Chciałoby się rzec – nareszcie! Po ciągłym omijaniu przez największe metalowe gwiazdy, Gdańsk doczekał się koncertu na prawdziwie światowym poziomie. Mowa oczywiście o występie formacji Soulfly, dowodzonej przez legendarnego ex-frontmana jeszcze bardziej legendarnej Sepultury oraz zespołów jego synów – Lody Kong i Incite.
Koncert w gdańskim Parlamencie był dla mnie pierwszym zetknięciem się z twórczością wszystkich członków rodziny Cavalera na żywo. Jeśli zaś chodzi o znajomość dyskografii poszczególnych zespołów – przyznam się bez bicia, że o Lody Kong nigdy wcześniej nie słyszałem. Incite, znam tylko z ich pierwszej demówki, którą przesłuchałem dawno temu. Pierwszym albumem gwiazdy wieczoru, który poznałem był znakomity „Dark Ages”, potem dość regularnie śledziłem losy grupy, a jej najnowszy krążek wg. mnie jest rzeczywiście prawdziwym powrotem do formy, po niezłym, ale zdecydowanie nie najlepszym „Omen” z roku 2010. Muszę jednak nadrobić zaległości i zapoznać się lepiej z klasycznymi krążkami Soufly, tym bardziej po tak udanym występie.
O tym jednak za chwilę, bowiem pierwsi na scenę weszli młodzianie z Lody Kong, w którym grają dwaj synowie Maxa – Zyon i Igor. Po pierwszych dźwiękach gitary i perkusji, a w szczególności wokalnych popisach Igora, wiedziałem, że to nie jest muzyka dla mnie. Chaotyczne kompozycje i specyficzny wokal spowodowały, że oglądałem popisy Lody Kong bez szczególnego zainteresowania. To czego nie można im było jednak odmówić, to młodzieńcza energia i radość, które wręcz wylewały się ze sceny, stąd też dobre przyjęcie jakie zgotowała im trójmiejska publiczność. Potwierdzeniem tego było chociażby rzucenie gitarą o scenę przez młodego Cavalerę.
Po koncercie Lody Kong chwilę przerwy wykorzystałem na zwiedzenie stoiska z koszulkami i płytami. Szybko jednak wróciłem pod scenę by przekonać się w jakiej formie znajduje się Incite. Niestety, panowie odpowiedzialni za nagłośnienie zaliczyli tym razem całkowitą wtopę, ponieważ przez niemal połowę występu zespołu Richie’go Cavalery nie słyszeliśmy żadnych gitar. Mimo to grupa dała z siebie dosłownie wszystko i jej ciężki, nowoczesny thrash metal zrobił bardzo dobre wrażenie na zebranych. Pod koniec koncertu Incite nareszcie usłyszeliśmy tak długo wyczekiwane dźwięki gitar, które przypieczętowały żywiołowy występ. Duża w tym zasługa frontmanaIncite, który miał doskonały kontakt z publiką i zdecydowanie przyćmił swoich młodszych braci.
W końcu nadszedł jednak moment, na który czekali wszyscy zebrani w trójmiejskim klubie. Lecz zanim Soulfly pojawił się na klubowych deskach (jak na gwiazdę przystało, muzycy spóźnili się o ok. 15 min.), spotkała nas mała niespodzianka, bowiem gitarzysta formacji – Marc Rizzo postanowił dostać się na scenę w dość nietypowy sposób. Marc zdecydował się przecisnąć przez oczekujących fanów i wskoczyć na scenę. Niby nic wielkiego, ale wszyscy wielbiciele zespołu, którzy mieli okazję zobaczyć gitarzystę przed występem byli bardzo zadowoleni. Jako ciekawostkę warto odnotować fakt, że wśród publiczności znaleźli się Nergal oraz Lipa znany z grup Illusion iLipali. Po kilku minutach Max i spółka znaleźli się na scenie i po krótkim „Resistance” z najnowszej płyty, w „Parlamencie” rozpoczęło się istne szaleństwo. Na pierwszy ogień poszedł singiel z „Enslaved” – „World Scum”, potem przyszedł czas na „Blood Fire War Hate” z albumu „Conquer”. Jednak to co działo się podczas kolejnego utworu – „Refuse/Resist” wiadomo jakiej formacji jest nie do opisania. Z każdym następnym utworem było jeszcze lepiej, a najlepsze przyjęcie miały oczywiście klasyki Sepultury – ultraszybki „Arise”, hitowe „Roots Bloody Roots” i „Troops of Doom”. Nie zabrakło również przebojów Soulfly – „Back To the Primitive”, „Tribe” czy zagrane na bis „Eye For An Eye”. Co więcej, liczne „Dziekuja!” najstarszego z rodu Cavalerów od razu kupiły zebraną publikę. Ponadto w przerwie między kolejnymi kawałkami muzycy zespołu zaserwowali nam prawdziwą lekcję metalu – mogliśmy usłyszeć fragmenty „Iron Man” Black Sabbath, „Walk” Pantery czy legendarny riff „The Trooper” Iron Maiden zagrany na sam koniec doskonałego spektaklu.
Podsumowując, Max i spółka nie zawiedli, „Parlament” pękał w szwach, a po koncercie nie można było znaleźć choć jednej zawiedzionej osoby. Miejmy nadzieję, że występ Soulfly był tylko zapowiedzią koncertów metalowych gwiazd w stolicy Pomorza. Zwieńczeniem tego niedzielnego wieczoru niech będzie moja fotografia z gitarzystą grupy – Markiem Rizzo.