SPECJALNE

30. rocznica „Slow, Deep and Hard” grupy Type O Negative

Type O Negative Slow Deep and Hard
Koncert zespołu Faun

Był piętnasty października 1989 roku. Marc Piovanetti, gitarzysta grupy Carnivore, tak wspominał ów dzień:

Odwoził mnie do domu, a kiedy już miał mnie wysadzić, nie przestawał mówić. Zresztą nadawał całą drogę. Twierdził, że czuje się dziwnie. (…) Popadał w coraz gorszy nastrój, (…) mówił, że nie ma już nadziei, ani dla zespołu, ani w ogóle. I popłakał się. Poraziło mnie to, bo wszyscy postrzegali go, jako twardziela o kamiennej twarzy.

Marc Piovanetti

Marc zapytał swojego towarzysza, co z dziewczyną, z którą ten się spotykał.

Kogo obchodzą dziewczyny? Nigdy ich nie ma, gdy są potrzebne.

Te dramatyczne okoliczności można uznać za symboliczny początek Type O Negative. A to, co miało wydarzyć się już za chwilę, przyczyniło się do powstania tekstów, które wypełniły „Slow, Deep And Hard” – pierwszą płytę brooklyńskiego kwartetu. Dziś, 14 czerwca 2021 roku, mija trzydzieści lat od ukazania się albumu.

CZYTAJ TEŻ: ROCZNICA WYDANIA “WORLD COMING DOWN” TYPE O NEGATIVE

Towarzyszem Marca był Peter Steele, przyszły lider Type O Negative

A także założyciel grupy Carnivore. To zespół powstały w 1983 roku, który zarejestrował dwa albumy studyjne. Muzyka prezentowana na płytach była szybka i agresywna, a tematyka oscylowała w dużej mierze wokół wojny, zagłady i postnuklearnych wizji rodem z Mad Maxa.

Zespół, w ciągu kilku lat działalności, zgromadził wokół siebie równie dużą rzeszę (słowo nieprzypadkowe) fanów, co antyfanów. Ci drudzy, w tekstach Carnivore doszukiwali się między innymi fascynacji nazizmem. Jak się później okaże, działalność Carnivore nie pozostanie bez wpływu na Type O Negative, ale póki co mocno wyprzedzam fakty.

Jest 15 października 1989 roku i właśnie ten dzień można uznać za symboliczny koniec Carnivore i narodziny grupy Repulsion.

Hej, chwila! Miało być o Type O Negative! I będzie. Ale najpierw pewien pijany muzyk podetnie sobie żyły.

Narodziny Type O Negative miały miejsce podczas samobójstwa

Czy też nieudanej próby samobójczej, by być precyzyjnym. Gdy Peter pożegnał Marca pojechał do Red Hook. To jego rodzinna dzielnica Brooklynu.

Patrzyłem na Most Brooklyński w deszczu. Wyglądał, jak na rozmazanym obrazie olejnym. Wybrukowane ulice. Ostro się nachlałem.

Peter Steele

W pewnym momencie schlany dwudziestosiedmiolatek wyjął żyletkę i podciął sobie żyły. Faktem jest, że Peter okaleczał się wcześniej na scenie, jednak nigdy wcześniej nie pociął się tak dotkliwie.

W książce „Soul On Fire” Jeff Wagner pisał, że zakrwawiony Peter pojechał do mieszkania swojej ówczesnej partnerki (rzecz działa się mniej więcej dwa lata po rozwodzie muzyka, a więc nie chodzi tu raczej o jego byłą żonę), by pod jej nieobecność urządzić jej matce rozpaczliwą scenę. Scenę, której zwieńczeniem było dramatyczne bazgranie własną krwią po jej samochodzie.

Na pytanie, czy w październiku 1989 roku wokalista faktycznie chciał się zabić, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony muzyk miał już wówczas zdiagnozowaną depresję, od której nie uwolnił się do końca życia. Z drugiej zaś strony, po podcięciu sobie żył, Peter był w stanie wsiąść w samochód i pojechać do domu swojej dziewczyny, co może sugerować, że chciał jedynie zwrócić na siebie uwagę.

