RELACJE

Relacja z koncertu Tool – Tauron Arena, Kraków 21.05.2022

Relacja z koncertu Tool w Krakowie
Koncert zespołu TSA

21 maja 2022 roku w krakowskiej Tauron Arena wystąpił amerykański zespół Tool. Niezwykle ceniony zespół wykonuje muzykę z pogranicza rocka i metalu progresywnego. Podczas krakowskiego koncertu grupa promowała swoją piątą studyjną płytę zatytułowaną „Fear Inoculum”. W roli supportu wystąpiła orkiestra dęta Brass Against.

Jako support zagrał Brass Against

Grupa Brass Against pochodzi z Nowego Jorku i specjalizuje się w przekładzie mocnych rockowych brzmień na instrumenty dęte. Zespół sięga po utwory wykonawców takich, jak Pantera, Black Sabbath czy System Of A Down. Kawałek z repertuaru ostatniej z wymienionych grup ekipa Brass Against wykonała w Krakowie. Wybór padł na świetny „Aerials”.

W swoim dorobku amerykańska orkiestra ma również interpretacje utworów Toola (w Krakowie zagrali „Forty Six & 2”) i Rage Against The Machine. Zespół wykonał „Bulls On Parade” i słynny „Killing In The Name”, który wieńczył krótki występ orkiestry. Tu należy zaznaczyć, że krakowska publiczność bardzo ciepło przyjęła formację Brass Against i na kolejne klasyki z repertuaru Audioslave, System Of A Down czy Led Zeppelin reagowała ze stale rosnącym entuzjazmem.

Ja przyznam, że koncert Brass Against odebrałem z mieszanymi uczuciami. Pod względem muzycznym nie mam do czego się przyczepić, aranże rockowych klasyków na instrumenty dęte były bez zarzutu. Słychać było również, że muzycy są zgrani i dobrze czują w agresywnych, rockowych klimatach.

Nie przekonała mnie stojąca za mikrofonem Sophia Urista. Nie wiem w czym tkwił problem. Czy wokalistka nie słyszała się zbyt dobrze, czy jednak zabrakło jej siły w gardle. Fakt faktem, że z miejsca, w którym siedziałem, jej głos sprawiał wrażenie zmęczonego i pozbawionego energii i wigoru niezbędnych przy takim repertuarze.

Tym niemniej koncertu Brass Against posłuchałem z przyjemnością i chętnie zobaczyłbym ten zespół ponownie, koniecznie na mniejszej, bardziej kameralnej hali.

CZYTAJ: TOOL SPRZEDAJE LIMITOWANĄ EDYCJĘ WINYLOWYCH BOXÓW “FEAR INOCULUM”

Czas na gwiazdę wieczoru – Tool

Według rozpiski opublikowanej przez organizatora zespół miał zacząć swój występ ok. godz. 20:45. Myślę, że wielu fanów, którzy korzystając z przerwy między koncertami zeszli z widowni, było zaskoczonych tym, że muzycy Toola pojawili się na scenie dziesięć minut wcześniej.

Amerykańska grupa rozpoczęła występ utworem tytułowym z płyty „Fear Inoculum”. I właśnie materiał z tego krążka w znacznym stopniu wypełnił krakowski koncert. W secie podstawowym zespół zagrał jeszcze kawałki „Pneuma” i „Descending”, a po krótkiej przerwie zabrzmiały „Chocolate Chip Trip”, Culling Voices” i „Invincible”.

Jako fan najstarszych dokonań zespołu najbardziej ucieszyłem się na odświeżony „Opiate” z debiutanckiej EPki Toola oraz utwory „Pushit” i „Hooker With A Penis” z doskonałej płyty „Aenima”. Przyznam, że z pewnym zdziwieniem przyjąłem fakt, że zespół nie zagrał żadnego kawałka z krążka „Undertow”, ale rozumiem, że setlista była już wystarczająco długa. Odliczając dziesięciominutową przerwę przed bisami, grupa spędziła na scenie grubo ponad dwie godziny. Myślę, że czas trwania koncertu był w pełni satysfakcjonujący dla najbardziej wybrednego słuchacza.

