SPECJALNE

Testament i jego eksperymenty – 30 lat albumu „The Ritual”

Testament The Ritual
Koncert zespołu Faun

Grupa Testament od początku swojej działalności rządził i dzielił wśród fanów thrash metalu — zarówno za czasów The Legacy (pierwotnej nazwy zespołu), jak i później, po renamingu kapeli. Pazur, do którego byli przyzwyczajeni entuzjaści Testamentu, został złagodzony na krążku „The Ritual” poprzez łagodniejszą warstwę melodyczną.

Wzbudziło to sporą kontrowersję — jedni oburzyli się na nową odsłonę legendy thrash metalu, inni uważali eksperymenty formacji Testament za udane. Bez względu na gusta i podzielone zdania, jedno było pewne — Amerykanie umieli grać, bo technicznie krążek „The Ritual” jest na wysokim poziomie. A dziś, dokładnie 30 lat od premiery, 15 maja 1992 roku, przybliżę trochę informacji o historii zespołu z tamtego okresu.

CZYTAJ: DAVE LOMBARDO POWRACA DO ZESPOŁU TESTAMENT

Jak to się zaczęło? The Legacy

Historia The Legacy zaczęła się w 1983 roku, kiedy perkusista Louie Clemente przyjechał do San Francisco i spotkał gitarzystę Erica Petersona. Niedoświadczeni, młodzi muzycy po prostu chcieli grać heavy metal, ale nie potrafili stworzyć zgranego zespołu. Kamieniem milowym było pojawienie się w grupie nowego wokalisty, Steve’a „Zetro” Sousa. Oprócz własnego głosu wprowadził do kapeli basistę Grega Christiana. Wyklarowała się także nazwa bandu — The Legacy.

Wydawałoby się, że wszystko jest na dobrej drodze do nagrania pierwszej płyty, jednak pojawiły się kolejne kłopoty personalne. Pijackie awantury i problemy osobiste niektórych członków The Legacy uniemożliwiały przygotowanie całego krążka, pomimo skomponowania kasety demo z takimi utworami jak: „Burnt Offerings”, „Reign of Terror”, „Alone in the Dark” i „Raging Waters”.

Zespół zdołał się jednak zmobilizować i spróbował swoich sił w kalifornijskich klubach. Szybko zyskał miano jednej (tuż obok Metalliki i Exodusa) z najlepszych grup heavy metalowych, które pojawiły się w Kalifornii.

Powoli spełniał się amerykański sen muzyków — zaczęły zgłaszać się do nich heavy metalowe wytwórnie płytowe, zainteresowane wydaniem albumu. Znowu jednak zawiódł czynnik ludzki — Steve Sosua postanowił odejść do Exodusa, co zaszokowało resztę grupy. Aby zrealizować swoje marzenia, kapela musiała znaleźć zastępstwo dla „Zetry”. Do jej składu dołączył więc Chuck Billy, Indianin o mocnej skali głosu. Zespół był gotowy do nagrania płyty.

[newsletter]

„Naśladowcy Metalliki”

The Legacy dowolnie przebierało i wybierało w ofertach wytwórni płytowych. Ostatecznie zespół postanowił nawiązać współpracę z Megaforce, co bardzo opłaciło się obu stronom. The Legacy zyskał popularność nie tylko na Nowym Kontynencie, ale i w Europie, a Megaforce mogło pochwalić się kolejnym sukcesem wydawniczym.

Zanim jednak to się stało, The Legacy musiało zmienić swoją nazwę — inna, „dyskotekowa” kapela wpadła na nią wcześniej, w latach siedemdziesiątych. Grupa pożegnała się zatem z The Legacy, a Billy Milano z S.O.D. wymyślił inny pseudonim zespołowi — Testament.

Aby nie rezygnować całkowicie ze swojego dziedzictwa (sic!), Testament nazwał swoją debiutancką płytę właśnie „The Legacy”. Była to składanka piosenek z pierwszej kasety demo zespołu oraz nowych nagrań jak na przykład „Do or Die”.

Sprzedano łącznie 100 tysięcy egzemplarzy, a grupa Testament zaczęła być określana jako „naśladowcy Metalliki”. Pierwszym powodem mógł być fakt, że Metallica zdobyła ogromną sławę w Europie i pochodziła właśnie z Kalifornii. Podobny image i styl grania jeszcze bardziej zbliżały do siebie oba zespoły — surowy thrash metal to muzyczne wizytówki zarówno Metalliki, jak i Testamentu.

Dlaczego Testament nie koncertował z Metalliką?

Sukces za sukcesem

Po sukcesie „The Legacy”, formacja Testament ponownie weszła do studia, nagrywając kolejny album „The New Order”. Fani dostali to, czego chcieli — apokaliptycznych wizji związanych z wojną nuklearną, podkręconych przez niebywałe zdolności aranżacyjne i niesamowite tempo utworów. Testament był zdecydowanie na fali — zarówno „The New Order”, jak i późniejszy krążek „Practice What You Preach” sprzedał się w wielotysięcznych egzemplarzach. Następnie przyszedł czas na płytę „Souls of Black”, która dotarła do 73. miejsca listy Billboard 200 w USA. Potem zespół postanowił pójść w stronę hard rocka i tak powstał „The Ritual”.

Nowy rytuał zespołu Testament

„The Ritual”, czyli piąty album Testamentu wydany 15 maja 1992 r., znacząco podzielił fanów zespołu. Jest to najbardziej „delikatny” krążek ze wszystkich płyt wydanych przez grupę. Zawiera w sobie zarówno ballady („Return To Serenity”), jak i mocniejsze kawałki typu „Agony” czy „Deadline”.

Brak im jednak dotychczasowego pazura i charakterystycznej chrypki Chucka Billy’ego, do której zdążył już przyzwyczaić miłośników grupy Testament. Pomimo większej melodyjności, jego głos nie traci na jakości — w każdej z piosenek Indianin pokazuje swój kunszt wokalny.

Zmianie uległy także partie gitarowe w utworach. Na próżno szukać w tych numerach agresywnych riffów czy szalonych solówek. Dominują za to bardziej melancholijne, przystępniejsze (a dla niektórych słuchaczy nawet komercyjne) brzmienia, porównywalne (znowu) do twórczości Metalliki, a konkretnie Czarnego Albumu.

Czy to oznacza, że „The Ritual” jest gorszy od reszty twórczości Testamentu? Niekoniecznie, bo album jest spójny i dopracowany od strony instrumentalnej — Chuck Bill i reszta bandy wiedzą co robią, demonstrując na płycie swoje umiejętności aranżacyjne. O tym jednak trzeba się przekonać samemu, odsłuchując album w 30. rocznicę jego powstania.

Źródła:

[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Testament_(zesp%C3%B3%C5%82_muzyczny)
[2] https://www.darkplanet.pl/Testament-The-Ritual-48079.html

Podobne artykuły

Jam jest prorokiem zagłady – 15 rocznica wydania „Dead Again” Type O Negative

Paweł Kurczonek

Bruce Dickinson: autobiografia muzyka już w listopadzie

Tomasz Koza

Najlepszy thrash metal z Kalifornii – Testament, Exodus i Death Angel zagrają we Wrocławiu

Szymon

1 komentarz

Paweł K. 15 maja 2022 at 16:01

„The Gathering„ with Dave Lombardo nie lepsze?! Najlepsze?!

Odpowiedz

Zostaw komentarz