W literaturze fachowej funkcjonuje pojęcie gestu samobójczego, czyli właśnie desperackiej próby zwrócenia na siebie uwagi poprzez usiłowanie samobójstwa. Według opinii specjalistów, wiele dokonanych samobójstw tak naprawdę nie było zamierzonych, a jedynie było wynikiem błędnej kalkulacji nieszczęśnika. Ale oddalam się od tematu.

Sam zainteresowany, zapytany po latach o to, dlaczego nie zabił się w ‘89, odparł bez zająknięcia, z wrodzonym sobie pragmatyzmem, że po prostu nie pociął się dostatecznie głęboko.

SPRAWDŹ TEŻ: 10 ROCZNICA ŚMIERCI PETERA STEELE’A

Jak te wydarzenia mają się do Type O Negative?

W późniejszych rozmowach, Peter wspominał feralne wydarzenia, jako własną śmierć symboliczną. Prawdopodobnie, teksty, które wypełniły kasetę „None More Negative” grupy Repulsion (czyli pierwowzór krążka „Slow, Deep And Hard”), nigdy by nie powstały, gdyby muzyk nie sięgnął dna.

Być może rozpaczliwy akt targnięcia się na własne życie był Peterowi potrzebny do tego, by mógł on spojrzeć na własne życie i na własne działania z odrobiną dystansu i spokoju. Nawet znamienny tytuł („Nigdy Więcej Negatywny”) jest symbolicznym rozgraniczeniem ponurej, depresyjnej przeszłości i świetlanej przyszłości, w którą Peter zamierzał wkroczyć. A przynajmniej on sam uważał, że przyszłość przed nim maluje się w cieplejszych barwach. Sposobu na rozjaśnienie mroków własnej duszy muzyk upatrywał w zobojętnieniu.

Osoba, którą byłem, jest martwa. (…) Od tamtego dnia idzie mi tak świetnie, że aż mam z tego powodu poczucie winy. Przestałem się przejmować. (…) Nie mam obecnie po co żyć. Żyję dla swojej rodziny i to by było na tyle.

Peter Steele

Nie brzmi to szczególnie optymistycznie. Co ciekawe, Steele nie zaczął szczególnie cenić sobie daru życia, ani drugiej szansy, jaką otrzymał od losu.

Życie to w dużej mierze strata czasu. (…) Kiedy stanę się wedle mojej oceny bezużyteczny, kiedy przestanę funkcjonować, jako człowiek, rzucę się z rozpostartymi ramionami z World Trade Center – oby na kogoś, kogo nienawidzę.

Peter Steele

Wypowiadając te słowa, lider Type O Negative zapewne nie przypuszczał, jak dalekie okażą się one od prawdy. Prawdą jednak jest, że właśnie w tej nowej rzeczywistości, w którą wkraczał „odrodzony” Peter Steele powstały pierwociny Type O Negative i materiał, który wypełnił krążek „Slow, Deep And Hard”.

Nowy zespół Petera szuka nazwy

Pierwszym pomysłem było wspomniane Repulsion. Jak pisałem wcześniej, właśnie pod tym szyldem grupa opublikowała kasetę zatytułowaną „None More Negative” wypełnioną materiałem, który później trafił na „Slow, Deep And Hard”.

Z bliżej nieokreślonych przyczyn nazwa Repulsion nie przyjęła się, a muzycy zaczęli kombinować dalej. W tym momencie wchodzimy w obszar domysłów, ponieważ nie wiadomo, ile prawdy jest w rozpowszechnianej przez grupę historii o genezie nazwy Type O Negative. Znając specyficzne, chwilami bardzo ciężkie poczucie humoru Petera, na poniższą opowieść należy spojrzeć z przymrużeniem oka.

Wieść niesie, że gdy muzycy przemianowali Repulsion na Subzero (w wolnym tłumaczeniu: poniżej zera, mniej niż zero) pobiegli w te pędy do salonu tatuażu, by uwiecznić na ramionach wymyślone na poczekaniu logo grupy – okrąg z wpisanym weń znakiem minus.

Krótko później okazało się, że zespół o nazwie Subzero już istnieje, więc muzycy stanęli przed koniecznością wymyślenia kolejnej nazwy, pasującej do już wytatuowanego symbolu. Tak narodził się Type O Negative. W Polsce grupa nazywałaby się Zero Rh Minus.

