Już niebawem rusza Letnia Scena Progresji. Na łamach wydarzenia w warszawskim klubie odbędzie się masa koncertów. Dla fanów punk rockowych brzmień idealnym wydarzeniem będzie koncert zespołu Rancid, który odbędzie się 6 czerwca. Organizatorem wydarzenia jest WiniaryBookings. Warto mieć na uwadze, że zespół będzie promował swoją najnowszą płytę. Jak jednak zmieniła się formacja na przestrzeni lat?
Początki zespołu Rancid
Siłą napędową formacji okazali się Tim Armstrong oraz Matt Freeman, którzy – można by rzec – znali się od piaskownicy. Dorastając razem, angażowali się w projekty muzyczne. Jednym z nich był Operation Ivy, gdzie muzycy połączyli ska wraz z hardcore punk rockiem. Grupa istniała zaledwie dwa lata, jednakże po drodze do Rancid powstawało kilka innych projektów: Downfall czy Generator. Finalnie, w 1991 roku w kalifornijskim Berkeley uformowano właśnie Rancid!
Rok później wypłynął debiutancki mini-album spod skrzydeł zespołu. EP-ka była zatytułowana – po prostu – „Rancid”. Słowo w tłumaczeniu na język polski oznacza dosłownie: „zjełczały”. Czy utwory znajdujące się na pierwszym materiale odzwierciedlały tę nazwę? Takie gdybanie może skłonić czytelnika do poszukania debiutanckiego materiału w odmętach Internetu. Ale chwila – wpisując frazę „Rancid – Rancid” można natknąć się na pełnoprawny album! Zatem o co chodzi? Zespół postanowił ochrzcić swój pierwszy album studyjny również tym samym tytułem
Pierwszy studyjny album punk rockowej grupy
Debiutancki, pełnoprawny album Rancid został wydany 10 marca 1993 roku nakładem Epitaph Records. Krążek zawiera piętnaście? A może szesnaście utworów? Zespół stwierdził, że jeden z kawałków zostanie ukryty na wydawnictwie, także warto poszukać wśród dyskografii tajemniczego „Union Blood”.
Warto zwrócić uwagę na długość trwania utworów, gdyż dynamika zespołu wskazuje na to, że konsekwentnie nie przekroczyli żadnym utworem trzech minut. Na wokalu usłyszymy Tima Armostronga, na gitarze gra Matt Freeman, a na perkusji i chórkach – Brett Reed.
Co więcej, pierwszemu krążkowi towarzyszył teledysk do utworu „Hyena”. Jeśli chcecie poczuć nostalgię i powrót do lat 90., to odpalcie wspomniany singiel. Co więcej, pod teledyskiem pojawiły się komentarze odnoszące się do przeszłości. Jeden z fanów przyznaje, że po raz pierwszy słuchał owego kawałka na kasecie, oraz… Rancid nadal jest jego ulubionym zespołem!
„Let’s Go”, czyli punk-rock okryty złotem
„Let’s Go” brzmi jak nawoływanie do dalszej drogi. Rancid postanowił zaciągnąć w muzyczną podróż Billie Joe Armstronga. W efekcie wokalista pojawił się na utworze „Radio”, który obecnie przekracza osiem milionów przesłuchań na platformie Spotify. Pamiętajcie, że album powstał w 1994 roku, a został wydany kilka miesięcy po premierze „Dookie” spod szyldu Green Day, więc zaproszenie wokalisty do współpracy mogło być całkiem opłacalną sprawą!
Jeśli chodzi o dłuższą muzyczną podróż, to na albumie pojawił się po raz pierwszy Lars Frederiksen na gitarze i wokalu. Co prawda muzyk dołączył do Rancid już wcześniej, jednakże odbyło się to po nagraniach do albumu „Rancid”, ale przed wypuszczeniem płyty w świat. Muzycy, chcąc uhonorować Larsa, skrobnęli mu specjalne podziękowania na wkładce do debiutanckiego albumu.