[newsletter]

Tool zagrał w Krakowie

Tool kilkakrotnie zaskoczył podczas koncertu w Krakowie

Pewną niepisaną tradycją występów na żywo są bisy. Zespół gra, kończy niby-ostatni utwór i „żegna” się z fanami schodząc ze sceny, a po chwili wraca z „och, nie spodziewaliśmy się” i gra coś ekstra. Tool nie bawi się w podobne gierki. Gdy wybrzmiały ostatnie dźwięki „Hooker With A Penis” nad sceną pojawił się ogromny zegar odliczający dziesięciominutową przerwę. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z podobnym zabiegiem. Przyznam, że bardzo szanuję.

Niewątpliwym zaskoczeniem, tym razem muzycznym, była piękna ballada „Right In Two” z albumu „10000 Days”, przyjęta niezwykle entuzjastycznie przez zgromadzoną widownię. Minimalistyczny, wyciszony utwór zabrzmiał w Krakowie wyjątkowo urokliwie i nastrojowo. Równie dużego uroku nie sposób odmówić klimatycznemu „Culling Voices” zagranemu na bis. Tu oświetlenie sceny zostało ograniczone do absolutnego minimum. Nad muzykami znalazła się jedynie siedmioramienna gwiazda sącząca delikatną, fioletową poświatę, a na zgromadzoną widownię zaczął się sypać deszcz konfetti w miękkim, rozproszonym świetle. Nigdy nie przypuszczałbym, że na tak dużej hali możliwe jest osiągnięcie tak intymnego klimatu. Chłonąłem każdy dźwięk i każdy snop światła, jak zaczarowany.

Koncert Tool w Krakowie

Lasery, abstrakcyjne wizualizacje – koncert Toola to prawdziwy spektakl

Obok świetnej, niezwykle charakterystycznej muzyki, Tool na koncertach serwuje swoim fanom niebywałą ucztę dla oczu. Abstrakcyjne wizualizacje zmieniające się jak w kalejdoskopie, lasery, dym, dopracowana w najmniejszych detalach gra świateł – nie sposób opisać rozmach, z jakim przygotowany został spektakl. Nie było w nim miejsca na przypadek, ani na element, który mógłby do niego nie pasować. Wszystko współgrało ze sobą wręcz doskonale. Myślę, że osoby, które przed laty brały udział w koncertach Pink Floyd miały podobne odczucia.

Niezwykle ciekawym zabiegiem było rozwieszenie siatki okalającej scenę. Wyświetlane projekcje zatrzymywały się na niej tworząc wrażenie trójwymiarowości i przenikania przez scenę.

CZYTAJ: RECENZJA TOOL “FEAR INOCULUM”

Tool w Krakowie z zakazem nagrywania

Jeszcze przed rozpoczęciem koncertów na telebimie zawieszonym pod dachem hali wyświetlane były komunikaty o zakazie nagrywania występów. Nie spodziewałem się, że zgromadzeni fani wezmą sobie ten zakaz do serca. Miłym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że trybuny nie rozświetliły się ekranami telefonów, gdy tylko zabrzmiały pierwsze dźwięki „Fear Inoculum”.

Co prawda gdzieniegdzie ktoś sięgnął po telefon, by zrobić zdjęcie, jednak niezwykle miłym i niestety coraz rzadszym doświadczeniem było oglądanie koncertu bez konieczności „przepychania” się wzrokiem przez gąszcz ekranów.

Wokalista zespołu, Maynard James Keenan, podczas występu w Tauron Arenie ograniczył konferansjerkę do absolutnego minimum. Na początku przywitał się krótkim „good evening Krakow”, a na zakończenie, przed wieńczącym koncert kawałkiem „Invincible” pozwolił zgromadzonym fanom… nagrywać ostatni utwór. Oczywiście zgromadzona publiczność chętnie skorzystała z przyzwolenia. Cała Tauron Arena momentalnie rozbłysnęła światłem wyciągniętych telefonów, ale ja nie narzekałbym, gdyby zakaz obowiązywał do samego końca.

Co nie wyszło podczas koncertu w Tauron Arenie?

Niestety po raz kolejny przekonałem się, że krakowska hala nie nadaje się zbytnio do organizowania koncertów. Gdy kilka lat temu byłem w Tauron Arenie na koncercie Iron Maiden w pewnym momencie miałem wrażenie, że zespół zupełnie się rozjechał. Oczywiście było to tylko wrażenie – przyczyną był dźwięk odbijający się bardzo mocno od ścian hali.