„Slow, Deep and Hard” to opowieść po części biograficzna

Bazuje, przynajmniej w pewnym stopniu, na nieudanych, dramatycznie kończonych związkach Petera. Wspominany nieco wcześniej Jeff Wagner sugeruje na kartach „Soul On Fire”, że muzyk wlał w teksty zawarte na „Slow, Deep And Hard” całą gromadzoną przez lata żółć, cały jad, wszystko to, co leżało mu na wątrobie i duszy. A także, że dosadne, obrazowe wynurzenia Petera nie dotyczą żadnej konkretnej osoby.
Innego zdania jest Kenny Hickey, gitarzysta Type O Negative, który twierdzi, że Peter po prostu nie miał wyjścia.

Tworzył muzykę, bo musiał. ‘Slow, Deep And Hard’ powstało, bo ta je*ana suka wyrwała mu serce.

Kenny Hickey

Wtóruje mu Steele, który wspominał w rozmowach, że faktycznie rozstał się wówczas z dziewczyną, choć tego nie chciał, ani nie planował.

Pomyślałem, że dam jej nauczkę i z nią zerwę. Zakładałem, że wróci do mnie w podskokach. I wróciła, tylko, że nie do mnie. To był kop w dupę. Poużalałem się nad sobą, kupiłem flaszkę dobrego wytrawnego wina, zszedłem do piwnicy, zrobiłem z siebie debila i napisałem niektóre z tych głupich piosenek.

Peter Steele

Peter Steele na „Slow, Deep And Hard” lubił nieco przesadzić

Faktem jest, że muzyk przechodził wówczas przez bardzo trudny okres w życiu. Prawdą jest również, że pewne wątki, które wypełniły płytę są odzwierciedleniem przeżyć Petera. Jednak on sam o swoich tekstach mówił następująco:

Moje życie jest tak nudne, że gdybym nie przesadzał w tekstach, musiałbym pisać o wstrętnej lasagne, którą właśnie zjedliśmy. Wybieram co ciekawsze wydarzenia z życia i ładuję je do jednej piosenki, podkolorowuję, dorzucam doświadczenia przyjaciół.

Peter Steele

Problem z rozszyfrowaniem i właściwym odczytaniem wypowiedzi Petera jest taki, że nigdy nie było wiadomo, czy mówi poważnie, czy właśnie naigrywa się ze swojego rozmówcy. Nie sposób zatem jednoznacznie stwierdzić, czy człowiek, który w pijanym widzie babrał komuś własną krwią po aucie, faktycznie uważał swoje życie za nudne, czy to tylko kolejny przykład specyficznego i, dla wielu osób, zupełnie niepojętego poczucia humoru muzyka.

Obojętnie, jak spojrzeć na powyższą wypowiedź, prawdą jest, że Peter w tekstach, które trafiły na „Slow, Deep And Hard” przekroczył wszelkie możliwe granice dobrego smaku i poprawności politycznej. Oczywiście jeżeli przyjmiemy mocno naciągane założenie, że osoba, która ma w swoim dorobku utwory pokroju „Jesus Hitler” czy „Male Supremacy”, kiedykolwiek przejmowała się poprawnością polityczną, dobrym smakiem lub tym, jak odbiorcy zareagują na bezczelne teksty.

„Slow, Deep And Hard” obraca się głównie wokół relacji damsko-męskich

Niezdrowych relacji, należy dodać. Zdrady, kłamstw, oszukiwania, a przede wszystkim seksu oraz wszystkiego, co powyższe za sobą ciągnie. Już sam tytuł płyty i jej okładka dają dość dokładny ogląd na zawartość.

Album o kojarzącym się jednoznacznie tytule „Powoli, Głęboko i Mocno” zdobi zdjęcie narządów płciowych w czasie stosunku, wycięte z magazynu dla dorosłych. Jak trafnie zauważa Maciej Krzywiński w swojej książce pt. „Zgniła Zieleń”:

Cały trik polegał na tym, że wyłapać to wszystko mógł tylko ktoś, komu wszystko się kojarzy – i okładka płyty zespołu rockowego, i zlewozmywak – bo zdjęcie było rozmazane do tego stopnia, że równie dobrze można by uznać ten obrazek za kompozycję malarza abstrakcjonisty.

