RECENZJE

Z kopyta po przetartych ścieżkach – recenzja płyty „Oczy Martwych Miast” CETI

Ceti nowa płyta Oczy Martwych Miast
Koncert zespołu Faun

Grzegorz Kupczyk jest jednym z moich ulubionych polskich wokalistów. Gdy myślę o jego najlepszych dziełach, to na myśl przychodzą mi dwa wydawnictwa. Jednak zostały one nagrane jeszcze z jego poprzednią ekipą – Turbo. Mowa oczywiście o „Kawalerii Szatana” i „Ostatnim Wojowniku”. Po wielu latach po wydaniu tych wspaniałych albumów Kupczyk powraca z kolejną wokalną petardą.

Obecnie muzyk występuje w CETI, które założył razem z Marią „Marihuaną” Wietrzykowską” w 1989 roku. 21 lutego 2020 roku to data, którą fani tego powoli legendarnego zespołu na pewno zapamiętają na długo. Właśnie wtedy muzycy wydali następcę „Snakes Of Eden” pt. „Oczy Martwych Miast”. Nazwa niesamowicie przypadła mi do gustu. Spodobał się również fakt, że wszystkie utwory zostały zaśpiewane w języku polskim. A pierwszym singlem po prostu zachwycili!

Grzegorz Kupczyk ma dalej moc

Zapowiedzią długo wyczekiwanego albumu była piosenka „Machina Chaosu”. Do tej pory szczerze uznaję ten utwór za jeden z najlepszych spośród wydanych w 2020 roku. Zdecydowanie tak świetna piosenka zasługuje na przebywanie w tak zasłużonym gronie.

A co wpływa na jej pozytywny odbiór przeze mnie? Prawie wszystko! Grzegorz Kupczyk pokazał, że dalej potrafi ryknąć jak na moim ulubionym „Ostatnim wojowniku”. Muzycznie „Machina Chaosu” również wymiata. Zwłaszcza warto pochwalić linię basu, za którą jest odpowiedzialny Tomasz Targosz. W dodatku energiczna gra gitar wprowadziła mnie w klimat płyty. Razem z premierą numeru zacząłem bardzo czekać na 21 lutego, czyli datę premiery „Oczu Martwych Miast”.

Niestety wspomniany singiel pokazał jedną poważną wadę albumu, do której będę się jeszcze wielokrotnie odwoływać. Teksty na tej płycie to wg mnie istna tragedia. One są po prostu… o niczym. Są zbudowane wg bardzo prostej reguły: kilka rymów, co drugie sformułowanie z patosem bijącym na kilometr i kompletny brak jakieś fabuły czy przekazu.

„Machina Chaosu” bardzo mi się podoba, ale gdy się bardziej wsłucham, to się pukam po głowie. Uwielbiam zawiłe teksty poetyckie, ale tutaj jest kompletne zaprzeczenie słowa poezja.

„Linia Życia” w wykonaniu CETI już trochę mniej mi się spodobała

Polska grupa heavy metalowa drugim singlem zasugerowała mi, że „Machina Chaosu” nie sprawia, że cały album będzie aż tak dobry. Wokal Kupczyka tym razem mniej mi przypadł do gustu. Tym razem można usłyszeć już lekką zadyszkę w głosie byłego lidera Turbo, co jest zrozumiałe, bo występuje już na różnych scenach od około 40 lat!

„Linia Życia” może się pochwalić dosyć chwytliwym refrenem, który jest okraszony całkiem niezłą grą gitar. Znowu brawa należą się Tomaszowi Targoszowi, ponieważ to, co on wyczynia na „Oczach Martwych Miast” to mistrzostwo świata.

Niestety tekstowo CETI znowu poważnie kuleje. Co gorsze w późniejszych częściach nowego wydawnictwa wcale nie jest lepiej. Tekst chyba opowiada o jakimś buntowniku, który ma jakieś problemy. Więcej nie potrafię wywnioskować po tym zbiorze w wielu miejscach niezwiązanych ze sobą frazesów.

