Tool to zespół nad wyraz specyficzny. Objawia się to na wiele sposobów – za sprawą mięsistej muzyki, charyzmy scenicznej, klimatu na koncertach, czy, pisząc szerzej, charakterystycznej identyfikacji wizualnej bandu. Może o tym nie słyszeliście, ale swoje piętno na tym, jak prezentuje się graficznie Tool, odcisnął nasz polski rzeźbiarz i malarz, Stanisław Szukalski. Nic wam to nie mówi? Nie szkodzi.
CZYTAJ:
- Na nowy album Toola nie będziemy musieli czekać 13 lat
- „Lateralus” – 20-letni album Tool, który zachwyca do dzisiaj
- Skąd wziął się tytuł „10,000 Days” grupy Tool?
Polski akcent w produkcji zespołu Tool
Do niedawna Polak pochodzący z Warty w województwie łódzkim mógł być kojarzony co najwyżej przez najbardziej zaangażowanych fanów sztuki niezależnej. Ja sam pochodzę z miejscowości położonej kilkanaście kilometrów od tej, z której wywodzi się Szukalski, jednak w ogóle nie kojarzyłem jego postaci – a dodać muszę, że w moich rodzinnych stronach artystów, którzy znaczyli coś na świecie, jest jak na lekarstwo, więc zwykle pielęgnuje się ich dobre imię i kreuje na wizytówkę regionu (co choćby zrobiono w Sieradzu z Antonim Cierplikowskim – polecam jego historię).
Krótko mówiąc – Stanisław Szukalski był zupełnie zapomniany. Piszę to w czasie przeszłym, bo sytuację zmieniła niespodziewana premiera Netfliksa i ich dokumentu “Walka: Życie i zaginiona twórczość Stanisława Szukalskiego”, stąd okazja do niniejszego tekstu.

Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Film o Stanisławie Szukalskim na Netfliksie
Produkcja, swoją drogą współprodukowana przez Leonardo DiCaprio, eksploruje nieznaną wcześniej postać Szukalskiego, który wyjechał do Stanów Zjednoczonych za swoim ojcem (mającym już doświadczenie w emigracji zarobkowej – wcześniej pracował z Brazylii czy Afryce Południowej) i tam kształcił się w Chicago Art Institute, a następnie – w dużym skrócie – zakręcił się w artystycznej bohemie, gdzie poznał między innymi pana DiCaprio i jego młodego wówczas syna, Leo (już połączyliśmy kropki, skąd zaangażowanie aktora w ten dokument).
To tam, za wielką wodą, zaczęła rozwijać się twórczość Szukalskiego, w swych kręgach stał się on artystą poważanym, przy okazji uważanym za nieco osobliwą personę. Najważniejsze w naszej historii jest to, że polski twórca opublikował na amerykańskiej ziemi książkę ze zbiorczymi pracami pod tytułem „Behold!!! The Protong”, po którą – zupełnie przypadkowo – sięgnął młody Adam Jones.
Prace polskiego rzeźbiarza, które inspirowały muzyków Toola
Twórczość Szukalskiego jest specyficzna, choć trudno ją opisać – łączy w sobie tajemnicę, brutalność, a także przebija się przez nią pewnego rodzaju niepokój, czy wręcz diabelska aura. Nic zatem dziwnego, że prace o tej charakterystyce zainteresowały i zainspirowały kogoś takiego jak Adam Jones, który dał się poznać jako główny autor teledysków i oprawy graficznej grupy Tool.

Fot. szukalski.com
Muzyk do tego stopnia ceni sobie twórczość Polaka, że osobiście wystąpił we wspomnianym dokumencie. W taki sposób komplementował artystę:
Dla mnie Szukalski jest mistykiem. Współczesnym mistrzem. To, co się dzieje w głowie tego człowieka, musi być wielkie. Mówię to jako ktoś, kto zajmuje się rzeźbą i charakteryzacją. Jego rysunki dają wrażenie trójwymiarowych. Światło jest idealne. Matematyka przestrzeni i światła, swobodne naginanie praw fizyki i geometrii, tak eleganckie, choć pozbawione sensu w życiu, tam mają sens.
Twórczość Szukalskiego możemy doszukać się w klipach Toola
Jeśli spojrzymy na teledyski zespołu Tool, w ich stylu możemy znaleźć pewne inspiracje i podobieństwa do twórczości Szukalskiego – szczególnie w upodobaniu sobie postaci odrealnionych, które trudno zdefiniować, postaci nienaturalnie powykręcanych, bez oczu, pochodzących z innego świata. I choć nie jest to szczególnie oryginalny element wizualny, bo przecież w popkulturze takie stworzenia znamy od dawna, tak z łatwością można doszukać się punktów wspólnych z pracami Szukalskiego. Zresztą, sami porównajcie kilka poniższych przykładów twórczości choćby z najsłynniejszymi teledyskami grupy, jak “Schizm” czy “Vicarious”.
Czy gdyby nie książka Szukalskiego, która zupełnie przypadkowo wpadła w ręce Jonesa, świat poznałby charakterystyczne okładki “Undertow” czy “10,000 days”, a włos jeżyłby się na głowie po odpaleniu teledysków Toola na Youtube? Tego nie wie nikt, choć ja trzymam się przyjemnej myśli, że swoje trzy grosze dołożył do charakterystycznej stylistyki zespołu nasz człowiek z Warty.
A tak na marginesie – polecam dokument dostępny na Netfliksie. Poza drobnym wątkiem z tego tekstu, poruszono wiele interesujących i momentami szokujących tematów, bo Szukalski to była postać niejednoznaczna, trudna do oceny, a jego życie – zawieszone między USA a komunistyczną Polską – to naprawdę pokręcony scenariusz.
Więcej prac Stanisława Szukalskiego można znaleźć na stronie: https://www.szukalski.com/gallery/

Fot. szukalski.com
Źródło: “Walka: Życie i zaginiona twórczość Stanisława Szukalskiego”, prod. Netflix, 2018 r.