RECENZJE

Recenzja: Warfist – Metal to the Bone

warfist metal to the bone naglowek
Koncert zespołu Faun

Śmierć + zniszczenie + szatan = Warfist. Sam tytuł ostatniego albumu Warfist od razu bez ogródek informuje z jakim materiałem będziemy mieli do czynienia. 40 minut bezkompromisowego pierdolnięcia, szaleństwa i black-thrashowej uczty. O ile hektolitry piwska, które bez wątpienia przelały się podczas tworzenia tej płyty można nazwać ucztą. „Metal to the Bone” nikogo nie próbuje oszukać swoją nazwą, bo w istocie jest to czysty metalowy destylat.

Można by powiedzieć, że krążek ten powinien ukazać się dobre 30 lat temu i nie będzie to w żadnym wypadku przytyk czy obelga. Oldskul wali nas w mordę od pierwszych sekund po wrzuceniu płyty do odtwarzacza. Bezkompromisowy, thrashowy galop utopiony w pierwszej fali black metalu. To rzadko kiedy może się nie udać. Czy jest to unikatowe? Oryginalne? Ani trochę. Czy to źle? W żadnym wypadku. „Metal to the Bone” to hołd złożony przez zielonogórskie trio dla legend sceny lat osiemdziesiątych, co z resztą dobitnie słychać nie tylko w czysto oldskulowym, brudnym, surowym brzmieniu, ale również w tekstach.

The evil OMEN appeared before our eyes
POSSESSED and mad, believers of metal
Will REIGN IN BLOOD and won’t BREAK THE OATH

Cały utwór tytułowy to litania na cześć legend i ukochanych kapel gości ukrytymi pod pseudonimami Mihu, Wrath i Pavulon. Nie ma litości, nie ma kompromisów. Jest wpierdol. Cała ta płyta (a przynajmniej większość) jest wypchana koncertowymi killerami, bez wątpienia siejącymi chaos pod sceną. Nie ma jednak złudzeń, płyta ta nie kupi prawdopodobnie nikogo, kto już teraz nie chłonie takiej muzyki w hurtowych ilościach. Jest wtórna, a przy okazji unikatowości żadnej w niej nie usłyszymy. I bardzo dobrze. Ona ma taka być. Ma być prawdziwa, prosta i rozsiewająca chaos i zniszczenie. Ja to kupuję.

Only the SODOM could see such a SLAUGHTER
ACCEPT the fact that we’re RUNNING WILD

warfist metal to the boneTracklista:

1. Pestilent Plague
2. Written with Blood
3. Convent of Sin
4. Tribe of Lebus
5. Breed of War
6. Metal to the Bone
7. NecroVenom
8. Playing God
9. Reclaim the Crown

Podobne artykuły

Recenzja: Accept – Stalingrad

Tomasz Koza

Recenzja: Philip Anselmo & The Illegals – Choosing Mental Illnes as a Virtue

Szymon

Recenzja: The Sixpounder – Going To Hell? Permission Granted!

Redakcja

1 komentarz

Anonim 1 lutego 2017 at 20:57

Visitor Rating: 5 Stars

Odpowiedz

Zostaw komentarz