Sprawdź również:

„Fałszywy Bóg” zespołu CETI okazał się najciekawszym tekstowo dziełem na płycie

Energiczny riff, który rozpoczyna ten utwór, to prawdopodobnie najlepszy popis gitarowych możliwości na „Oczach Martwych Miast”. Kupczyk znów brzmi świetnie. Jego wokal to zdecydowanie największy atut nowego albumu CETI. Tekstowo jest tutaj o wiele lepiej niż w pozostałych kawałkach. Widać, że autor bawił się formą i przekazem w trakcie tworzenia skryptu. Dalej widać pewne niedoskonałości w nim, ale można je wybaczyć. W tekście można doszukiwać się pewnych odniesień autobiograficznych, ale jakoś to do mnie nie przemawia. Bardziej wydaje mi się, że to swego rodzaju krytyka na status „celebryty”. Zresztą wcale nie dziwię się autorowi tekstu, ponieważ sam jestem wielkim przeciwnikiem bycia sławnym w sumie za nic, np. Kardashianki. Utwór sporo opowiada o tej całej martwicy naszego społeczeństwa, ale zdecydowanie potraktowano to w sposób dość małostkowy. „Fałszywy Bóg” obok „Machiny Chaosu” to zdecydowanie najlepszy kawałek na „Oczach Martwych Miast”.

Tytułowe „Oczy Martwych Miast” w wykonaniu CETI również przypadło mi do gustu

Znowu tekst autorstwa Grzegorza Kupczyka wypada mdło i wręcz nużąco. Jednak jego wokal wchodzi znowu na wyższy poziom i miesza pomiędzy spokojnym śpiewaniem a atakowaniem słuchacza zadziornymi wybrykami swojego głosu. W „Oczach Martwych Miast” jednak najważniejszym aspektem jest gra gitar. Riff bardzo mi się podoba. Widać, że dołączenie do grupy nowego wioślarza – Jakuba Kaczmarka miało wpływ na ostateczny widok premierowego dzieła CETI. „Oczy Martwych Miast” to wg mnie w wielu miejscach genialne instrumentalne dzieło, jednak czasami wszystko psuje lekko niedopasowany do danego utworu wokal, a zawsze wszystko partaczą teksty piosenek.

„Piętno” CETI – kolejne świetny instrumentalny popis z przewidywalnym tekstem

„Piętno” ma dosyć chwytliwy refren, jednak Kupczyk nie brzmi tutaj aż tak pewnie, jak np. w „Machinie Chaosu”. Jednocześnie warto go pochwalić za końcówkę utworu, kiedy Grzegorz wszystko podsumowuje długim falsetem. To kolejny dowód na to, że lider CETI nie poszedł w odstawkę i dalej jest jednym z najlepszych polskich wokalistów obecnej sceny metalowej. „Piętno” opowiada o problemach dnia codziennego, w czym nie ma niczego bardzo odkrywczego. Dzięki świetnemu gitarowemu duetowi numer staje się czymś naprawdę dobrym i stanowi jedną z jaśniejszych stron „Oczu Martwych Miast”. Czuć w tym wszystkim ducha starego heavy metalu rodem z lat 80’. I dzięki zwróceniu się w stronę tamtej epoki nowe CETI nie brzmi w żaden sposób tragicznie. Cieszę się, że muzycy nie poszli za duchem czasu i nie stworzyli czegoś w stylu obecnie panujących trendów w ciężkim graniu. Wyszło im to na dobre.

Nieco symfoniczne „W Dolinie Światła” grupy CETI zwieńczyło nową płytę 

„Oczy Martwych Miast” to wg mnie mało różnorodne dzieło, ale znalazło się na nim miejsce na elementy symfoniczne. Kawałek pt. „W Dolinie Światła” rozpoczyna właśnie taka spokojna melodia, co jest ciekawym urozmaiceniem. Jednak ten utwór pokazuje również spore błędy produkcyjne, które towarzyszą praktycznie każdej piosence. Jedną z nich jest zbytnie wysunięcie basu na sam przód, który jednocześnie brzmi świetnie w wielu miejscach. Jednak przyćmiewa on perkusję i nie urozmaica całości. Głównym walorem „Oczu Martwych Miast” jest świetny i wręcz niezatapialny wokal Grzegorza Kupczyka, któremu szczerze biję brawo. Utwory na albumie to proste i nieskomplikowane piosenki, które jednak mają kopa. Dla fanów klasycznego heavy metalu jest to pozycja obowiązkowa.

Okładka płyty Oczy Martwych Miast zespołu Ceti
CETI – Oczy Martwych Miast (2020)

Tracklista:

1. Oczy martwych miast
2. Machina chaosu
3. Poza czasem
4. Linia życia
5. Cienie
6. Fałszywy bóg
7. Kamienne piekło
8. Piętno
9. W dolinie światła

Podobne artykuły

Metal na dwa głosy – recenzja „Dreamweavers” zespołu Soul Plunder

Redakcja

Atan – „Metamorphic”: Progresywny pazur stłumiony wokalem

Agnieszka Kozera

Recenzja: Megadeth – Super Collider

Tomasz Koza

Zostaw komentarz