RELACJE

Electric Callboy w Krakowie: Rave-metal opanował Polskę

Electric Callboy w Krakowie

O tym, że formacja Electric Callboy urosła do miana naprawdę dużej nazwy na rockowo-metalowym rynku idealnie świadczy fakt, że grupę znaleźć na czołowych pozycjach w przyszłorocznych line-upach takich festiwali jak Graspop, Rock im Park, czy Rock for People. Zjawisko te widać również i w naszym kraju. Dwa lata temu zespół grywał bowiem u nas jeszcze w takich klubach jak B90, czy Progresja, a w tym roku postanowił wystąpić w krakowskiej Tauron Arenie. Czy niemiecka formacja podołała wyzwaniu i udowodniła, że ich szybki awans na koncertowej drabince jest całkowicie zasłużony?

Zobacz też: Nasza relacja z krakowskiego koncertu Babymetal

Niecodzienny art punk i solidny metalcore w roli rozgrzewki

Zanim jednak przejdziemy do głównego dnia, jakim była electronicore’owa uczta Electric Callboy, słów kilka wspomnieć warto o przystawkach, które tego dnia usłyszeć i zobaczyć mogliśmy na scenie Tauron Areny. W roli supportów wystąpiły bowiem dwie formacje – Wargasm oraz Bury Tomorrow.

Jeśli chodzi o tych pierwszych, to jest to brytyjski duet wykonujący mieszankę muzyczną na którą składają się elementy art rocka, punku, hardcore’u oraz elektroniki. Brzmi dość niecodziennie, czyż nie? Cóż, dokładnie taki był właśnie występ Wargasm. Formacja przedstawiła w Krakowie set złożony z ośmiu utworów, który zdecydowanie mógł zadowolić fanów muzyki alternatywnej. Muzycy zgrabnie przechodzili od punku do rapu, a czasami sięgali także i po cięższe brzmienia. Kulminacją koncertu był natomiast ostatni utwór, w trakcie którego wokalista, Sam Matlock, dosłownie wskoczył na tłum i zaliczył crowdsurfingową wycieczkę po płycie Tauron Areny.

Zespół zdecydowanie zdobył wśród krakowskiej publiczności sporo nowych fanów, których ucieszy na pewno fakt, że Wargasm powróci do naszego kraju już w przyszłym roku, kiedy to wystąpi jako jeden z artystów na warszawskim Summer Punch Festival. A na koniec ciekawostka – wspomniany już wcześniej Sam Matlock jest synem znanego z Sex Pistols, Glena Matlocka. Widać więc, że rzeczywiście niedaleko pada jabłko od jabłoni.

W roli drugiego supportu zaprezentowała się natomiast formacja Bury Tomorrow. Brytyjscy muzycy specjalizują się we wszelakich odsłonach metalcore’u i ewidentnie było to widać i słychać w trakcie ich występu. Panowie zagrali solidne 40 minut, a w trakcie setu postawili na mieszankę swoich starych kompozycji oraz nowych utworów pochodzących z tegorocznego albumu „Will You Haunt Me, with That Same Patience”.

W trakcie występu, serce publiczności skradł najbardziej wokalista Daniel Winter-Bates, który wielokrotnie zachęcał ze sceny do tworzenia moshpitów oraz crowdsurfingów. A polska publiczność rzecz jasna ochoczo dostosowywała się do próśb muzyka. I tu wielkie brawa dla ochrony zabezpieczającej cały koncert, która bardzo sprawnie radziła sobie z wyciąganiem crowdsurferów z szalejącego tłumu.

Electric Callboy w Krakowie czyli rave i metal pod jednym dachem

Punkt 21:00 światła Tauron Areny zgasły ponownie, a ze sceny zaczęły dobiegać nas pierwsze sample pochodzące z kompozycji „Tanzneid”, którym Electric Callboy zaczynają jesienne koncerty. Oznaczać mogło to tylko jedno – pora rozpocząć największą metalową dyskotekę tegorocznej jesieni. I mówiąc tu o dyskotece, wcale nie przesadzam. Niemiecki zespół idealnie łączy bowiem w swoich utworach metalowe brzmienia oraz elementy kojarzone na co dzień z takimi gatunkami jak rave, czy muzyka elektroniczna. Widać było to zwłaszcza po tym, że w trakcie koncertu usłyszeć mogliśmy nawet DJ set, w trakcie którego ze sceny poleciał m.in. taneczny remix „Bodies” formacji Drowning Pool.

