Static X na przełomie wieków stanowił idealny balans między popularnym wówczas industrialem (Rob Zombie, Marilyn Manson) i jeszcze bardziej popularnym nu-metalem (Korn, Slipknot). Zespół łączył w sobie najlepsze elementy obu gatunków, czym przysporzył sobie niemałą popularność. Panowie z Los Angeles zawiesili jednak działalność w 2010 roku, potem zagrali kilka koncertów, a w 2014 śmiercią tragiczną zmarł niekwestionowany lider formacji – Wayne Static.
Po jedenastu latach od ostatniego albumu („Cult of Static”) zespół, mimo wielu przeszkód na drodze, prezentuje nowe wydawnictwo – „Project Regeneration, Vol.1”. W takich sytuacjach istnieje duże prawdopodobieństwo porażki, kapela jednak sprostała zadaniu i świetnie oddała hołd zmarłemu przyjacielowi.
Singlowy „Hollow” to Static X w najczystszej postaci
Kawałek ma wszystko, czego fani oczekiwaliby po zespole. Odpowiedni groove, chwytliwy refren i charakterystyczny głos Wayne’a. Warto wspomnieć, że można go usłyszeć w paru innych utworach, chociaż na płycie dominuje wokal Xer0, który również odpowiada za produkcję. Osobiście obawiałem się, jak wypadnie nowy frontman, lecz było to kompletnie niepotrzebne. Spisuje się naprawdę dobrze i udowadnia, że potrafi więcej niż tylko imitować styl Statica. Jego wrzaski dodają kompozycjom pazura, a czasami nawet to właśnie on wychodzi na pierwszy plan, przyćmiewając brzmienie gitar.
„Project Regeneration, Vol.1” – nostalgiczna podróż
Słuchając najnowszego dokonania Static X czujemy, jakby metalowa moda z lat dziewięćdziesiątych powróciła. Surowy industrial miesza się tutaj ze skocznymi melodiami. Elektroniczne wstawki przywodzą na myśl ostrą klubową muzykę z początku wieku. Można więc przy tym albumie zarówno tańczyć, jak i opętańczo machać głową. Jednocześnie osoby pragnący zaznać czegoś odkrywczego prawdopodobnie obejdą się smakiem.
Płyta nie wnosi kompletnie niczego nowego, to bardziej hołd dla dawnych czasów. I jest to dobre posunięcie ze strony zespołu. Static X nie próbowali na siłę wymyślać nieszablonowe rozwiązania, zostając w swojej strefie komfortu, co jak najbardziej im się opłaciło.
Inne nasze recenzje płyt metalowych:
- IT Follows – “XXI”, czyli mroczna wizja świata
- Procez – „Sześć/Trzecich”
- Above Aurora – „The Shrine of Deterioration” (2020), czyli chaos doskonale kontrolowany
„Project Regeneration, Vol.1” trzyma poziom do samego końca
Nie ma tutaj wpadek ani zbędnych utworów. Zarówno te wykonane z Waynem, jak i z Xer0 są interesujące i świetnie zaaranżowane. Na ogromne pochwały zasługuje Koichi Fukuda, odpowiadający za brzmienie gitar oraz warstwę industrialną. Świetnie połączył oba światy, tworząc spójną i satysfakcjonującą całość. Jednocześnie nie da się ukryć, że riffy w niektórych momentach brzmią bliźniaczo. Sprytnie zastosowane elementy elektroniczne pozwalają jednak przymknąć na to oko.
Warto zwrócić uwagę na kawałek wieńczący album, czyli na „Dead Souls”. Zdecydowanie spokojniejszy, chwilami sprawiający wrażenie industrialnej ballady utwór ujmuje swoim klimatem. Przywodzi na myśl „December”, kończący kultowy już „Wisconsin Death Trip”. Tym bardziej cała płyta wygląda jak świadomy i przemyślany powrót do korzeni.

Tracklista „Project Regeneration, Vol.1”:
01. Regeneration
02. Hollow (Project Regeneration)
03. Worth Dyin’ For
04. Terminator Oscillator
05. All These Years
06. Accelerate
07. Bring You Down (Project Regeneration)
08. My Destruction
09. Something Of My Own (Project Regeneration)
10. Otsego Placebo
11. Follow
12. Dead Souls