Już 24 lutego ma się ukazać nowy album zatytułowany po prostu Suicide Silence. Niestety opublikowane przez kapelę single zapowiadające krążek nie przypadły fanom do gustu. Pisaliśmy już o negatywnym odbiorze oraz o petycji w sprawie niewydawania albumu wystosowanej przez wielbicieli Suicide Silence. W końcu wokalista Hernan „Eddie” Hermida stanął w obronie nowego materiału.
Zaraz po wypuszczeniu singla „Doris” rozpoczęły się kontrowersje związane z nowym brzmieniem oraz bardziej melodyjnym, czystszym wokalem. Hermida tłumaczy:
Naprawdę wyszliśmy z siebie i napisaliśmy płytę, która nas zmieniła. To będzie wyzwanie dla naszych fanów. (…) Gdybyśmy jej nie zrobili, byłaby to wielka szkoda dla nazwy zespołu. Robiąc album nazywający się po prostu „Suicide Silence”, mówimy fanom i nam samym, że tym właśnie teraz jesteśmy.
Wśród odbiorców pojawiły się głosy, że gdyby żył poprzedni wokalista, Mitch Lucker (zmarł w wypadku motocyklowym w 2012 roku), to nie pozwoliłby na tak radykalną zmianę brzmienia. Z tym Eddie się nie zgadza:
Mitch dał nam dar samorealizacji, a kiedy się otrzyma taki prezent i nie eksploruje go, nie zabiera tam, gdzie trzeba, to zamiast rozwoju pojawia się strach i cierpienie. Chcieliśmy powiedzieć ludziom, że rozwijanie się i wychodzenie poza rzeczy, które uniemożliwiają odkrywanie i rozwijanie swojego świata, społeczeństwa i siebie, jest w porządku.