RECENZJE

Recenzja „The Mutiny” Molybaron, czyli bunt w czarnym lustrze

Molybaron recenzja płyty The Mutiny
Koncert zespołu Faun

Gdy przeczesywałem Internet w poszukiwaniu recenzji albumów Molybaron, w niemal każdej recenzent próbował skategoryzować twórczość kwartetu. Jedni pisali, że słychać tu Toola, inni, że System of a Down, kolejni, że Muse. Jeszcze inni, że to metal progresywny, pozostali – że alternatywny. Koleżanka z pracy powiedziała mi, „że ewidentnie Mastodon”, a ja w pierwszym odczuciu pomyślałem o „Flogging Molly na sterydach”. Tylko wiecie, to za bardzo nie ma sensu.

CZYTAJ:

Molybaron to karuzela gatunków

Nie zrozumcie mnie źle – każdy z tych tropów po części jest dobry, a niektórzy z Was może doszukają się tam i nawet Slayera. Oddajmy jednak głos Gary’emu Kelly, liderowi tego irlandzko-francuskiego (cóż za osobliwe połączenie, nieprawdaż?) projektu:

Komponuję utwory dla zespołu i odpowiadam za ich produkcję, ale chyba jestem dziwny, bo… nigdy nie słucham muzyki. Rzadko bywam na koncertach, nie gram numerów innych artystów, bo nie sprawia mi to żadnej przyjemności. Po prostu dobrze czuję się w swojej strefie komfortu. Nie mam pojęcia, czego ludzie słuchają, co jest fajne, a co nie. To dla mnie ok, bo pozwala mi pisać to, co czuję, bez zastanawiania się jak to zostanie zaszufladkowane.

Gary Kelly

Najważniejszy wniosek płynący z tych wszystkich gatunkowych rozważań jest jednak taki, że twórczość Molybaron, łącząc te często skrajnie odmienne style, wypracowuje swój – absolutnie nietuzinkowy i wyjątkowy.

Muzycy Molybaron to buntownicy z wyboru

Molybaron wydał do tej pory dwa studyjne krążki. Zadebiutowali w 2017 roku albumem nazwanym po prostu „Molybaron”, który chociaż funduje porządne, metalowo-hardrockowe granie, to nie wnosi niczego nowego i odkrywczego. Przyczyną tego stanu rzeczy może być fakt, że na przekaz płynący z tekstów utworów wpłynęło zamieszanie z prezydenckimi wyborami z 2016 roku w Stanach Zjednoczonych. Tematyka ta dla zwyczajnego europejskiego odbiorcy może nie być po prostu do końca zrozumiała.

Inaczej jednak jest w przypadku wydanego w 2021 roku następcy. Na „The Mutiny” Molybaron istotnie wszczyna prawdziwy bunt wobec całej otaczającej nas rzeczywistości.

Album „The Mutiny”, czyli bliżej siebie, bliżej ciemności

Jak przyznaje Kelly, w tekstach chciał narzucić sobie nieco bardziej osobistą perspektywę:

Motywem przewodnim utworów jest żmudna walka i przezwyciężanie problemów ze zdrowiem psychicznym.

Gary Kelly

Nie znajdziemy tu jednak liryków, które każdy może po swojemu interpretować i – co za tym idzie – nie są dość precyzyjne. Na albumie Molybaron pt. „The Mutiny” zawarty jest bardzo dokładny obraz naszych nałogów, chorych przekonań i otaczającego nas obłędu, przywołujący momentami na myśl netflixowe „Czarne Lustro”.

W otwierającym płytę „Animals” mamy mocny przekaz do zwolenników wszelkich teorii spiskowych:

Wiesz, że nie wierzę nauce, widziałem dowody na ekranie mojego iPhone’a. Guru mówi nam, byśmy się nie martwili, że to tylko wymysł Chińczyków.

Gary Kelly

Molybaron nie boją się też poruszać tematyki historycznej – jednym z singli promujących wydawnictwo był utwór „Amongst The Boys And The Dead Flowers”. To quasi-ballada inspirowana dokumentem Petera Jacksona „I młodzi pozostaną” (ang. They shall not grow old”), który zawiera zremasterowane i koloryzowane materiały filmowe z czasów I Wojny Światowej. „Byliśmy krwią i furią, zostaliśmy straceni na próżno, żegnajcie drodzy bracia – wierzę, że śpicie dobrze” – śpiewa Kelly w dość patetycznie brzmiącym refrenie kompozycji.

W „Prosperity Gospel” mamy z kolei do czynienia z manifestem religijnym przeciwko fałszywym kaznodziejom („On da ci wszystko, czego chcesz, trzymając rękę w twej kieszeni”). „Slave to the algorythm” natomiast to mroczne spojrzenie na nasze przywiązanie do internetu („Wiem, co widziałeś, znam twe najmroczniejsze sekrety. Karmisz mnie, karmisz”).

Precyzja, łatwość w bawieniu się słowem, przy zachowaniu jednak prostoty przekazu – to zdecydowanie wyróżnik tej młodej wciąż formacji. Ale jest coś jeszcze.

Alternatywa nawiązująca do klasyki

Trzeba też oddać kwartetowi, że brzmienie na „The Mutiny” grupy Molybaron jest bardzo wyraziste i przywołuje skojarzenia z klasykami muzyki heavy. Wyraźną podstawą, swoistym fundamentem jest tu mocne, gitarowe brzmienie, gdzieniegdzie okraszone delikatną elektroniką. Przyznam szczerze, że o ile nie przepadam za takimi wstawkami w muzyce metalowej, to tutaj są one na absolutnie akceptowalnym poziomie – wzbogacają, a nie odgrywają głównej roli.

Bardzo mnie też cieszy fakt, że mimo alternatywnego sznytu utworów znalazło się tu sporo miejsca na solówki gitarowe. Nie dość, że każda z nich dużo wnosi do kompozycji, to jeszcze często grane są zarówno przez wspomnianego Kelly’ego jak i Stevena Steven Andrégo – współzałożyciela kapeli, którego swoją drogą już nie ma w zespole – odszedł z niego końcem października ubiegłego roku, jednak rozstanie odbyło się w dobrej atmosferze.

Molybaron wystąpi w Polsce

Zastąpił go inny francuski gitarzysta – Florian Soum. To właśnie z nim Molybaron wystąpią po raz pierwszy w naszym kraju, a zobaczyć ich będzie można na Mystic Festival. Nie będzie to raczej wielogodzinne show – na plakacie imprezy wymienieni są dość małym fontem pod koniec listy zespołów – ale z całą pewnością warto się na nie wybrać. Kto wie, może już za kilka lat ujrzymy ich wśród headlinerów wielkich imprez?

Oficjalna strona Molybaron: https://molybaron.com/

Molybaron album The Mutiny
Molybaron album „The Mutiny”

Lista utworów:

  1. Animals
  2. Lucifer
  3. Amongst The Boys And The Dead Flowers
  4. Prosperity Gospel
  5. The Lighthouse
  6. Slave to the Algorithm
  7. Something for the Pain
  8. The Hand that Feeds You
  9. Twenty Four Hours
  10. Ordinary Madness

Podobne artykuły

Recenzja: Frontside – Teoria Konspiracji

Tomasz Koza

Rozczarowanie czy zachwyt? – Recenzja „Cease The Day” In The Woods…

Szymon

Zwyczajnie niezwyczajni. Deafheaven – „Ordinary Corrupt Human Love”

Redakcja

Zostaw komentarz