Witamy w piątek trzynastego! Niewiele istnieje lepszych dat na premierę płyty metalowego zespołu, prawda? Właśnie dziś oficjalnie ukazali się „Budowniczowie grozy”, trzeci pełny krążek jednego z najciekawszych nowych projektów na polskiej scenie – zespołu Las Trumien. Dzięki uprzejmości wydawcy albumu, Piranha Music, my mieliśmy możliwość zapoznać się z jego zawartością nieco wcześniej i możemy się już podzielić pierwszymi wrażeniami.
Sprawdź też inne recenzje wydawnictw z klimatu stoner/doom metal na naszych łamach:
- Z Hydrą w noc. Recenzja EP-ki Hydra „Into the Night”
- Narbo Dacal – „Elysium Now”. Recenzja debiutanckiej płyty
- Recenzja Dopelord – “Songs for Satan”, czyli płyta dojrzała i przemyślana
Zespół Las Trumien – historia prawdziwa
Las Trumien to wrocławsko-katowicka kooperacja, która powstała w 2020 r. i od razu nagrała EP-kę pod takim samym tytułem, jak nazwa zespołu. Rok później wyszedł debiutancki pełniak, „Licząc umarłych”, który oczarował mnie od pierwszego przesłuchania i sprawił, że ci sludge/doomowcy stali się dla mnie jednym z największych i najważniejszych odkryć rodzimej metalowej sceny ostatnich lat, obok Odrazy, Truchła Strzygi, Aquilli i Metallusa.
Co mnie w twórczości Trumien tak urzekło? Nie tylko strona muzyczna – wolny, smolisty stoner/doom/sludge, oczywiście inspirowany wczesnymi dokonaniami Black Sabbath, choć też potężnie dociążony i zabrudzony – ale także, a może przede wszystkim pomysł na teksty. Liryki autorstwa wokalisty Wojtka Kałuży, znanego również z takich projektów jak J.D. Overdrive, Mentor czy Pure Bedlam, eksplorują najmroczniejsze zakamarki ludzkich dusz, serc i umysłów, opowiadając oparte na faktach historie prawdziwych seryjnych morderców i różnych innych psychopatów.
Zespół Las Trumien w niecałe pięć lat działalności wypracował własny unikalny styl muzyczno-tekstowy i dorobił się dwóch minialbumów oraz trzech płyt długogrających. Czy najnowsze wydawnictwo grupy, „Budowniczowie grozy”, dorównuje świetnym poprzednikom?
Las Trumien „Budowniczowie grozy” – metalowy horror po polsku
W odróżnieniu od większości starszych materiałów Lasu Trumien, które zaczynały się od trwających około dwie minuty piosenek-miniatur, płytę „Budowniczowie grozy” otwiera całkowicie klasyczne intro. Niepokojący, jednostajny klawisz, w tle odgłosy kroków i skrzypnięcie uchylanych drzwi momentalnie budują atmosferę, której nie powstydziłby się sam mistrz horrorowego metalu, King Diamond. Serio, nie jestem w stanie powstrzymać się od skojarzeń z jego kultowym „Them” (które nota bene dziś obchodzi rocznicę premiery), a przecież zespół nie zaczął nawet jeszcze grać!
Jednak gdy tylko rozpoczyna się riff otwierający numer „Pokaż ząbki”, wiemy, że tradycyjnego diamondowskiego heavy metalu z wysokim wokalem tu nie będzie. Będzie za to wszystko, co fani Lasu Trumien pokochali w tej kapeli od początku jej działalności – proste i ciężkie gitary, niespieszne rytmy oraz upiorne teksty, z jednej strony opowiadające o rzeczach strasznych (a strasznych tym bardziej, że wydarzyły się naprawdę), z drugiej zaś niepozbawione momentami specyficznego czarnego humoru.