Maciej Krzywiński

Tytuły utworów dopełniają obrazka. „Nieudolna Próba Poradzenia Sobie z Naturalnym Pięknem Niewierności” czy „Wstęp do Agonii” to dopiero niewinny początek. Poszczególne utwory podzielone zostały na kilka części, z których każda ma odrębny podtytuł. „Socjopasożyt”, „Zabić Cię Dziś”, „Gwałt Młotem Pneumatycznym”, czy „Wiem, że Pieprzysz Kogoś Innego” to tylko niewielka próbka wybujałej wyobraźni lidera grupy.

Debiutancki album Type O Negative otwiera prawdziwy kolos

Trwający blisko trzynaście minut utwór o wymownym tytule „Nieudana Próba Poradzenia Sobie z Naturalnym Pięknem Niewierności” zaczyna się paroma frazesami i wytartymi powiedzeniami:

„Czy wierzysz w „zawsze”?
Ja nawet nie wierzę w „jutro”.
Jedynym co zostaje na zawsze są wspomnienia i smutek.
Co z oczu, to z serca – motto zdrady.
Prorocy uczą, by wybaczyć i zapomnieć.
Wybacz, lecz ja nie potrafię.”

Po dość niewinnym początku, muzyk szybko przechodzi do obrazowego opisu zdarzenia, które zaważyło na jego krytycznej opinii o płci przeciwnej:

„Poszłaś w sobotni wieczór do L’amour,
czerwone paznokcie i szminka, ubrana o dwa rozmiary za ciasno.
Jego język w twoim gardle, jego ręka pod twoją spódniczką.
Tak, jestem facetem, ale to nadal boli.”

Stąd już krok do obrzucenia niewiernej wybranki licznymi epitetami, z których „zdzira” jest tym najłagodniejszym. A od potoku wulgaryzmów już blisko do nadzwyczaj obrazowego opisu aktu niewierności, uwzględniającego między innymi oddech partnerki pachnący spermą i praktykowanie przez nią darmowej ginekologii. A gdy już podmiot liryczny vel Peter wygarnął niewiernej partnerce wszystko, co miał jej do zarzucenia, pozostało jedynie upicie się:

„Więc siedzisz w domu, pijesz w samotności,
pusta butelka w twojej dłoni.
Nawet nie próbuj posortować kłamstw,
próba zrozumienia tylko pogarsza sprawę.
Sprawiasz, że nienawidzę sam siebie!
Wiem, że pieprzysz kogoś innego!”

O ile ten utwór sprawił, że Peter zaczął być postrzegany, jako mizogin, o tyle kolejny na płycie zrobił z niego rasistę. Choć wziąwszy pod uwagę tematykę niektórych kawałków z repertuaru Carnivore, słowo „zrobił” użyte jest tu nieco na wyrost. Opinia publiczna miała od dawna wyrobione zdanie z niepoprawnym muzyku.

Podczłowiek według Type O Negative

Po rozliczeniu się z niewierną dziewczyną, Peter uznał, że pora przyjrzeć się społeczeństwu. A przynajmniej jego bardzo konkretnej części. „Hej, ty, na zasiłku socjalnym, dlaczego nie znajdziesz sobie pracy?” – zaczyna swoją tyradę w utworze „Der Untermensch”. Skojarzenie tytułu kompozycji z ideą Nadczłowieka (niem. Übermensch), rozpropagowaną przez niemieckiego filozofa Friedricha Wilhelma Nietzschego jest jak najbardziej prawidłowe. Z tą różnicą, że Nietzsche wychwalał Nadczłowieka, a Steele skupia się na piętnowaniu Podludzi. Czy też „socjopasożytów”, jak ich nazywa w tekście:

„Sprzedaj trochę prochów i kup trochę godności,
to jedyne, czego nie możesz ukraść.
Socjopasożyt! (…)
Palący crack i chlejący wódę, igła w twojej ręce,
brak forsy na jedzenie, ale masz mnóstwo paliwa w twoim BMW (…)
Biedna Tawana urodziła się z wadą wrodzoną, lecz to tylko powiększy twój zasiłek.
Pomyślałem trochę i mam odpowiedź.
Należy aresztować rozprzestrzeniającą się zarazę,
wysłać was tam, skąd przyszliście, pozbyć się tej (pod)ludzkiej szumowiny.”