Zespół rozpoczął koncert bardzo mocno, bo od wspomnianego wcześniej „Tanzeid”, „Still Waiting” oraz „Tekkno Train”. I już po pierwszych trzech utworach widać było, że grupa postanowiła wejść na arenowy szlak ze sporym rozmachem. Ze sceny co chwilę buchały ognie, konfetti sypało się w olbrzymich ilościach, a wielkie litery „X” znajdujące się nad zespołem co chwilę zmieniały swoją pozycję.

Co więcej, grupa zagrała również dwa utwory w wersji akustycznej dosłownie na środku płyty, pomiędzy swoimi fanami. Dodawać warto, że Electric Callboy nie zapomnieli również i o swoich przebierankach, które stały się już ich rozpoznawalnym elementem.

Zespół w trakcie koncertu przywdziewał więc stroje kosmitów, kolorowe ortaliony, ciuszki sportowe, a także i stylizacje przyszykowane idealnie na imprezę rave’ową. W skrócie – było to show, którego nie powstydziłaby się nawet formacja KISS.

Wiadomo jednak, że nie samym show człowiek żyje. Jak więc zespół wypadł na płaszczyźnie muzycznej? Bardzo dobrze! Kevin Ratajczak i Nico Sallach wydają się być aktualnie u szczytu swojej wokalnej formy, a cała reszta grupy dorównywała im kroku. Wyróżnić trzeba tutaj zwłaszcza perkusistę, Franka Zummo, który w trakcie swojej solówki postanowił zagrać nawet kultowe „Raining Blood” legendarnego Slayera i wyszedł z tego z naprawdę obronną ręką.

TEKKNO metal w pełnej okazałości

A jak prezentowała się setlista koncertu? Cóż, zespół w dalszym ciągu mocno skupia się na wydanym w 2022 roku krążku „TEKKNO”. Usłyszeć mogliśmy z niego aż 7 kompozycji, w tym m.in. takie utwory jak „Pump It”, „Spaceman”, czy kultowe już „We Got The Moves”.

Ze sceny wybrzmiały także i nowe single zespołu, takie jak „Revery”, „Elevator Operator”, czy wspomniany już wcześniej „Tanzneid”. Dodać jednak warto, że grupa nie zapomina całkowicie o swoich początkach. W pewnym momencie Panowie wykonali bowiem medley złożony ze swoich starych kompozycji wśród których znalazły się m.in. „Crystals”, „We Are The Mess”, czy „Muffin Purper-Gurk”.

Całość setu zamknęło natomiast wybuchowe combo składające się z kompozycji „Spaceman”, „RATATATA” (z dziewczynami z Babymetal ukazanymi na ekranach) oraz „We Got the Moves”, które zespół wykonał w strojach wyjętych żywcem z teledysku do tego utworu.

Podsumowanie kocnertu Electric Callboy w Tauron Arenie Kraków

Czy Electric Callboy zdali arenowy test i przeskoczyli na kolejną drabinkę koncertowego rynku? Moim zdaniem zdali i to na oceną wzorową. Zarówno zespół, jak i publiczność, bawili się w trakcie występu bardzo dobrze (oprócz jednego momentu, w którym ktoś z publiczności rzucił w Nico swoim telefonem, sytuacja została jednak szybko opanowana i obyło się bez większych zgrzytów). Oprawa sceniczna show robiła spore wrażenie, a największe hity muzyków sprawiły że na płycie Tauron Areny trudno było znaleźć chociaż jedną osobę, która by nie podskakiwała lub nie tańczyła.

Zespół w 2026 roku ma zamiar kontynuować swoją „Tanzneid Tour”, zatem nie zdziwi raczej nikogo, jeśli po tak udanym występie, Panowie powrócą do Polski już niebawem. Jeśli więc do tej pory ominęło Was szaleństwo związane z Electric Callboy, to gorąco zachęcamy wówczas do nadrobienia zaległości. Uwierzcie nam, że nie pożałujecie!

Organizatorem krakowskiego koncertu Electric Callboy był KnockOut Productions

Podobne artykuły

Relacja: Hope, Down to the Heaven – Klub Latawiec, Będzin, 17.11.2018

Paweł Kurczonek

Relacja: Triptykon, Secrets of The Moon, Blaze of Perdition, Mord ‘A’ Stigmata – Wrocław, 17.03.2017

Albert Markowicz

Relacja z Varsovia Metal Fest. Kolejny dobrze rokujący mini-festiwal?

Piotr Żuchowski

Zostaw komentarz