W historii sztuki wielu jest artystów, których twórczość została doceniona dopiero po latach. W świecie metalu z całą pewnością można powiedzieć tak o szwajcarskim zespole Hellhammer, który w pierwszej połowie lat 80. tworzył muzykę brudną, plugawą mroczną, ale dla wielu niezrozumianą.
Jedyne oficjalne wydawnictwo składu, czyli 20-minutowa EP-ka „Apocalyptic Raids” z 1984 roku w chwili premiery została powszechnie i mocno skrytykowana. Sam zespół krótko po tym rozpadł się, ale na jego fundamentach powstał inny klasyczny i pionierski skład, czyli Celtic Frost. Jednak, jak się później okazało, mini-album stał się kamieniem milowym dla twórców death i black metalu. Dziś nikt nie podważa jej wartości artystycznej, ale jej dostępność na rynku jest znikoma.
Szykuje się jednak prawdziwa gratka dla kolekcjonerów, bo po 30 latach od ostatniego wydania, BMG przygotowało niezwykle bogate wznowienie „Apocalyptic Raids”. Premierę zapowiedziano już 24 kwietnia 2020 – zarówno na CD, jak i winylu. Dlaczego warto się tym wydawnictwem zainteresować?
Czytaj również:
- Triumph Of Death: nowy projekt Toma G. Warriora
- Thomas Gabriel Fischer (Triptykon) ofiarą napadu
- Premiera splitu Taake – Whoredom Rife pt. “Pakt”
Krótka i burzliwa historia grupy Hellhammer
Zespół istniał zaledwie dwa lata. Został założony na początku 1982 roku, rozpadł się w maju 1984. W tym czasie przez jego skład przewinęło się kilku muzyków, ale jedynym, stałym członkiem i jednocześnie osobą, która miała największy wpływ na muzykę, był gitarzysta i wokalista Thomas Gabriel Fischer znany również jako Tom G. Warrior.
W założycielskim składzie byli też perkusista Peter Ebneter oraz basista Urs Sprenger. W ciągu kilku miesięcy od powołania zespołu do życia nie było ich już jednak w składzie.
Za ostateczny i klasyczny uznaje się natomiast skład Hellhammer, w którym obok Fichera byli także Jörg Neubart znany bardziej jako Bruce Day oraz Martin Erich Stricker, który jednak po rozpadzie zespołu dalej współpracował z liderem formacji. Grał z nim w Celtic Frost do końca działalności zespołu, który ostatecznie rozwiązano w 2008 roku.
Muzyka Hellhammer – prymitywna celowo czy z konieczności?
Zespół od samego początku swojej działalności brzmiał prymitywnie, w twórczości nie było mowy o wirtuozerskich popisach. W początkowym okresie działalności można było wręcz określić muzykę Hellhammer jako punk rock, a nie metal. Sam Fischer przyznawał jednak, że nie przepadał za punkiem, a jako jedyny zespół, który zrobił na nim wrażenie, wymienił Discharge.
Można zatem przyjąć, że prymitywizm muzyki z jednej strony był trochę celowy, z drugiej wynikał z ograniczeń warsztatowych muzyków.

Demo za siedem dych
W czerwcu 1983 roku zespół zarejestrował pierwsze demo „Death Fiend”. Kosztowało to muzyków 70 dolarów. Można zatem wyobrazić sobie, że nie było to w pełni profesjonalne nagranie. Członkowie Hellhammer byli nim wręcz załamani, ale otrzymali swoje 20 kopii kaset magnetofonowych i rozesłali je do kilku wytwórni oraz redakcji pism muzycznych w Europie, licząc na odzew i możliwość realizacji bardziej profesjonalnych nagrań. Pomimo kurtuazyjnych odpowiedzi nikt nie zdecydował się głębiej zainteresować twórczością Hellhammer.
Zespół jednak nie zamierzał się tym załamywać i do końca 1983 roku przygotował w sumie jeszcze dwa dema, czyli – „Triumph of Death” oraz „Satanic Rites”. Oba w nakładzie około 200 sztuk.
Wytrwałość została doceniona, a twórczością Hellhammer zainteresowało się Noise Records. Była to niemiecka firma fonograficzna, która rozpoczęła swoją działalność w 1983 roku i poszukiwała zespołów do swojego portfolio.
Przed rozpoczęciem współpracy z Hellhammer miała na koncie między innymi składankę z utworami niemieckich zespołów metalowych, wydanie debiutanckiej EP-ki Running Wild oraz pierwszego longplaya niemieckich metalowców z S.A.D.O., który funkcjonował do 1990 roku i wydał w sumie cztery albumy.

