Dla wielu fanów muzyki metalowej dorastających w latach osiemdziesiątych lub wcześniej niemałym powodem do zadowolenia musi być fakt, że wiele z kapel na których się wychowywali jako słuchacze nadal działa na scenie. Nie inaczej jest z Testament, który niedawno wypuścił światu już jedenasty pełny album studyjny. Cztery lata po doskonale przyjętym „Dark Roots of Earth” wracają pod banderą Bractwa Węża. Czy nowy pełniak dorównuje poprzedniemu dziełu? Od razu można przyznać – zdecydowanie, niezaprzeczalnie tak.
Zaczynając mocarnym uderzeniem w postaci tytułowego kawałka Testament utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że od przeszło 30 lat są liderami kalifornijskiej sceny nie bez powodu. Zadziorne riffy, pulsujący bas i szybka, miejscami „blastująca” perkusja – to co w thrashu jest kluczowe, jest tutaj. W idealnych proporcjach. W tym jak i w każdym kolejnym utworze fenomenalną robotę wykonuje duet Peterson-Skolnick. Wszechobecne solówki ani przez chwilę nie sprawiają wrażenie wciśniętych na siłę, wszystko zgrywa się w perfekcyjną harmonię, najwyższa liga wśród gitarzystów tej sceny.
Na „Brotherhood of the Snake” zagrali powracające do kapeli po latach przerwy dwie prawdziwe legendy amerykańskiej sceny metalowej – Steve DiGiorgio i Gene Hoglan. Te nazwiska same w sobie są gwarancją jakości i w zasadzie nie ma sensu rozmieniać na drobne partie basu i perkusji, bo one po prostu doskonale dopełniają całości tej fantastycznie brzmiącej płyty. Równie wielką rolę w sukcesie Testament odgrywa oryginalny, niepodrabialny wokal Chucka Billy’ego. Charakterystyczna maniera frontmana także i tym razem jest jednym z głównych filarów kapeli, budujących ciężki do skopiowania klimat towarzyszący dziełom Testament już od wielu lat.
Nie omówiłem każdego utworu na albumie po kolei z bardzo prostej przyczyny. „Brotherhood of the Snake” to tak zwany „all killer, no filler”. Każda z dziesięciu kompozycji na płycie ma szansę stać się koncertowym standardem, każda oferuje srogi thrashowy łomot jaki nie pozostawi fanów obojętnymi na nowe dzieło Testament. Solidny krążek, polecam każdemu, nie tylko wieloletnim fanom kapeli.
01. Brotherhood Of The Snake
02. The Pale King
03. Stronghold
04. Seven Seals
05. Born In A Rut
06. Centuries Of Suffering
07. Neptune’s Spear
08. Black Jack
09. Canna-Business
10. The Number Game
27 komentarzy
Visitor Rating: 5 Stars
Visitor Rating: 4 Stars
Visitor Rating: 4 Stars
Visitor Rating: 5 Stars
Visitor Rating: 5 Stars
Visitor Rating: 5 Stars
Visitor Rating: 5 Stars
Visitor Rating: 5 Stars
Visitor Rating: 1 Stars
Visitor Rating: 5 Stars
Visitor Rating: 4 Stars
Visitor Rating: 5 Stars
Visitor Rating: 5 Stars
Visitor Rating: 5 Stars
Visitor Rating: 5 Stars
Visitor Rating: 4 Stars
Visitor Rating: 4 Stars
Visitor Rating: 5 Stars
Visitor Rating: 5 Stars
Visitor Rating: 5 Stars
Visitor Rating: 5 Stars
Visitor Rating: 5 Stars
Visitor Rating: 5 Stars
Visitor Rating: 3 Stars
Visitor Rating: 5 Stars
Visitor Rating: 5 Stars
Visitor Rating: 4 Stars