Już pojutrze ukaże się „Catharsis” – album, który zdążył wzbudzić wśród fanów Machine Head w przeważającej mierze niechęć. Tymczasem Robb Flynn z niesłabnącym entuzjazmem opowiada o płycie. W niedzielę gościł w radiowej audycji „Heavy Demons”, gdzie odniósł się m.in. do wpływu, jaki obecna sytuacja polityczna wywarła na tematykę utworów.
Mamy całkiem szalone czasy. W trakcie pisania parę razy złapałem się za głowę: „Cholera, gadamy bzdury na tym albumie! Czy potrzebujemy tego? Urazimy tym fanów?”
Po chwili rozwinął:
W bycie artystą wpisane jest podążać za głosem serca. I nie możesz tego po prostu ugasić, bo temu albo tamtemu coś się nie spodoba. Nadal musisz robić to, co uważasz za słuszne i być konsekwentnym nawet, gdy spotykasz się z dezaprobatą. Musisz się opowiedzieć po którejś ze stron i bronić swojego zdania… Nie wiem co myślą inne zespoły, ale nie słyszę, by mówiły cokolwiek. Nasz album jest po części reakcją na to wszystko, co się dzieje dookoła.

Poniżej pełna rozmowa:
Źródło: blabbermouth.net / Fot. Materiały prasowe