dalszym ciągu w internetowej przedsprzedaży. Za pojedynczy bilet zapłacić trzeba obecnie 119 złotych.
Formacja The HU zawita natomiast ponownie do naszego kraju już 10 lipca, kiedy to wystąpi u boku grupy Heilung we wrocławskiej Hali Stulecia. Jeśli powyższy opis działalności The HU nie wystarcza Wam do zainteresowania się tym wydarzeniem, to dodać warto, że najbliższe koncerty Heilug będą ostatnimi występami zespołu na długi czas. Noefolkowy zespół zapowiedział bowiem, że po nadchodzącej trasie koncertowej kończy z występami na nieokreślony czas. Tym bardziej jest to więc wydarzenie, którego nie można przegapić. Bilety na ten koncert dorwać możecie jeszcze w przedsprzedaży. Koszt wejściówki na płytę wynosi aktualnie 299,50 złotych. Jeśli chodzi natomiast o miejsca siedzące, to za nie zapłacić trzeba obecnie 300 złotych lub 350 złotych.
Organizatorem wszystkich z wyżej wymienionych wydarzeń jest Knock Out Productions. Wejściówki można zakupić jeszcze w przedsprzedaży w internetowym sklepie Knock Out Music Store.

Fot. Materiały promocyjne