Na pierwszy rzut oka, tekst „Der Untermensch” może faktycznie wydać się manifestem białego, rasistowskiego dupka, który uważa się za lepszego, niż czarnoskóra część społeczeństwa. Jednak taka interpretacja jest sporym uproszczeniem. By zrozumieć sens kryjący się za ordynarnymi słowami, należy przyjrzeć się środowisku, w jakim dorastał Piotr Ratajczyk Junior (bo takie nazwisko nosił naprawdę Peter Steele).

Wokalista Type O Negative był najmłodszym z szóstki rodzeństwa. By utrzymać żonę i liczne potomstwo, ojciec Petera przepracował całe życie w stoczni Todd Shipyard i wpoił swoim dzieciom ogromny szacunek do ludzi pracujących. Szacunek, którego Peter Steele nigdy nie stracił.

Jeszcze w czasie promocji albumu „Bloody Kisses” (czyli płycie wydanej po „Slow, Deep And Hard”), Piotr Ratajczyk junior pracował na etacie w nowojorskim Wydziale Parków i Rekreacji. Pracę tam bardzo sobie cenił, dawała mu poczucie stabilności, bezpieczeństwa oraz bardzo dla Petera ważnej – rutyny. Więc gdyby potężny muzyk został zmuszony do dokonania wyboru pomiędzy zespołem, a etatem, jeszcze w okolicach sesji nagraniowej „October Rust” (czyli w drugiej połowie lat 90-tych) przypuszczalnie wybrałby etat.

Patrząc na tekst „Der Untermensch” przez pryzmat wychowania Petera, jego niechęć do osób żyjących z podatków płaconych, bądź co bądź, również przez niego i przez jego ojca, zaczyna nabierać więcej sensu.

Debiut Type O Negative spotkał się z dość chłodnym przyjęciem

Choć nazwisko Steele’a i jego poprzedni zespół miały już pewną renomę wśród lokalnych fanów, reakcją publiczności na pierwsze koncerty Type O Negative było niedowierzanie. Oddajmy głos Salowi Abruscato, ówczesnemu perkusiście Type O Negative:

Granie takiej muzyki było niczym terapia, ale zarazem jak obłęd, bo początkowo nikt jej nie kumał. Na koncertach publiczność reagowała tak: „co do ch*ja?”. Całe to keyboardowe g*wno, młoty pneumatyczne i łańcuchy.

Sal Abruscato

I szlifierki. Perkusista zapomniał o szlifierkach! A o czym konkretnie mowa? O dość specyficznych „ozdobnikach”, jakie wypełniły poszczególne utwory na „Slow, Deep And Hard”: dźwiękach młota pneumatycznego (pamiętacie jeden z podtytułów, o których pisałem wcześniej?), przeróżnych zgrzytach, pracy szlifierki ostrzącej jakieś narzędzie. Nie! Nie „jakieś”, tylko bardzo konkretne:

„Mam kilof w bagażniku mojego samochodu, docisnę go do szlifierki, by był naprawdę ostry (…)
Robisz to z kolejnym nowym facetem, patrząc na gwiazdy, rżniesz się na piasku (…)
Spojrzałem z góry na wasze spocone uściski, uderzyłem swym narzędziem poprzez wasze twarze.
Cóż, chłoptasiu, mam nadzieję, że się nią nacieszyłeś, bo jestem niszczycielem takich okazji.
Zabiję cię dziś!”

Po rozprawieniu się z socjopasożytami, Peter uznał, że czas doprowadzić do końca temat niewiernej dziewczyny. „Xero Tolerance” kończy się nadzwyczaj wymownymi odgłosami kopania w ziemi. Być może muzyka rozbawiłoby stwierdzenie, że naostrzony kilof okazał się być nadzwyczaj wielofunkcyjnym i przydatnym narzędziem.

Peter Steele na debiucie Type O Negative pozwolił sobie na odrobinę żartu

Tym żartem jest ścieżka nosząca przydługi tytuł „The Misinterpretation of Silence and Its Disastrous Consequences”. Na czym polega dowcip? Kojarzycie trzyczęściowy utwór awangardowego kompozytora Johna Cage’a, zatytułowany „4’33”? To kompozycja, którą można wykonać na dowolnym instrumencie, a składają się na nią wyłącznie pauzy.