Magazyn Rolling Stone umieścił płytę Rancid „Let’s Go” na 24. miejscu wśród 40 najlepszych nagrań „mainstreamowej alternatywy”. We wspomnianym zestawieniu można przeczytać, że 23 utwory znajdujące się na „Let’s Go” nagrano w zaledwie sześć dni. Warto zaznaczyć, że długość albumu nie przekracza 45 minut. Robi wrażenie?
Dodatkowo, teledysk do utworu „Salvation” pojawił się w MTV, co było niemałym sukcesem dla zespołu. Zresztą, dobra passa trwała w najlepsze, gdyż „Let’s Go” pokrył się złotem! Jednak na ten status trzeba było poczekać kilka lat, gdyż album mianowano złotą płytą w lipcu 2000 roku.
„…And Out Come The Wolves” oraz „Life Won’t Wait”
Trzeci album spod szyldu Rancid ujrzał światło dzienne w sierpniu 1995 roku. Podobnie jak poprzednie płyty, został wydany nakładem Epitaph Records. Na krążku znajdziemy aż dziewiętnaście kompozycji, które wzbogacono o dwie kolejne w związku z remasteringiem w 2015 roku. Album zawiera trzy single, które figurowały w MTV. Są nimi: „Roots Radicals”, „Time Bomb”, a także „Ruby Soho”.
„Wilki” zaprowadziły zespół aż na dwie ścieżki, gdyż nagrano je w różnych studiach: Fantasy Studios oraz słynnym Electric Lady Studios. Nazwa albumu jest bezpośrednim nawiązaniem do „The Basketball Diaries” Jima Carolla. Płyta zaprowadziła Rancid na 45. miejsce wśród Billboard 200. Krążek również z biegiem miesięcy i lat otrzymał złoto oraz platynę.
„Życie nie będzie czekać”, w związku z czym zespół w 1998 roku wydał swój kolejny krążek. Co ciekawe, album wyróżnia się na tle reszty, gdyż do pracy nad krążkiem zaangażowano jamajskich muzyków, co można usłyszeć chociażby w tytułowym „Life Won’t Wait”.
Podczas tworzenia krążka, zespół przygotował około 50 utworów, jednakże na ostatecznej wersji płyty pojawiły się 22 kompozycje. Wśród nich uwagę polskich fanów przykuje z pewnością tytuł „Warsaw”. Czy na najbliższym koncercie w stolicy usłyszymy również ten utwór?
„Niezniszczalny” Rancid znowu jako „Rancid”
Pierwszą płytą Rancid w nowym millenium okazał się… „Rancid”. Powrót do przeszłości? Nic bardziej mylnego. Zespół miał taki kaprys, by swój kolejny krążek zatytułować tak samo, jak debiutancką EP-kę, a także pierwszy album studyjny z 1993 roku. Aby uniknąć nieporozumień, album nazywa się również jako „Rancid 5” lub „Rancid 2000”. Fanów znowu czekała potężna dawka ilości utworów, gdyż piąty album zawierał 22 kompozycje.
Trzy lata później światło dzienne ujrzało „Indestructible”, który wywołał mieszane uczucia wśród fanów. Chodzi oczywiście o aspekty dystrybucji, gdyż Rancid szykował umowę z Warner Bros, co według niektórych oznaczało odrzucenie niezależności.
Jednak po wydaniu „Indestructible” zaczęto doszukiwać się odejścia od wcześniejszych ram gatunkowych, w których osadzony był zespół oraz zaczęły się spekulacje na temat wpływu wielkiej wytwórni na Rancid. Jednak jeśli chodzi o odbiór muzyczny przez krytyków, to spotkał się ze sporym uznaniem i tym samym formacja trafiła na 15. miejsce wśród list przebojów.
Co więcej, na albumie pojawił się singiel „Fall Back Down”, czyli opowieścią zainspirowaną rozwodem Armstronga, a także wsparciu, które otrzymywał od przyjaciół. Utwór został wzbogacony o teledysk, w którym występują członkowie grupy Good Charlotte, a także Kelly Osbourne.
