Pomimo tego, że Motörhead rozwiązało się oficjalnie po śmierci Lemmy’ego Killmistera, to zespół raz na jakiś czas powraca jeszcze do życia poprzez wydawanie nieopublikowanych do tej pory utworów czy coverów. Czy są jednak jakiekolwiek szanse na to, by Motörhead wróciło do koncertowania? Wszelkie wątpliwości na ten temat postanowił rozwiać niedawno perkusista zespołu, Mikkey Dee.
CZYTAJ:
- Żelazna Pięść uderza — reedycja „Iron Fist” Motörhead
- Podsumowanie kariery Motörhead na jednym albumie – „Everything Louder Forever”
- Ekipa Motörhead zrobiła tatuaże z prochami Lemmy’ego
Czy Motörhead powróci bez Lemmy’ego?
Jak się okazało, odpowiedź na to pytanie jest negatywna. Dee nie widzi jakiejkolwiek szans na powrót Motörhead bez ich legendarnego frontmana w składzie.
Naprawdę nie sądzę, by nasi fani chcieliby czegoś takiego. Dla mnie byłoby to nawet przekroczenie swego rodzaju granicy. Nigdy nie będziemy koncertować już jako Motörhead i nigdy nie wynajmiemy kogoś innego do spełniania roli Lemmy’ego. Żadna z tych dwóch rzeczy się nie wydarzy. Ale zarówno ja, jak i Phill czasami gramy własne koncertu tu i ówdzie. Niedawno dałem występ w Szwecji i zagraliśmy 10 utworów Motörhead. Wspaniale było znowu grać te stare klasyki, ale to nie ma nic wspólnego z próbą bycia tym zespołem. Nie reklamuje też tego jako Motörhead. Na plakatach jest po prostu napisane „Mikkey Dee z przyjaciółmi”. Definitywnie zachowuję więc pewną granicę.
Czy kogoś dziwi odpowiedź Mikkeya? Cóż, raczej chyba nie powinna. Lemmy był tak kultową postacią, że trudno byłoby zastąpić go kimkolwiek. Wydaję się więc jasnym, że na powrót Motörhead w wersji koncertowej nie ma co liczyć. I raczej jest to słuszna decyzja.
Źródło: Blabbermouth
Fot. Robert John