Mówiąc bardziej obrazowo, przez cztery minuty i trzydzieści trzy sekundy wykonawca nie gra ani jednej nuty, a cały utwór jest po prostu ciszą. Zdaniem ekspertów, John Cage swoją ekstrawagancką kompozycją odkrył ciszę dla świata muzyki. Uważa się, że była to rewolucja estetyczna o epokowym znaczeniu.

Choć brak jest informacji, czy członkowie Type O Negative znali dokonania Cage’a, ich „The Misinterpretation of Silence and Its Disastrous Consequences” można uznać za wariację na temat „4’33”. Z tą niewielką różnicą, że cisza na „Slow, Deep And Hard” kończy się po 64 sekundach.

„Slow, Deep And Hard” nie kończy się optymistycznie

Wbrew temu, co Peter mówił o czekającej go przyszłości, finał płyty namalowany jest dwiema barwami: czernią depresji i czerwienią krwi. Choć tytuł utworu wieńczącego „Slow, Deep And Hard” tego nie zwiastuje.
„Gravitational Constant: G = 6.67 x 10⁻⁸ cm⁻³ gm⁻¹ sec⁻²” to nic innego, jak stała fizyczna opisująca siłę przyciągania ziemskiego. Jednak w tekście, tytułowa grawitacja to osoba ciągnąca drugiego człowieka w dół i przytłaczająca go coraz mocniej i mocniej.

„Nie mam już żadnego powodu aby żyć
i nie mam już w sobie miłości, by komuś ją dać.
Dziś jest ta noc, zamaluję miasto czerwienią,
zrobię w mej głowie kolejny otwór. (…)
Ujrzałem przyszłość, przyszłość jest czarna. (…)
Ciążenie kruszy mnie, ciążenie kruszy mnie (…)
Myślę, że ciążenie to Ty. (…)
Zbudowałem sobie ładną, małą klatkę,
z kratami z gniewu i zamkiem z wściekłości.
Nic nie poradzę pytając „kto ma klucz?”
Gdy cholernie dobrze wiem, że mam go ja.”

Utwór i cała płyta kończy się zdaniem, że samobójstwo jest sposobem na wyrażenie samego siebie.

„Slow, Deep And Hard” musi na siebie zarobić!

Wytwórnia Roadrunner, która wydała album, miała w planach promocję zakrojoną o wiele szerzej, niż w przypadku krążków Carnivore. Najprostszym i najskuteczniejszym pomysłem na dotarcie z płytą do szerokiego grona odbiorców, było wydanie któregoś z utworów na singlu.

W przypadku „Slow, Deep And Hard” wybór spośród tekstów nabijających się z niepełnosprawnego dzieciaka, gloryfikujących brutalny gwałt przy użyciu ciężkiego sprzętu budowlanego lub opisujących ze szczegółami starannie zaplanowane morderstwo, nie był prosty.

Włodarze wytwórni uznali, że na tle innych kawałków, najlepiej prezentuje się „Naturalne Piękno Niewierności” i „otwieracz” ze „Slow, Deep And Hard” trafił na promocyjną płytę przeznaczoną dla rozgłośni radiowych. Wulgaryzmy wypikano, a sam utwór przycięto do siedmiu minut, jakby to miało sprawić, że któraś z ogólnokrajowych stacji odważy się wyemitować kawałek z tekstem o oddechu pachnącym nasieniem.

Jako, że promocja w radiu nie przyniosła praktycznie żadnego efektu, grupę wysłano w trasę koncertową. Jesień 1991 roku miała Peterowi i spółce upłynąć pod znakiem występów u boku punk rockowców z The Exploited oraz zaprzyjaźnionej, również powstałej na Brooklynie, grupy Biohazard.

Amerykańska trasa promująca „Slow, Deep And Hard” okazała się całkowitą klęską

Najpierw okoniem stanął Peter, który najchętniej w ogóle nie ruszałby się z własnego podwórka.

Dobrze czuję się w domu. Jestem osobą, która ceni sobie rutynę. Nie podoba mi się, że kiedy jestem w trasie, nie mogę na przykład umówić się z kimś w preferowanym terminie. Co więcej, nie mogę się wysrać w preferowanym terminie, nie mogę zjeść posiłku albo zrobić prania.

