Zasiadamy przed biografią legendy Morbid Angel – Davida Vincenta. Trzymając w ręku książkę prawdziwego muzyka możemy mieć wiele niemalże „schematycznych” oczekiwań wobec tego dzieła. Przedzieramy się przez głęboko zakorzenione wspomnienia z wczesnego dzieciństwa, analizując, co sprawiło, że ów artysta odnalazł „swój fach”. Następnie domagamy się szczegółów związanych z początkami kariery głównego bohatera autobiografii, by finalnie dotrzeć do najbardziej upragnionego punktu lektury, który zwykle jest zwieńczony sloganem „sex, drugs, rock’n’roll”.
Czy autobiografia Davida Vincenta wpasuje się w standardowy kanon biografii muzycznej? Czym może zaskoczyć nas lider I am Morbid i Vltimas? Wsiadajcie w treściwą podróż spod narracji nieszablonowego muzyka. Wspólnie Uwolnijmy Furię.
SPRAWDŹ TEŻ: SYLWETKA DAVIDA VINCENTA. CO WIEMY O AUTORZE?
David Vincent – autor nieszablonowej autobiografii
Co były frontman Morbid Angel ma nam do powiedzenia? Na pewno nie poznamy jego interesujących przemyśleń już na pierwszych stronach książki. Tak naprawdę spodziewałam się, że przedmową zajmie się sam autor albo bliska mu osoba. Nic bardziej mylnego.
Mimo tego, że David Vincent i Joel McIver wspólnie zabrali się za pisanie owej biografii, żaden z nich nie pokusił się o wrzucenie paru słów wstępu. Zamiast tego, na pierwszy ogień wystawiono Matta Taylora, który jest fizykiem i… ogromnym fanem twórczości Morbid Angel. Tym samym ów kosmiczna przedmowa kończy się sentencją „Bądź ekstremalny. Słuchaj Morbid!”. Wszystko to aż sprawia, że chce się pociągnąć palce ku kultowej mano cornuta i z czystym zaangażowaniem przewertować kolejną stronę w celu zagłębienia się w odpowiednią narrację.
Dzieciństwo legendy Morbid Angel: kształtowanie świadomości muzycznej
David Vincent za dzieciaka? Akurat! Nie spodziewaj się dziecięcych przebojów w jego wydaniu. Zostały nam zaserwowane jedynie szczątkowe informacje, które i tak zostają odbite przez liczne dygresje, zwykle odwołujące się do jego teraźniejszych poglądów bądź zachowań. Warto na to zwrócić uwagę, gdyż taki dygresyjny schemat będzie się przewijał przez całą książkę.
Niezagłębianie się w szczegóły ma swoje plusy. Nie obchodzi nas to, gdzie David Vincent spędzał wakacje za młodu czy co wcinał na obiad czterdzieści lat temu. Głód czytelnika zostaje zaspokojony najważniejszym aspektem tej autobiografii – muzyką!
Frontman Vltimas oraz I am Morbid opowiada, że już od wczesnych lat swego życia kształtowała się u niego świadomość muzyczna, a to odważne stwierdzenie powołuje na między innymi zamiłowanie do twórczości Alice’a Coopera czy KISS. Co ciekawe, w późniejszych rozdziałach znajdziemy wzmianki o tychże artystach, co moim zdaniem jest ogromną zaletą, gdyż pokazuje, że na przestrzeni lat idole zmienili swój status i zakumplowali się z naszym bohaterem.
Muzyka jest dla niego podróżą, która potrafiła go ponieść zarówno dzięki brzmieniu, jak i całej historycznej otoczce. David nie ukrywa, że od zawsze fascynowała go ewolucja muzyczna, a co za tym idzie: przyczynowo-skutkowy sposób myślenia. I taką postawę, podtrzymywaną od niemalże lat dziecięcych, stara się umacniać i utrzymywać do dzisiaj.
I am Morbid: rozwój kariery Davida Vincenta
Nasz narrator podkreśla z wdzięcznością, że skład Morbid Angel go satysfakcjonował – zarówno pod względem twórczym, jak i mentalnym. Vincent rzuca z lekkością, że nie dogadałby się z muzykami, którzy prezentowaliby prymitywny tok myślenia. Zresztą – nie spodziewajcie się w lekturze rzucania mięsa. Oszczędzono przekleństw, oszczerstw i gorzkich słów – wszystko jest spójnie splecione elokwentnym językiem.
