RECENZJE

Punkowa rozróba w kanadyjskim pubie. Recenzja „Limboland” The Stanfields

The Stanfields recenzja Limboland

Jeśli kiedykolwiek obudziliście się w środku nocy, z jedną z tych dziwnych myśli w stylu „ej, a może tak… celtycki punk rock?”, to mam coś dla Was. Poznajcie The Stanfields.

Czytaj też: Recenzja „72 Seasons” Metalliki. Szczerość, ciężar i nutka monotonii

Nieślubne dziecko AC/DC i Stana Rogersa. Kilka słów o The Stanfields

Powyższe określenie, które ukuło się wokół kwintetu z nowoszkockiego Halifax, ma w sobie wiele prawdy. Potwierdza je także krótki opis zespołu na ich facebookowym profilu: „Gramy, co chcemy”. To żaden truizm. Ich dyskografię, na którą składają się cztery pełnowymiarowe albumy, jedna EP-ka i koncertówka, można podzielić na dwa osobne zbiory.

Pierwszy z nich jest mocno osadzony w hard rocku i połączony z wpływami folkowymi, celtyckimi i punkowymi (czasem kojarzącym się nieco z Dropkick Murphys). Składają się na niego debiutancki „Vanguard of the Young & Reckless” z 2010, „Death & Taxes” z 2012, „Modem Operandi” z 2015 i opisywany dokładniej niżej „Limboland” z 2018. Drugi zbiór jest jednak dużo łagodniejszy – na albumie „For King and Country” z 2013 roku usłyszymy klasyczny folk, a na wydanej w 2020 roku EP-ce „Classic Fadeout” folk zmieszany z folk’n’rollem, a nawet okruchami jazzu.

„Nigdy nie chcieliśmy być wielkimi gwiazdami rocka. Ważniejsze było bycie sobą, niezależnie od wyniku” – powiedział w jednym z wywiadów Jon Landry, wokalista, gitarzysta i lider formacji.

Aby domknąć ten kategoryzująco-szufladkujący akapit, przywołać można też inne jego słowa. Został poproszony o podanie skojarzeń do kilku terminów, wśród których były takie wyrażenia jak „Pub” i „Muzyka na żywo”. Na pierwsze z nich odpowiedział „miejsce, do którego ludzie chodzili przed Netflixem”, a na drugie: „patrz punkt pierwszy”. Tak, ten klimat zadymionych, gwarnych irlandzkich pubów w muzyce The Stanfields jest bardzo mocno wyczuwalny, a często dochodzi w niej także do bójek i zadym.

„Limboland”, czyli bunt w Nowej Szkocji

Landry jest głównym kompozytorem The Stanfields, ale jak przyznaje, przede wszystkim odpowiada za teksty i stworzenie koncepcji utworów. „Liczę na chłopaków z zespołu, że wniosą do nich własne pomysły, nadając im bardziej zespołowy charakter” – zaznacza. Chłopakami z zespołu The Stanfields są, oprócz Jona, basista Dillan Tate, grający na buzuki Callen Kinney, gitarzysta Jason MacIsaac oraz perkusista Mark Murphy.

Trzeba przyznać, że wydawanie nowej muzyki idzie im nadzwyczaj sprawnie – „Limboland”, czyli ostatnia studyjna płyta długogrająca (wydana w 2018), była czwartą od założenia kapeli w 2008 roku. Proces jej nagrywania trwał dwanaście dni, jedenaście kolejnych zajęło miksowanie. Wszystko to odbywało się oczywiście w Nowej Szkocji, za jednym wyjątkiem. Niektóre chórki zostały zarejestrowane bowiem aż na Biegunie Północnym, gdzie muzycy grali koncert dla naukowców i żołnierzy stacjonujących w bazie wojskowej.

Na albumie przeważa brzmienie gitarowe – brudne i ciężkie, kojarzące się nieco z typową karczemną rozróbą. To mocne, hard rockowe uderzenie uzupełnione jest folkowym instrumentarium w postaci wspomnianego buzuki, a także skrzypiec, saksofonu, puzonu czy trąbki. Do tego należy dodać charakterystyczny, chrypkowaty wokal Landry’ego. Przyznaje on też, że każdy ich album nagrywają z myślą o występach na żywo. Wyraźnie to słychać na „Limboland” – energia aż bucha tu z głośników czy słuchawek.