Peter Steele

I o ile każdy, kto spędził choć kilka dni z zespołem będącym w trakcie trasy koncertowej wie, że wszystko to, o czym opowiadał Peter jest prawdą, o tyle w przypadku Type O Negative, tournée stało w konflikcie z… planami zawodowymi Steele’a. Opowiada o tym Kenny Hickey, gitarzysta grupy:

Nigdy nie miał planu, by ruszyć w trasę. Nie chciał być gwiazdą rocka. Zupełnie go to nie obchodziło. Jak sam mówił, na scenie czuł się wielkim bęcwałem. Peter byłby doskonale szczęśliwy, gdyby pisał utwory w swojej piwnicy, wydawał płyty co rok lub co dwa lata i pracował dla Wydziału Parków.

Kenny Hickey

Sam Steele nie raz mówił półżartem, półserio, że czuje się o wiele pewniej trzymając w rękach grabie zamiast gitary. A i fani The Exploited i Biohazard mu nie ułatwiali. Muzyk wspominał, że choć zespoły, u boku których występowali, były wobec Type O Negative w porządku, publiczność zgotowała grupie prawdziwe piekło.

Według Petera, widownia, która przyszła posłuchać szybkich, agresywnych zespołów, a która dostawała rozciągnięte w nieskończoność, powolne, walcowate utwory Type O Negative, wylewała na zespół całą swoją nienawiść i frustrację.

Na to wszystko nałożyło się nieobliczalne zachowanie lidera The Exploited, Wattiego Buchana, którego jeden ze współpracowników Type O Negative określił mianem szaleńca. Brooklyński kwartet wytrzymał w trasie nieco ponad dwa tygodnie, po czym zwinął żagle i wrócił na znane, stare śmieci.

Fiasko amerykańskiej trasy promującej „Slow, Deep And Hard” nie zniechęciło wytwórni.

Postanowiono wysłać ekipę Type O Negative na Stary Kontynent. Jednak w Europie, nad koncertami grupy zawisnął złowrogi cień Carnivore. Jak pisałem wcześniej, poprzedni zespół Steele’a dał się poznać nie tylko agresywną muzyką, ale także kontrowersyjnym przekazem.

Młodemu wokaliście szybko przypięto łatki rasisty, seksisty, komunisty, faszysty, których oderwanie zajęło mu sporo czasu. Nie pozostało to bez wpływu na Type O Negative i na zaplanowane występy.

Echo Carnivore odbiło się w Europie wyjątkowo mocno. Zwłaszcza w Niemczech, których władze były szczególnie wyczulone na tematykę totalitarną. Nie żeby w tekstach Type O Negative wychwalano czy chociaż wspominano Hitlera.

Niemieckim oficjelom wystarczyło, że to „ten Peter Steele” z „tego Carnivore”, ten, który ośmielił się użyć nazwiska zbrodniarza w jednym ze swoich utworów i dodatkowo miał czelność nagrać kawałek pod tytułem „Der Untermensch”.

Pierwszy z zaplanowanych koncertów (padło na Hamburg) został odwołany, jeszcze zanim muzycy Type O Negative wyruszyli ze Stanów. A dalej było tylko gorzej.

„Jeśli go zauważycie, zabijcie!”

Grzmiały ulotki z podobizną Petera rozdawane w Berlinie. Błyskawicznie okazało się, że ponad połowa z zakontraktowanych występów została odwołana. Kluby, w których miała grać ekipa z Brooklynu, dostawały pogróżki od lewicowych ekstremistów. Otarło się nawet o groźby podłożenia bomby podczas koncertu zespołu. A i niemiecka prasa stała po stronie „zaniepokojonych obywateli”, zarzucając muzykom Type O Negative sympatyzowanie z nazizmem.

Lider Type O Negative podjął próbę polemiki z przedstawicielami mediów

Po odwołaniu koncertu Type O Negative w Amsterdamie, Peter przyjął zaproszenie do holenderskiego programu telewizyjnego „Onrust”, w którym wyłuszczył dość precyzyjnie swój światopogląd. Zaznaczył, że źle czuje się z (błędnie przypiętą) łatką nazisty, ale i przeszkadza mu, że z jego podatków utrzymywane są kolejne pokolenia nierobów. Że nie ma możliwości, by członkowie Type O Negative sympatyzowali z ideologią nazistowską, ponieważ klawiszowiec formacji, Josh Silver, jest Żydem, a on sam ma słowiańskie korzenie.