Wiadomo, fani zostaną wtajemniczeni w początki kariery Morbid Angel. Warto zaznaczyć, że autor w umiejętny sposób potrafi dozować nam ilość informacji. Niektóre wątki są ucięte – albo przynajmniej sprawiają takie wrażenie; a inne tematy dryfują sobie swobodnie przez kilka akapitów. Nasz narrator czuje kontrolę, jednocześnie wie, że chce rzucić czytelnikowi konkretne, istotne informacje i po prostu nie ma sensu rozwodzić się nad czymś mniej interesującym. Tym samym możemy zauważyć, które wątki mają dla autora większą wartość.
Muzyk Morbid Angel przywołuje jedynie te wydarzenia ze swojego życia prywatnego, które wpłynęły na kształtowanie jego charakteru. Pikantne szczegóły, szaleństwa z tras koncertowych, czy problemy z używkami niemalże nie mają prawa bytu w autobiografii. Ale zamiast tego jesteśmy zaabsorbowani licznymi przemyśleniami związanymi zarówno z muzyką, jak i sprawami polityczno-społecznymi. Niekonwencjonalnie, prawda?
David Vincent i Misja: Ekstrema
Każdy rozdział kończy się kilkoma utworami Morbid Angel, opublikowanymi w przekładzie na język polski, doprawionymi o rys historyczny bądź opinię ze strony Davida. Jest to ogromny plus dla wszystkich fanów, którzy są zafascynowani procesem twórczym zespołu. Wstawki ukazują twórczość Morbid Angel w nowym świetle, gdyż analizujemy każdy tekst wraz z Davidem Vincentem.
Swoją drogą, zarówno przekład utworów, jak i całości lektury robi naprawdę dobrą robotę. „Uwolnić Furię” w języku polskim doskonale oddaje charakter Davida Vincenta. Dzięki swobodnemu (ale elokwentnemu!) językowi mamy wrażenie, że czytamy wypowiedzi naszego dobrego kumpla, który ma nam do opowiedzenia całkiem niezłą historię.
„Uwolnić Furię” – wygląd książki
Polska wersja „Uwolnić Furię” zostanie wydana dzięki wydawnictwu InRock. Okładkę zaprojektował Michał Loranc, a o tłumaczenie zadbał Jakub Kozłowski. Książka ma około 300 stron, między którymi dodatkowo zamieszczono wstawkę ze zdjęciami. Dodatkowo, wszystko jest porządnie ujęte w twardej oprawie. Format książki prezentuje się następująco: 143×205 mm.
Warto zaznaczyć, że oficjalna premiera „Uwolnić Furię” będzie miała miejsce w 26 maja. Istotne jest to, że zamawiając książkę w preorderze, cena książki będzie niższa. Kupując ją przed datą premiery, zapłacicie 33 zł zamiast 54,90 zł. Zamówicie ją bezpośrednio u wydawcy pod tym adresem: https://vesper.pl/zapowiedzi/779-uwolnic-furie-i-am-morbid-david-vincent-joel-mciver-oprawa-twarda-9788364373725.
Uwolnić Furię – autobiografia Davida Vincenta: podsumowanie
Trzeba przyznać, że David miał po części rację związaną z nieszablonowością swojej autobiografii. Chronologia momentami jest zaburzona, a liczne dygresje mogą czasami wybić z rytmu zaciekawionego czytelnika.
Zaznaczam, że niektórych może wkurzać ta „inteligencka” gadka na tle muzyki. Sądzę, że większości jednak najbardziej zależy na zagłębienie się w tematykę Morbidowej ekstremy. Jednak nie zrażajcie się do tego niekonwencjonalnego dzieła. Uważam, że zarówno ogromna liczba dygresji, jak i strony przesiąknięte opiniami Vincenta tworzą cały charakter lektury. Dostajemy coś na wzór ogromnego monologu kumpla, który otwiera przed nami wszystkie swoje poglądy – zarówno muzyczne, jak i społeczno-polityczne. A jak to z kumplami bywa – uwielbiasz go, i wysłuchasz, nawet jak się z nim nie zgadzasz. I z takim podejściem najlepiej jest posiąść tę lekturę.
„Uwolnić Furię” to nie tylko lektura odwołująca się do sfery muzycznej Davida Vincenta. To wędrówka, która ukształtowała jego charakter. Może i faktycznie autor nie obnażył się z intymnych sekretów dotyczących swego życia, jednakże zafundował nam niesamowity przekrój własnej psychiki, który można odczytać przez zapoznanie się z jego poglądami. Myślę, że jest to pozycja obowiązkowa zarówno dla fanów twórczości Davida Vincenta, jak i dla wszystkich osób, które myślą niekonwencjonalnie i noszą w duszy czysty bunt.
Ocena: 8/10