RELACJE

Deep Purple powrócili do Polski. Relacja z koncertu w Katowicach

Deep Purple 2024
Koncert zespołu Faun

O tym że Deep Purple powoli zbliża się do końca swojej działalności mówi się już praktycznie od kilkunastu lat. Ekipa Iana Gillana zdaje się jednak nic nie robić sobie z tych pogłosek i w dalszym ciągu aktywnie funkcjonuje na muzycznym podwórku. I bardzo dobrze, bo jeśli grupa dalej utrzymywać ma taką formę, jaką zaprezentowała 17 października w katowickim Spodku, to zdecydowanie nie ma co wysyłać ich już na przedwczesną emeryturę!

Deep Purple powrócili do Polski

Legendarna formacja Deep Purple powróciła do naszego kraju w ramach trasy promującej krążek „=1”, który zadebiutował na rynku 19 lipca bieżącego roku. Dla grupy był to już 28 koncert w Polsce i jednocześnie dziewiąty w katowickiej hali Spodek. Polski koncert rozpoczął europejską część bieżącej trasy koncertowej, w ramach której zespół zawita jeszcze m.in. do Niemiec, Holandii, Wielkiej Brytanii, czy Francji. Jak zespół wypada na żywo w 2024 roku? Czy Ian Gillan w dalszym ciągu radzi sobie z wymagającymi partiami wokalnymi sprzed kilkudziesięciu lat? Spokojnie, o tym za chwilę. Najpierw poświećmy chwilę innym dinozaurom muzyki rockowej, czyli grupie Jefferson Starship.

Support spokojnej starości?

O Jefferson Starship powiedzieć można wiele, ale na pewno nie to, że jest to zespół pierwszej świeżości. Formacja funkcjonuje na rynku od 1974 roku, a na jej czele znajduje się aktualnie David Freiberg, któremu w sierpniu tego roku stuknęło 86 (!) lat. Czy jakkolwiek przeszkadzało mu to w daniu świetnego koncertu? Oczywiście, że nie! Grupa wykonała około 40-minutowy set, w którym znalazło się miejsce zarówno dla jej autorskiego materiału, jak i dla kompozycji pochodzących z repertuaru Jefferson Airplane oraz Starship. Usłyszeliśmy więc m.in. takie klasyki jak „We Built This City”, czy „Nothing’s Gonna Stop Us Now”. Koncert był więc idealnym przeniesieniem całego Spodka do lat 70. oraz 80. i grupa zdecydowanie dobrze rozgrzała publikę przed występem głównej gwiazdy. A ten rozpoczął się punktualnie o 20:15.

Deep Purple w Polsce

Stare utwory Deep Purple nie rdzewieją…

Deep Purple standardowo zameldowali się na scenie w akompaniamencie puszczonego z taśmy utworu „Mars, the Bringer of War”. Jednak czy wypada winić zespół za nie zmienianie intra przez tyle lat, jeśli bardzo dobrze stopniuje ono napięcie i świetnie wprowadza w klimat koncertu? Zdecydowanie nie. Tak samo sytuacja ma się z kompozycją „Highway Star”, która od wielu lat idealnie pełni rolę otwieracza koncertów Deep Purple. Nie inaczej było i tym razem.

Stopniowo na scenie zaczęli pojawiać się kolejni muzycy zespołu, a ostatni zameldował się wokalista, Ian Gillan. Od samego początku zauważyć można było, że wszyscy instrumentaliści grupy znajdują się w dalszym ciągu u szczytu swojej formy. Ian Paice i Roger Glover dalej są jedną z najbardziej naoliwionych sekcji rytmicznej na rynku muzycznym, Dona Airey w dalszym ciągu nazwać można wirtuozem klawiszy, a nowy narybek zespołu, Simon McBride, idealnie wpasował się w brzmienie grupy. Trochę gorzej sytuacja ma się natomiast z Gillanem. W jego głosie niestety słychać już, że wokalista ma już prawie 80-tkę na karku i zdarzały się momenty, że Ian odpuszczał trudniejsze partie w kompozycjach lub śpiewał je dość mocno zduszonym głosem. Zauważyć można było również, że koledzy z zespołu pomagają wokaliście oszczędzać struny głosowe, bo dosłownie co 2-3 piosenki, Ian schodził ze sceny, a jego współpracownicy zabawiali publiczność solówkami na swoich instrumentach. Tak czy siak, przyznać trzeba, że Gillan jak na przeżyte prawie osiemdziesiąt wiosen trzyma się dość dobrze i raczej nie ma co spodziewać się, że szybko zrezygnuje z występów na scenie.