„Uwielbiał knuć, mataczyć i planować
A teraz siadaj i pokaż ząbki, będziemy borować”
Po historii wziętego amerykańskiego dentysty, który po godzinach zmieniał się w zabójcę na zlecenie, dostajemy „Nienasyconego”, opowieść o najskuteczniejszym seryjnym mordercy w historii świata, podejrzewanym o dokonanie około 300 zbrodni Luisie Garavito. Później zaś czas na „Kandydata numer jeden” – rzecz o tym, jak do ekstremalnych zachowań może popchnąć odrzucenie i niespełnione uczucie. Pomimo że historia Rodneya Alcali jest niezwykle interesująca, to czysto muzycznie jest to niestety jeden z mniej ciekawych kawałków na płycie.
Nowości i zaskoczenia na płycie „Budowniczowie grozy”
Ogólnie „Budowniczowie grozy” trzymają jednak równy i wysoki poziom, a choć słabsze momenty się na tym albumie zdarzają, nie ma ich dużo. Bywają za to patenty zaskakujące jak na to, do czego Las Trumien przyzwyczaił nas poprzednimi wydawnictwami. I tak na przykład w numerze „Czerwony sędzia” pojawia się gościnnie damski wokal w wykonaniu Tui Szmaragd z zespołu Wij, zaś gitarowe solo do tego utworu dograł Drut z Narbo Dacal. Z kolei „Długa droga do piekła” to druga w historii twórczości Lasu akustyczna ballada. Wojtek Kałuża wznosi się w niej na wyżyny swoich możliwości, pokazując, że nie tylko potrafi porządnie ryknąć, ale też nieobcy jest mu czysty śpiew. W dodatku historia, którą opowiada tekst utworu, jest chyba najbardziej frapująca i nieoczywista z całego katalogu potworności, jaki zaserwowano na albumie.
Po tej chwili wyciszenia w środku płyty dostajemy w twarz szybkim, punkującym numerem „Trupie rozmówki”. To jeden z singli promujących album, a także świetny koncertowy banger, który zespół wykonywał już przedpremierowo na żywo i mogę tylko powiedzieć, że robi on dobrą robotę. To zdecydowanie jedna z najmocniejszych rzeczy na „Budowniczych grozy”. Dalej mamy chwilową zniżkę formy – kawałki „Listonosz puka” i „By poczuć się lepiej” na pewno nie wejdą do grona moich ulubionych numerów Lasu Trumien. Za to finał tej płyty to już inna bajka i prawdziwa uczta.
Ostatnie dwa utwory, „Kilka godzin” i „Serca samotne, serca nieszczęśliwe” są epickimi, klimatycznymi walcami, gdzie typowy dla Lasu sludge/doom miesza się miejscami nawet z black metalem, a obłąkane agresywne wokale z czystym śpiewem. W głowę słuchacza wwiercają się riffy gitarzysty Bartka Duszkiewicza, sekcja rytmiczna kroczy dostojnie i niespiesznie, a teksty są autentycznie przejmujące. Cała płyta kończy się słowami:
„Nie każdy może dobrym być
Nie każdy z nas powinien żyć
Końca historii nadszedł czas
Komorę znów wypełnia gaz”
I jeśli nie jest to jedno z najlepszych lirycznych zwieńczeń albumu w historii metalu nagrywanego w języku polskim, to nie wiem co takowym jest. Idealna puenta dla dwunastu (no, jedenastu, pomijając intro) opowieści o złych ludziach, a także swego rodzaju manifest i doskonałe podsumowanie całego tekstowego konceptu zespołu.
Teksty i muzyka na najnowszej płycie grupy Las Trumien
Nie ma co ukrywać, że bez specyficznych liryków, które stały się znakiem rozpoznawczym Lasu Trumien, nie byłby to ten sam zespół i pewnie jego twórczość nie robiłaby takiego wrażenia, jakie robi na słuchaczach. Jednocześnie mam poczucie, że na „Budowniczych grozy” Wojtek mocno pojechał po bandzie, pisząc teksty najdosadniejsze i najdosłowniejsze w całej dotychczasowej karierze grupy.
