Obecność muzyki rockowej i metalowej w grach komputerowych nie jest nowym tematem, co zawdzięczamy gatunkom, które wykształciły się na przestrzeni dekad rozwoju wirtualnej rozgrywki. Wspomnijmy choćby kilka: sandboksy, czyli produkcje z otwartym światem (częstym elementem symulującym rzeczywistość są stacje radiowe, znane z serii „Grand Theft Auto” czy „Saints Row”).
Czytaj: 10 mobilnych gier dla fanów metalu na Androida i iOS
Gry wyścigowe i zręcznościowe, dla których muzyka jest istotnym tłem dla dynamiki rozgrywki (serie „Need for Speed”, „Tony Hawk’s Pro Skater”). Czy modne swego czasu gry muzyczne, w postaci serii „Guitar Hero”, „Rocksmith” czy „Rock Band”.
Ten temat zgłębialiśmy już kiedyś na MetalNews.pl, gdzie wymienialiśmy 10 gier komputerowych z metalowym soundtrackiem (zachęcam do przeczytania). Przykłady z tamtego tekstu zawierały miks wszystkiego, choć w znacznej mierze prezentowały tytuły, które używały licencjonowane utwory znanych wykonawców, co jest dość powszechne w branży. Natomiast dużo mniej spotykane jest, gdy popularni artyści komponują muzykę specjalnie do gier. I takimi przykładami zajmiemy się dzisiaj.
Einar Selvik (Wardruna) skomponował utwór do gry „Assassin’s Creed Valhalla”
Idealne kompetencje. Muzyka metalowa w popularnych grach FPS
Potwory z piekła rodem, krew, brutalność, mrok – brzmi jak coś, w czym dobrze odnalazłby się Trent Reznor, prawda? No, to facet miał wyjątkowe szczęście, bo w okolicach 1996 roku trafiła mu się fucha, by skomponować muzykę do pierwszej gry z serii „Quake”. Założyciel grupy Nine Inch Nails nagrał soundtrack w ambientowym, niepokojącym stylu, który świetnie pasował do specyficznego klimatu kultowej już strzelanki. Reznorowi współpraca ze studiem id Software musiała bardzo odpowiadać, bo kilka lat później muzyk przez jakiś czas pomagał przy „Doomie 3” jako inżynier dźwięku. W 2012 roku natomiast nagrał motyw główny do „Call of Duty: Black Ops 2”. Facet lubi branżę gier – i to z wzajemnością.
Heavy metal w rytmie zombie
Raczej nikomu nie trzeba szczegółowo tłumaczyć, czym jest seria „Call of Duty”. No, chyba że jesteś klasycznym boomerem i ten tytuł kojarzy ci się ze strzelankami osadzonymi w czasach II wojny światowej. W takim razie mała aktualizacja – z biegiem lat franczyza odeszła od jednego z największych konfliktów zbrojnych świata i obrała kierunek na współczesne czasy. Te przedstawiała część o podtytule „Black Ops II”, do której utwory skomponował zespół Avenged Sevenfold. A dokładniej pisząc, skomponował do jednego z trybów, w którym stawiamy czoło falom żądnych mózgów zombie. Muzyka wyszła ciekawie, a nietypowy tryb rozgrywki przyjął się bardzo dobrze w społeczności „Call of Duty”.
Hardcore punkowy zespół incognito w grze „Cyberpunk 2077”
Pudło – śródtytuł nie odnosi się do Slipknota ani Lordi. Bo choć mowa o zespołach pod przykrywką, tak w tym konkretnym przypadku mamy na myśli przykrywkę cyfrową. Znacie grę „Cyberpunk 2077”? No pewnie, w końcu nie przespaliście kilku lat pod kamieniem. W naszej rodzimej superprodukcji pojawia się zespół Samurai, będący ważną częścią fabuły gry (nie będę niczego spojlerować, bo na własnej skórze warto przekonać się, jak dobrą produkcją, mimo początkowego rozczarowania graczy, jest „Cyberpunk 2077”).
Za wirtualnym bandem kryje się szwedzki zespół punk rockowy Refused. Po ich muzyce w ogóle nie czuć, że powstała na potrzeby gry, to antysystemowy punk pełną gębą. Polecam przesłuchać cały mini-album, bo warto!
Legendy rock i metalu, którym się chciało
Na początku tekstu wspomniałem o grach muzycznych, które korzystały z utworów i wizerunku zespołów – przez lata przewinęła się choćby Metallica, Slayer, czy Aerosmith. Czasami wykonawcy dawali serii od siebie coś “ekstra”, choćby w „Guitar Hero 3”, gdzie muzycznymi “bossami” byli Tom Morello i Slash.
Panowie skomponowali i nagrali specjalne utwory, całkiem niezłe swoją drogą, które testowały nasze zdolności w grze na plastikowym kontrolerze imitującym gitarę. Kurczę, jak tak patrzę na poniższe klipy, trochę żałuję, że era gier muzycznych odeszła w zapomnienie…
Howdy, partner!
Niewiele jest na tym świecie gier, które bez wahania mogę nazwać “arcydziełem”. Do głowy przychodzi mi naprawdę garstka tytułów, wśród których jest seria „Red Dead Redemption”, prawdziwa perła w koronie producenta Rockstar Games. Już pierwsza część tej serii (a raczej druga, o ile liczyć osobne „Red Dead Revolver”) miała niesamowity soundtrack, który stworzyli Bill Elm i Woody Jackson.
I kiedy wydawało mi się, że nie da się stworzyć nic lepszego, cały na biało wszedł producent Daniel Lanois i dał światu muzykę do ‘dwójki”. Dla tych, którzy nie kojarzą – to pan znany ze współpracy z U2, Bobem Dylanem, Peterem Gabrielem, czy Brianem Eno.
Swoje kilkudziesięcioletnie doświadczenie w produkcji wykorzystał do stworzenia czegoś wyjątkowego, będącego wspaniałym uzupełnieniem gry w stylu filmowego “slow cinema”. Zresztą, najlepszym zilustrowaniem tego będzie wykonanie kilku z utworów podczas rozdania growych “Oskarów” – The Game Awards 2018.
Ilustracja nagłówkowa pochodzi z gry „Brutal Legend” (Wyd. Double Fine Productions)