NEWSY

Megadeth ogłasza koniec kariery – reakcja Davida Ellefsona

David Ellefson i Dave Mustaine

Wieści o ostatnim albumie i pożegnalnej trasie thrash metalowych gigantów Megadeth wywołały falę komentarzy wśród fanów i mediów muzycznych. Szczególny rezonans zyskała jednak reakcja Davida Ellefsona, wieloletniego basisty i współzałożyciela zespołu. W specjalnym odcinku swojego programu „The David Ellefson Show” muzyk nie krył rozczarowania, że nie został zaproszony do udziału w ostatnim rozdziale historii grupy, którą współtworzył ponad cztery dekady temu.

Rozczarowanie basisty Megadeth: „To niełatwe do zaakceptowania”

Ellefson, który grał w zespole przez ponad 30 lat, wyznał, że czuje się pominięty w momencie, który powinien być celebracją wspólnego dorobku. – „Dla kogoś, kto stał u początków tego zespołu, naturalne jest, że chciałby być częścią pożegnania. Oczywiście, że chciałbym. Kto by nie chciał?” – powiedział.

Basista podkreślił, że jego zdaniem takie wydarzenie powinno mieć charakter pełnego domknięcia, zarówno dla muzyków, jak i dla publiczności. Za wzór wskazał koncert „Back To The Beginning” grupy Black Sabbath, podczas którego na scenie po raz ostatni wystąpili wszyscy oryginalni członkowie.

Trudna historia relacji Ellefson–Mustaine

W swojej wypowiedzi Ellefson wrócił do burzliwej przeszłości Megadeth i swojej skomplikowanej relacji z liderem zespołu, Davem Mustaine’em. Przypomniał rozpad grupy w 2002 roku, jej reaktywację dwa lata później – już bez jego udziału – oraz powrót w 2010 roku.

Co ciekawe, podczas drugiego okresu działalności w zespole Ellefson świadomie wycofał się z pisania utworów, by uniknąć konfliktów – „Dave chciał, żebym współtworzył materiał, ale powiedziałem: 'Niech to będzie proste. Ty piszesz, ja gram na basie’. Kiedy próbowaliśmy tworzyć razem, zawsze kończyło się to napięciem” – przyznał.

Zespół Megadeth
Zespół Megadeth z Davidem Ellefsonem
Fot. Materiały promocyjne

„Megadeth to nie tylko Dave Mustaine”

Choć dziś Ellefson nie ma żadnego wpływu na decyzje zespołu, stanowczo sprzeciwia się narracji, według której Megadeth byłoby jedynie projektem Mustaine’a – „Stanowczo nie zgadzam się z twierdzeniem, że Megadeth to tylko Dave. Tak nie było i wszyscy o tym wiedzą” – podkreślił.

Jego słowa wyrażają nie tylko osobisty żal, lecz także troskę o spuściznę zespołu. Ellefson zaznaczył, że pożegnanie takiej legendy powinno być wspólnym doświadczeniem wszystkich jej filarów, a nie jednostronnym gestem.

Megadeth rozstaje się z Davidem Ellefsonem. W tle seksafera

Koniec epoki czy niedomknięty rozdział?

Reakcja Davida Ellefsona stawia pytania o to, jak powinno wyglądać pożegnanie z ikoną metalu. Czy Megadeth zapisze ostatnią kartę swojej historii w sposób, który usatysfakcjonuje fanów i odda sprawiedliwość wszystkim twórcom jej sukcesu?

Dla wielu sympatyków zespołu brak Ellefsona w finałowym składzie może być bolesnym przypomnieniem, że wielkie legendy często kończą swoją drogę w atmosferze niezgody.

Fotografia nagłówkowa: Materiały promocyjne

Podobne artykuły

Morbid Angel zapowiada nowy album „Kingdoms Disdained”. Posłuchaj pierwszego singla!

Agata Laszuk

Heavy metalowy zespół CETI zapowiada swoje piwo

Bartłomiej Pasiak

Suicidal Tendencies zbanowani na Instagramie. Powód? Nazwa grupy

Mateusz Lip

1 komentarz

Megazgred 25 sierpnia 2025 at 00:48

kto nie masowal gruchy w internecie niech pierwszy rzuci kamieniem w Davida Efelsona.

Odpowiedz

Zostaw komentarz