Siedem miesięcy po premierze najnowszego albumu Behemoth, „The S**t Ov God”, dyskusje wokół jego prowokacyjnego tytułu wciąż nie cichną. Adam „Nergal” Darski w rozmowie z australijskim magazynem „Heavy” zdecydowanie odrzucił zarzuty, jakoby był to wyłącznie tani chwyt marketingowy. Jak podkreśla, wybór tak ostrego tytułu był świadomą decyzją artystyczną – próbą zresetowania twórczej drogi zespołu i zerwania z przewidywalnością.
Sprawdź też: Nergal krytycznie o współczesnej scenie metalowej
Twórcza presja i inspiracje największymi gigantami metalu
Frontman Behemotha nie ukrywa, że po dekadach działalności oczekiwania rosną, a utrzymanie świeżości twórczej staje się coraz trudniejsze. Nergal wskazuje na przykłady Metallica czy Judas Priest, zespołów-legend, które także mierzą się z ciężarem własnej historii i standardów.
Jak mówi, nawet tak ikoniczne postacie jak James Hetfield otwarcie przyznają, że po „Czarnym Albumie” każda kolejna płyta jest nieustannym zmaganiem. Jednocześnie przywołuje Judas Priest, których ostatnie wydawnictwa określa jako „niesamowite” i motywujące do dalszej pracy. To właśnie w takiej presji, jak dodaje, czasem trzeba się „wyzerować”.
Dlaczego tytuł „The S**t Ov God”? Nergal wyjaśnia sens decyzji
To „wyzerowanie” znalazło swoje odzwierciedlenie w odważnym tytule nowego albumu zespołu Behemoth. Nergal nie kryje irytacji wobec fanów, którzy uznali go za krok wstecz lub zwykły skandalizujący frazes.
„To nie jest prosta, prymitywna prowokacja. Ten tytuł ma znaczenie, a ci, którzy chcą je zrozumieć, muszą się wysilić. To wymagający album i wymagający tytuł” – podkreśla.
Behemoth zachęca: „Zajrzyjcie głębiej w teksty”
Lider Behemoth wprost apeluje do słuchaczy, by nie zatrzymywali się na powierzchownej kontrowersji. Zachęca do analizy tekstów i przesłuchania płyty, bo – jak twierdzi – nie są to „sataniczne pogadanki”, lecz treści znacznie bardziej filozoficzne i wielowymiarowe.
Nergal przyznaje, że wcześniejsze tytuły albumów – jak inspirowany Biblią „I Loved You At Your Darkest” czy zaczerpnięty z Junga „Opvs Contra Natvram” były odbierane jako zbyt wzniosłe, zbyt akademickie lub przesadnie konceptualne. Dlatego teraz postawił na brutalną dosłowność i zaskoczenie.
„Nie da się ciągle próbować przebić ‘The Satanist’. Jedynym wyjściem było zrobić coś zupełnie odwrotnego – coś, co zrzuci słuchacza z fotela i wywoła reakcję: ‘Co to w ogóle jest?’” – zaznacza.

Nergal o tożsamości Behemoth: „Naszą misją jest dezorientować”
Wokalista otwarcie przyznaje, że element zaskoczenia i nieprzewidywalności jest fundamentem estetyki Behemoth. Każdy kolejny album ma stanowić wyłom w oczekiwaniach, a nie ich spełnienie.
„Nie tworzę po to, by wam się podobało. Tworzę po to, żeby was zdezorientować. I myślę, że udało mi się to osiągnąć” – podsumowuje.
Album „The S**t Ov God” ukazał się 9 maja 2025 roku nakładem Nuclear Blast Records, a jego odbiór – jak widać – jeszcze długo pozostanie przedmiotem burzliwych debat.
Fot. Tomasz Paprocki