Hellhammer wydaje „Apocalyptic Raids”
Zespół pod skrzydłami nowego wydawcy szybko przystąpił do nagrania materiału i już w marcu 1984 roku wydał EP-kę „Apocalyptic Raids”. Znalazły się na niej cztery utwory, część z nich była wcześniej nagrana na demówkach – w sumie było to około 20 minut muzyki. Niezwykle surowej, pełnej agresji – bez wątpienia innowacyjnej i pionierskiej. Nikt wcześniej nie grał tak ekstremalnej muzyki. Zmieni się to dopiero za jakiś czas.
Recenzje „Apocalyptic Raids” były… fatalne
Surowa produkcja i prymitywne kompozycje spotkały się z wielką niechęcią do zespołu i muzyków. Było to do tego stopnia dalece posunięte, że nawet już po rozpadzie Hellhammer, redaktorzy i krytycy oceniali, że po Celtic Frost nie można spodziewać się absolutnie niczego wartościowego.
Doszło nawet do ostrego i wieloletniego konfliktu między redakcją brytyjskiego Metal Forces a Thomasem Fischerem – między innymi z tego powodu Celtic Frost, nawet gdy był już uznanym zespołem, nie grał przez długie lata w Wielkiej Brytanii.
Negatywny odbiór debiutanckiej EP-ki bardzo mocno podciął skrzydła młodym muzykom i był jednym z głównych powodów, dla których Hellhammer zostało rozwiązane. Było to w maju 1984 roku. Dość szybko jednak, bo już w czerwcu tamtego roku Fischer oraz Stricker założyli wspomniany już Celtic Frost. Ten skład oceniany jest jednoznacznie jako legenda ciężkiego grania i prekursor ekstremalnych odmian metalu.

Wydawnictwo docenione po latach
Z perspektywy można ocenić, że „Apocalyptic Raids” to pionierskie wydawnictwo black/death metalowe, które zdecydowanie wyprzedziło swoje czasy i zostało docenione dopiero przez następną generację muzyków, słuchaczy i krytyków.
Obecnie Hellhammer wymienia się jednym tchem obok takich składów jak Venom czy Bathory, a wiele zespołów z pierwszej fali europejskiego black metalu wskazuje pierwszy zespół Thomasa Gabriela Fischera jako swoją inspirację.
Wznowienie „Apocalyptic Raids” – pierwsze od 1990 roku!
Pierwsze, oryginalne wydanie „Apocalyptic Raids” to prawdziwy rarytas na rynku kolekcjonerskim. Wydana w nakładzie zaledwie 1200 egzemplarzy EP-ka była przez lata powielana i tak rozchodziła się po całej Europie. Jednak oryginalne płyty winylowe z pierwszego bicia osiągają ceny rzędu kilkuset dolarów.
Dostępności w znacznym stopniu nie poprawiło wznowienie z 1990 roku, na którym umieszczono dwa dodatkowe utwory, które zespół przygotował w 1984 roku na składankę „Death Metal”. To również rozeszło się szybko i dziś jest praktycznie nieosiągalne.
Reedycja przygotowana przez BMG zawiera w sumie sześć utworów, czyli cztery z oryginalnego mini-albumu i dwa z wznowienia. Wydanie jest wzbogacone o książeczkę z unikalnymi zdjęciami z lat działalności Hellhammer. Preoer można składać pod adresem – https://hellhammer.lnk.to/ApocalypticRaidsPR

Wydanie nadzorował osobiście Thomas Fischer, który powiedział:
To dla mnie ogromna przyjemność móc obserwować jak BMG i Noise Records wreszcie wykorzystują prawa do katalogu Hellhammer i robią to z należytym szacunkiem dla artystów oraz zrozumieniem ducha naszej muzyki. Jest to także wielki zaszczyt, że zostałem zaproszony do udziału w procesie tworzenia tego wydania i pomysłów przy zarówno remasteringu, jak i elementach okładki. Jestem ogromnie wdzięczny za pracę wytwórni, która zaangażowała się w ten projekt, i wiem, że mówię tu w imieniu wszystkich byłych członków Hellhammer. Cieszę się, że ktoś widzi, jak nadal duże jest zapotrzebowanie na naszą muzykę i jaki jest jej wpływ po tylu latach.
Wznowienie „Apocalyptic Raids” ukaże się na rynku 24 kwietnia 2020 roku – zarówno jako CD, jak i jako winyl. To prawdziwy rarytas i kawał historii muzyki metalowej!
Fot. z nagłówka – Martin Kyburz