Nowe dziecko Decapitated – Anticult – to podręcznikowy przykład na to, jak kolejne, późniejsze w dyskografiach albumy zespołów liczących już sobie swoje lata kapel potrafią dzielić fanów na dwa obozy. Jedni cały czas szaleją za Decapami i z każdą kolejną płytą łykają jak pelikany wszystko, co Vogg i ekipa serwują nam na kolejnych wydawnictwach. Drudzy nie zostawiają na zespole suchej nitki sugerując domniemane „sprzedanie się” i są obrażeni za odejście od grania technicznego death metalu na rzecz prostszej, bardziej melodyjnej muzyki. W ich mniemaniu wszystko od „Carnival is Forever” warte jest zaorania i wymazania z chwalebnego, wcześniejszego dorobku.
Niezależnie czy należycie do obozu prawdziwków czy neofitów faktem jest jedno – Decapitated nie gra już „tech-deathu”. Ba, niektórzy nie boją się nawet stwierdzenia, że w ogóle nie grają już death metalu. Nie jest to szok dla nikogo, kto na bieżąco śledził dokonania zespołu na przestrzeni – powiedzmy – ostatnich pięciu lat. „Anticult” to w linii prostej wypadkowa Mantry Krwi – słychać tu dużo charakterystycznego groove’u, jest lekki posmak tego, co w zeszłym dziesięcioleciu nazywano „modern metalem”, słychać naleciałości Soulfly, Lamb of God, słychać Hatebreed.
Czy to znaczy, że muzycy Decapitated przestali potrafić grać technicznie (bo i takie zawistne głosy w sieci można bez problemu znaleźć)? Bynajmniej, Vogg niejednokrotnie w wywiadach podkreślał, że idą swoją ścieżką, mają w tym momencie zajawkę na takie granie i jeśli będą chcieli grać na trzy akordy to będą to robić, bo mogą, bo akurat chcą, bo nikomu nic do tego. Vogg i spółka to nadal pierwszej ligi muzycy, co można usłyszeć choćby w solówkach, które niejednemu amatorowi gitary skutecznie połamałyby palce.
Zdecydowanie jest to album nastawiony na odgrywanie go na żywo. W niespełna 38 minutach skomasowano 8 szybkich, agresywnych, bardzo wpadających w ucho numerów, stworzonych wręcz do scenicznego szaleństwa. Nie jest to mój numer jeden do słuchania w domu i rozpływania się nad artyzmem i kunsztem kompozycyjnym, pod tym względem miłośnicy gryfowej matematyki będą kompletnie zawiedzeni. Niestety polska trasa promująca zapowiada się dopiero pod koniec roku, najbliższa możliwość usłyszenia Decapitated z nowym materiałem to wyprawa na czeski Brutal Assault, gdzie na pewno będzie można sprawdzić jak „Anticult” wypada na dużej scenie w festiwalowej atmosferze. A jestem przekonany, że tam sprawdzi się wyśmienicie. Do tej pory nie mogę powiedzieć nic więcej, poza tym że to po prostu dobra płyta.
Zamów album „Anticult„
Tracklista:
01. Impulse
02. Deathvaluation
03. Kill The Cult
04. One-Eyed Nation
05. Anger Line
06. Earth Scar
07. Never
08. Amen
23 komentarze
Visitor Rating: 7.5/10
Visitor Rating: 2.5/10
Visitor Rating: 4.5/10
Visitor Rating: 9/10
Visitor Rating: 10/10
Visitor Rating: 2.5/10
Visitor Rating: 3.5/10
Visitor Rating: 10/10
Visitor Rating: 10/10
Visitor Rating: 10/10
Visitor Rating: 1/10
Visitor Rating: 7.5/10
Visitor Rating: 3/10
Visitor Rating: 3.5/10
Visitor Rating: 9.5/10
Visitor Rating: 9/10
Visitor Rating: 8.5/10
Visitor Rating: 10/10
Visitor Rating: 8/10
Visitor Rating: 8/10
2 utwory, One-Eyed Nation, Earth Scar.
Reszta do zapomnienia.
Visitor Rating: 3/10
Visitor Rating: 9/10