„Asocjalne zachowania
Sznur na szyi zaciska się mocno
Tendencje sadomasochistyczne
Miał przecież z tego wyrosnąć”
Nie wiem jeszcze czy ten kierunek na pewno mi się podoba, bo w tekstach zespołu zawsze ceniłem zabawę słowem i dyskretne dwuznaczności (sprawdźcie koniecznie jaką perełką jest „Król w Złotej Rękawiczce” z pierwszego LP), ale na pewno jest „jakiś”. Powiedzmy sobie szczerze, piosenek Lasu Trumien nie słucha się komfortowo, no ale to przecież w końcu metal, a nie rurki z kremem. Nikt nie powiedział, że ma być łatwo i przyjemnie.
Instrumentalnie panowie też Ameryki nie odkrywają i kontynuują styl, który ich muzykę zdefiniował. Jest tu przede wszystkim potężny, smolisty sludge/doom z okazjonalnymi wycieczkami w stronę innych gatunków. Poprzednie wydawnictwo zespołu, „Głód zabijania”, zdradzało mocne inspiracje hardcore punkiem i zawierało sporo szybszych partii. Tutaj takie kawałki są tylko dwa (choć akurat oba baaaardzo dobre) i ta proporcja wcale mi nie przeszkadza, bo w tego typu muzyce uwielbiam klimaty „Black Sabbath na sterydach” i ich przede wszystkim w niej szukam. Na nowym Lesie Trumien doom metalowej smoły jest dużo, chyba najwięcej od czasu debiutu. Brzmieniowo i produkcyjnie również wszystko się zgadza, nie jest może tak surowo jak bywało wcześniej, ale wciąż bardzo ciężko, a jednocześnie muzyka Lasu jakby zyskała na przestrzenności oraz klimacie. Pomimo ogólnej prostoty dużo się w niej dzieje i to naprawdę słychać.
Las Trumien „Budowniczowie grozy” – fizyczne wydanie i wrażenia ogólne
„Budowniczowie grozy” ukazali się w wersji kasetowej i CD, a winyl jest aktualnie na etapie test pressu i w przyszłości również powinien być dostępny. Cedek, który do recenzji udostępnił nam Patryk z Piranha Music, prezentuje się bardzo dobrze, całe wydanie utrzymano w czerwono-czarno-białej kolorystyce, a we wkładce znajdziemy nie tylko tradycyjne zdjęcie zespołu i liryki, ale też krótkie faktograficzne opisy historii, jakie zainspirowały każdy z utworów. Świetny pomysł, choć przydałaby się tym tekstom nieco uważniejsza korekta językowa 😉
Podsumowując, zespół Las Trumien po raz kolejny dowiózł temat. Nie zaryzykuję stwierdzenia, że „Budowniczowie grozy” to materiał tak dobry jak debiut, bo od „Licząc umarłych” zaczęła się moja przygoda z tą grupą, ich pierwszy longplay wielbię i łykam bez popity w całości. Tutaj pomimo ogólnie bardzo dobrego poziomu zdarzają się nieliczne słabsze momenty i nie miałbym nic przeciwko odchudzeniu albumu może o dwa, maksymalnie trzy utwory. To jednak wciąż ścisły top polskiej sceny A.D. 2024 i w moim prywatnym rankingu dyskografii Trumienek wskakuje na drugie miejsce, za „Licząc umarłych” i ex aequo z EP-ką „Więcej śmierci”.
Las Trumien na Facebooku: https://www.facebook.com/lastrumien
Strona wydawcy Piranha Music: https://www.piranha-music.com/
Lista utworów:
1. Budowniczowie grozy
2. Pokaż ząbki
3. Nienasycony
4. Kandydat numer jeden
5. Rusałka jej grobem
6. Czerwony sędzia
7. Długa droga do piekła
8. Trupie rozmówki
9. Listonosz puka
10. By poczuć się lepiej
11. Kilka godzin
12. Serca samotne, serca nieszczęśliwe