Drobne problemy na płaszczyźnie wokalnej nie przeszkodziły jednak zespołowi do zaprezentowania w Katowicach całej plejady swoich największych szlagierów. Usłyszeć mogliśmy więc m.in. takie klasyki jak „Lazy”, „Anya”, „Space Truckin”, „Smoke on the Water”, „Black Night”, czy wspomniane już wcześniej „Highway Star”. Dziwić może trochę fakt nie zagrania żadnej kompozycji z albumu „Perfect Strangers” – zwłaszcza, że płyta ta świętuje w tym roku swoje 40-lecie. Być może jednak zespół planuje świętować ten jubileusz po zakończeniu swoich europejskich wojaży? Czas pokaże.

… ale nowe też się bronią

Oczywiście nie samymi klasykami jednak człowiek żyje. Jak już wcześniej było wspomniane, Deep Purple zawitali do Katowic w ramach promocji swojej nowej płyty, więc w trakcie koncertu nie mogło zabraknąć utworów z niej pochodzących. I przyznać trzeba, że zespół postawił na dość solidną reprezentację krążka „=1”.

Usłyszeć mogliśmy bowiem aż sześć utworów pochodzących z najnowszego działa grupy. Dodać trzeba jednak, że formacja sięgnęła nie tylko po single pochodzące z płyty, tj. „Lazy Sod” i „Portable Door”, ale także i po utwory nie grane do tej pory na koncertach. Polscy fani mogli więc jako pierwsi na świecie usłyszeć na żywo wykonania kompozycji „Now You’re Talkin” oraz „Old-Fangled Thing”, które otworzyło bisy koncertu. Czy nowe kompozycje Deep Purple bronią się na żywo? Moim zdaniem jak najbardziej. Zauważyć można było to m.in. w trakcie kompozycji „Lazy Sod”, która zadziałała na publiczność praktycznie tak samo, jak największe klasyki grupy. Pozostało mieć tylko nadzieję, że grupa nie zdecyduje się, by w trakcie trasy skracać setlistę poprzez usuwanie z niej swoich najnowszych kompozycji.

Dinozaury rocka jeszcze nie wyginęły

Czy katowicki koncert był idealnym dowodem na to, że dinozaury z Deep Purple nie powinny jeszcze żegnać się ze sceną i w dalszym ciągu są w wybitnej formie? Cóż, jeśli przymkniemy oko na niektóre wpadki wokalne Gillana, to zdecydowanie tak. Winę zrzucić można tu jednak na fakt, że Polska była pierwszym przystankiem na europejskiej trasie grupy. Być może więc na kolejnych koncertach wokalista prezentować będzie już nienaganny poziom. Nie da się jednak zaprzeczyć, że Deep Purple to w dalszym ciągu najwyższa półka rockowego świata. I zdecydowanie warto wybrać się na jakiś ich koncert, dopóki jest jeszcze na to okazja.

I na samym końcu – wielkie brawa należą się także organizatorom koncertu, czyli Mystic Coalition. Całość wydarzenia zorganizowana została w perfekcyjny sposób, a katowicki Spodek wyprzedany był dosłownie do ostatniego miejsca. Fakt ten tym bardziej budzi szacunek, że rok temu Deep Purple miało problem wyprzedać dosłownie połowę krakowskiej Tauron Areny. Efekt nowej płyty? A może po prostu dobrze zorganizowany marketing i promocja wydarzenia? Obstawiałbym, że raczej jedno i drugie. Tak czy siak, czapki z głów. 🙂

Deep Purple  w Spodku – 17.10.2024, setlista

  1.  Highway Star
  2.  A Bit on the Side
  3. .Hard Lovin’ Man
  4. Into the Fire
  5. Solo Simona McBride’a
  6. Uncommon Man
  7. Now You’re Talkin’ (pierwszy raz na żywo)
  8. Lazy Sod
  9. Lazy
  10. When a Blind Man Cries
  11. Portable Door
  12. Anya
  13. Solo Dona Aireya
  14. Bleeding Obvious
  15. Space Truckin
  16. Smoke on the Water
  17. Old-Fangled Thing (pierwszy raz na żywo)
  18. Hush
  19. Black Night

Fot. Materiały Live Nation

Podobne artykuły

Relacja: Frontside w Częstochowie

Tomasz Koza

Relacja: Heidenfest, Kraków 28.10.2012

Tomasz Koza

Relacja: Septicflesh, Krisiun, Diabolical, Science of Disorder – Klub Proxima, Warszawa, 07.04.2019

Dominika Kudła

Zostaw komentarz