„Let The Dominoes Fall”, „Honor Is All We Know” oraz „Trouble Maker”
Na siódmy album studyjny zespołu Rancid trzeba było czekać aż pięć lat, gdyż został wydany w 2009 roku. Matt Freeman w wywiadzie dla Room Thirteen powiedział, że przez te lata nagromadziło się dużo spraw. U muzyka w 2005 roku pojawiły się problemy zdrowotne, co zostało zakończone poważną operacją płuca.
„Let The Dominoes Fall” to pierwszy krążek, w którym jest nowy perkusista grupy, czyli Branden Steineckert. Tuż po premierze trafił na 11. miejsce listy Billboard 200, co było dotychczas najwyższym notowaniem w historii zespołu.
Drugim wydawnictwem w odświeżonym składzie, a jednocześnie siódmym w dyskografii Rancid, stał się „…Honor Is All We Know” z 2014 roku. Podobnie jak z poprzednim krążkiem, na nową płytę trzeba było również czekać pięć lat. Utwór tytułowy miał pierwotnie trafić jako singiel dla pobocznego zespołu Armstronga, który jest nazwany Tim Timebomb. Ostatecznie zdecydowano, by „ósemka” wydana przez Rancid nosiła taką nazwę. „…Honor Is All We Know” przez trzy tygodnie utrzymywał się na czwartym miejscu wśród Billboard Top Rock Albums.
Albumem tymczasowo zamykającym dyskografię Rancid jest „Trouble Maker” z 2017 roku. Tym samym otrzymał pierwsze miejsce na liście Billboard Independent Albums. Ostatni album zawiera czternaście kompozycji, a całość zamyka się w 37 minutach.
„Tomorrow Never Comes” – nowy album Rancid!
Najnowszy album spod szyldu Rancid ujrzy światło dzienne już 2 czerwca 2023 roku! Nad produkcją „Tomorrow Never Comes” będzie czuwać Brett Gurewitz, gitarzysta Bad Religion, który od lat współpracuje z zespołem. Co więcej, na nowym krążku usłyszymy szesnaście nowych kompozycji.
Warto mieć na uwadze, że zespół już teraz podzielił się singlem tytułowym. Kawałek spotkał się z uznaniem wśród fanów.
Rancid, The Bronx i Grade 2 na Letniej Scenie Progresji w Warszawie
Już szóstego czerwca Rancid po raz pierwszy wystąpi w Polsce! Zespół odwiedzi Polskę cztery dni po premierze swojego dziesiątego krążka studyjnego. Koncert odbędzie się na łamach Letniej Scenie Progresji w Warszawie. Zespoły, które rozgrzeją publikę przed gwiazdą wieczoru to The Bronx i Grade 2.
Organizatorem wydarzenia jest WiniaryBookings i tym samym na oficjalnej stronie można zakupić bilety na wydarzenie. Cena za bilet wynosi 189 złotych: https://winiarybookings.pl/wydarzenie/rancid-the-bronx-grade-2-warszawa/czerwiec-2023
Wydarzenie na Facebooku: https://www.facebook.com/events/702728931259368

Fot. Materiały promocyjne
Źródła:
[1] https://www.riaa.com/gold-platinum/?tab_active=default-award&se=rancid#search_section
[3] http://www.roomthirteen.com/features/790/Interview_with_Rancids_Matt_F.html
[4] https://www.billboard.com/artist/rancid/chart-history/ind/
Materiał powstał we współpracy z WiniaryBookings
1 komentarz
Joł ,ja w sprawie konkursu .Chciałbym wybrać się na koncert Rancid bo słucham ich od początku mojego zainteresowania muzyka ,ale niestety nigdy nie miałem okazji ich zobaczyć .Chętnie posłuchał bym na żywo i poskakał np. do Ruby Soho .?