Słowo o słowach, czyli mocny przekaz od The Stanfields

Kanadyjscy muzycy nie boją się też poruszać trudnych tematów, zarówno społecznych, jak i politycznych. Punkowy wydźwięk tekstów niejednokrotnie podkreślają ciekawie zrealizowane teledyski – „Limboland” promują klipy do „Afraid of the World”, „Desperation” oraz „How Long is the Road”. Na marginesie – powstał także wideoklip do „Lantern in the Window”, który składa się z kadrów z serialu o Wiedźminie produkowanego przez Netflix. Nie bez przyczyny – basista grupy Dillan Tate jest wielkim fanem uniwersum stworzonego przez Andrzeja Sapkowskiego i muzycy uznali, że ujęcia te będą odpowiednią ilustracją do napisanej przez nich muzyki.

Wracając do tematyki tekstów – w „Afraid of the world” Landry porusza temat napływu imigrantów. Jak sam mówi:

Oni nie przybywają do mojego kraju, by wpłynąć na naszą kulturę i nas stąd wyprzeć. Przybywają, bo uciekają od wojny, ucisku i stagnacji ekonomicznej. Wszystko to zazwyczaj bierze się z powodu białych ludzi i przez zachodnie idee. Kanada jest ogromnym krajem, jest tu wystarczająco dużo miejsca dla każdego, a my mamy swoje do odpokutowania.

Jon Landry

W piosence z kolei śpiewa:

„Linia narysowana na piasku
Przez głupca z dużym kijkiem i małymi dłońmi
Obiecał mur, mówił o wielkości
I odważył się mówić w moim imieniu

Nie boję się świata
Nie boję się świata
Boję się wielkich pieniędzy
Zimnego jednego procenta
Który wyrzuca mnie, gdy nie mam na czynsz
Okazuje wyższość, gdy wszystko już wydam
Ale nie boję się świata
Nie boję się świata”

Temat uzależnienia, nie tyle od używek, co od mediów społecznościowych, potrzeby ciągłych lajków i udostępnień, przewija się z kolei przez „Desperation” – utwór także zobrazowany teledyskiem.

Tu także Landry nie przebiera w słowach:

„Uderzony piorunem
Znudzony burzą
Czyjeś uczucia
Zranione jednym wpisem
Pustym w znaczeniu
Lecz pełnym kamieni i sztyletów
Wrzuconym przez ducha

To dźwięk desperacji
To dźwięk desperacji
Pełen przemocy pokaz dla tłumów
To dźwięk desperacji
To dźwięk desperacji
Panika i perswazja grają głośno
W piosence, którą ktoś wykupił
W radiu męczenników”

Na albumie pojawiają się też kwestie odnoszące się do wojny i ograniczania swobód obywatelskich [choćby na „Your Flag (Won’t Save you Anymore)” czy „Let it Run”]. Są tu też tematy nieco łagodniejsze – życia w trasie („How Long is the Road”) czy relacji damsko-męskich („Total Black”, w którym Landry śpiewa wspólnie wraz z Maggie MacDonald).

The Stanfields w krainie zawieszenia

Limboland z angielskiego to po prostu „otchłań”, jednak w termin ten tłumaczy się jako „wyimaginowane miejsce dla zagubionych, zapomnianych lub niechcianych osób lub rzeczy”. Tytuł albumu Landry tłumaczy tak:

Kilka lat temu rozmawiałem z przyjaciółką, która powiedziała mi, że jest w swego rodzaju „krainie zawieszenia”. Próbowała podjąć jakąś ważną decyzję. Pomyślałem, że to fajny termin, który można w różny sposób interpretować i bardzo dobrze pasuje do obecnej sytuacji na świecie – tak w skali makro, jak i mikro.

Jon Landry

Trzeba przyznać, że słowa te nabierają dodatkowego znaczenia, gdy popatrzymy ile się zmieniło na świecie od 2018 roku. Ostatnim wydawnictwem The Stanfields jest mini-album z 2020 roku, jednak liczne grono – głównie kanadyjskich – fanów czeka wciąż na długogrającą kontynuację „Limboland”. Być może zatem zbliża się czas, gdy panowie z Halifax postarają się o mały update w tym temacie.

Album „Limboland” na Bandcamp: https://thestanfields1.bandcamp.com/album/limboland

The Stanfields album Limboland
The Stanfields album „Limboland”

Lista utworów:

1. Afraid of the World
2. Desperation
3. Lantern in the Window
4. Your Flag (Won’t Save you Anymore)
5. Carolina reaper
6. Light
7. Let it Run
8. Total Black
9. There’s a Light
10. How Long is the Road
11. Blow Winds Blow (bonus track)

Podobne artykuły

Recenzja: Procez – „Sześć/Trzecich”

Redakcja

Recenzja: Satyricon – Deep Calleth Upon Deep

Michał Bentyn

Recenzja: Corrosion of Conformity – No Cross No Crown

Szymon

Zostaw komentarz