Nie inaczej było podczas występów Brass Against i Toola. Siedziałem w sektorze mniej więcej na środku dłuższego boku hali (na wydarzenia sportowe idealne miejsce) i w jednym uchu miałem dźwięk płynący ze sceny, a w drugim – odbijający się od przeciwległej ściany. Efekt był dość nieprzyjemny.

Ale muszę zaznaczyć, że o samym nagłośnieniu w Tauron Arenie będę wypowiadał się pozytywnie. Podobał mi się sposób, w jaki wyeksponowany został bas. Nie dudnił, nie zagłuszał pozostałych muzyków, ale był bardzo wyraźnie słyszalny. Ogólnie rzecz ujmując, klarowność dźwięku była zaletą sobotniego koncertu. Może nieco mocniej wyeksponowałbym wokale, ale uważam, że większych powodów do narzekania w tej materii nie było.

Kwestię cen biletów i merchu już pominę. Dyskusje na ten temat toczą się w Internecie nieustannie, a i nie uważam bym miał do tych rozmów wnieść jakieś nowe spostrzeżenie.

Słowo podsumowania, czyli czy warto zobaczyć Tool i Brass Against na żywo

Oczywiście, że tak! Ekipa Brass Against pokazała, że można być orkiestrą dętą i grać agresywną, ciężką muzykę dobrze przy tym się bawiąc. Interesującym doświadczeniem było wysłuchanie doskonale znanych mi utworów, zagranych na nieoczywistym instrumentarium.

A Tool… no cóż, to klasa sama w sobie. Gęstość dźwięku, jaką tych trzech muzyków (dzierżący mikrofon Maynard nie gra przecież na żadnym instrumencie) jest w stanie wygenerować, nieustannie mi imponuje. Żałuję, że siedziałem tak daleko od sceny, bo bardzo chętnie przyjrzałbym się grze Danny’ego Careya z bliska. Może na następnym koncercie Toola będę miał okazję.

Setlista Brass Against w Krakowie:

  1. Cochise
  2. Bulls On Parade
  3. Stinkfist
  4. Umbra
  5. Kashmir
  6. Aerials
  7. Forty Six & 2
  8. Killing In The Name

Setlista Tool w Krakowie:

  1. Fear Inoculum
  2. Opiate
  3. The Pot
  4. Pushit
  5. Pneuma
  6. The Grudge
  7. Right In Two
  8. Descending
  9. Hooker With A Penis
  10. Chocolate Chip Trip
  11. Culling Voices
  12. Invincible

Podobne artykuły

Czekaliśmy na nich 2 lata! Iron Maiden zagrał w Warszawie

Szymon

Relacja z release party płyty Lunacy „Disconnection” (9.11.23)

Piotr Żuchowski

Relacja: Korpiklaani w Polsce, Gdańsk 10.04.2013

Tomasz Koza

3 komentarze

jan śmietana 30 maja 2022 at 15:05

„Punkt słyszenia zależał od punktu siedzenia” Siedzialem w połowie wysokości trybuny naprzeciw sceny i był….dramat. Mało plomby nie wypadły….

Odpowiedz
Paweł K. 10 czerwca 2022 at 09:30

Z tą kapelą wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że oni tak /wokal/ dołują, smęcą, płaczą, zawodzą i to od pierwszej płyty… Muza może być.

Odpowiedz
Ktoś 17 lipca 2022 at 19:24

Ten koncert to wg mnie popis perkusisty. Reszta muzyków stanowiła tło, do tego mało wyraźne. Wokal Maynarda ledwo słyszalny. Gdybym nie znał części utworów, które lubię na płytach, to nawet nie wiedziałbym jakiego utworu słucham. Osobiście się zawiodłem. Niby to muzyka progresywna, a jakiegoś bardziej finezyjnego grania było za mało. Na albumach lepiej to wszystko brzmi, co niby jest logiczne, jednak mam wrażenie, że mało wyrazista muzyka na koncercie to nie wina słabego nagłośnienia lecz słabszego grania i śpiewania.

Odpowiedz

Zostaw komentarz