W końcu – że nikogo nie zgwałcił, ani nie planuje nikogo zgwałcić przy użyciu młota pneumatycznego. Dobrze czytacie, ktoś karykaturalną hiperbolę, zastosowaną przez Petera w tekście, potraktował zupełnie poważnie. Efekt tych wyjaśnień? Żaden!

Ulice kolejnych europejskich miast wypełniały się plakatami nawołującymi do bojkotu koncertów, w stronę autokaru grupy leciały kamienie, wymieniane co rusz opony były ponownie cięte, zdarzyło się nawet, że w zespołowym autobusie ktoś rozlał kwas siarkowy.

Pewnym paradoksem w całej tej sytuacji jest fakt, że muzycy Type O Negative nie byli wówczas żadnymi gwiazdami rocka pokroju Stonesów czy Mötley Crüe. Zespół mógł liczyć co najwyżej na występ w niewielkim klubie o raczej przeciętnej renomie.

Innymi słowy – koncerty kwartetu z Brooklynu przeszłyby zapewne bez echa, gdyby nie niezdrowa fascynacja mediów. I właśnie to ubodło Petera najmocniej – fakt, iż ktoś uznał, że pojawienie się jego zespołu na deskach lokalnego klubu może stanowić zagrożenie dla porządku publicznego i utartych norm społecznych.

Nie jestem antyrządowcem, wierzę w kontrolę, porządek i prawo. Wierzę, że ludzie powinni być karani, i to ekstremalnie, za swoje przestępstwa.

Peter Steele

Type O Negative zaczyna być w końcu dostrzegany

Choć ekipa Type O Negative wróciła na tarczy ze Starego Kontynentu, faktem jest, że europejska odnoga trasy promującej „Slow, Deep And Hard” miała jeden pozytywny aspekt. Ameryka zaczęła dostrzegać grupę. Może jeszcze nie jej muzykę, ale nazwa Type O Negative zaczęła pojawiać w kolejnych publikacjach dotyczących kontrowersji, jakie występy zespołu wzbudziły na Starym Kontynencie.

A sam zespół postanowił wykorzystać medialny szum i ciągle aktualną zasadę „nie ważne jak mówią, grunt, żeby mówili”. Gdy szefostwo Roadrunner wyszło z propozycją, by wydać EP-kę Type O Negative z utworami zarejestrowanymi na żywo, muzycy ochoczo przystali na pomysł, tylko po to, by zrealizować go po swojemu.

12 maja 1992 roku na półki sklepowe trafił krążek o wdzięcznym tytule „The Origin Of The Feces” (w wolnym tłumaczeniu: o pochodzeniu kału) i równie wdzięcznej okładce „ozdobionej” zbliżeniem na… odbyt Petera.

Płyta miała być w założeniu odpowiedzią na wydarzenia w Europie: publiczność skanduje „you suck, you suck”, Peter ripostuje, że „sami jesteście denni, bo wydaliście piętnaście amerykańskich dolarów, żeby tu być”, a grupa w pewnym momencie przestaje grać, gdy do klubu dociera informacja o podłożonej bombie.

Choć album został zrealizowany nadzwyczaj starannie i krążek brzmi, jakby faktycznie był zapisem któregoś z występów Type O Negative, prawdą jest, że całość materiału powstała w studio, a „koncertowa” płyta jest niczym innym, jak kolejnym przyciężkim żartem zespołu.

Specyficzne poczucie humoru długo nie opuściło muzyków. Na wydaną w 1993 roku płytę „Bloody Kisses” trafiła ścieżka zatytułowana „3.0.I.F.” zawiązująca do słynnej okładki „Abbey Road” The Beatles. A na „October Rust”…

Zresztą, zostawmy ten temat na inną okazję…

Cytaty pochodzą z książki Macieja Krzywińskiego pt. „Zgniła Zieleń. Historia Carnivore i Type O Negative”, In Rock, Czerwonak 2017

Tłumaczenia tekstów: własne

Podobne artykuły

Klasyczne brzmienie w cyfrowym świecie – BMG wznawia płyty DIO z lat 1996-2004

Szymon

„Stranger Things” i Metallica, czyli nowe życie „Master Of Puppets”

Martyna Kościelnik

Znacie solową twórczość Geezera Butlera? BMG wznawia jego albumy!

Szymon