SPECJALNE

„Vol 4.”, czyli udany narkotykowy ciąg Black Sabbath – zobacz wyjątkowe wydanie albumu!

Black Sabbath Vol 4 Box Set

Czwarta w dorobku płyta zespołu Black Sabbath, czyli „Vol. 4” napędzana była kokainą w hurtowych ilościach. Z perspektywy czasu trudno wręcz uwierzyć, że pomimo przyjmowania takich ilości środków odurzających muzycy byli w stanie nie tylko nagrać cokolwiek, ale po raz kolejny stworzyć album wybitny, choć nie zasadniczo inny niż trzy wcześniejsze.

W lutym 2021 roku na rynku ukaże się wyjątkowy box set z niezwykle bogatym wydaniem „Vol. 4 Revisited”. Będzie to zatem świetna okazja do przypomnienia sobie tego krążka. W jakich okolicznościach powstała ta płyta i co będzie zawierać zestaw?

Black Sabbath potrzebuje przerwy przed „Vol 4.”

Pierwsze lata kariery ojców heavy metalu to jazda bez trzymanki w zawrotnym tempie. Zespół już debiutanckim albumem (1970) zdobył duży rozgłos, gwiazdą stał się po wydaniu w tym samym roku albumu „Paranoid”. Status ten udało mu się utrzymać po kolejnej płycie, czyli „Master of Reality” (1971). Okupione było to jednak niemal nadludzkim wysiłkiem i gigantyczną presją. Dość powiedzieć, że w latach 1969-1972 (do czasu wydania albumu „Vol. 4”) Black Sabbath dało 425 koncertów na całym świecie. Daje to mniej jeden występ na nieco ponad trzy dni.

Dodatkowo w międzyczasie zespół wydał też trzy albumy, więc nie będzie wielką przesadą stwierdzenie, że muzycy byli urobieni po łokcie. Stąd też mógł wynikać nadmierny pociąg do narkotyków – nie tylko pomagały one wyluzować i dobrze się bawić, ale również w ogóle jako tako funkcjonować. Jednak na dłuższą metę było to działanie destrukcyjne. Stąd decyzja, aby po zakończeniu trasy promującej „Master of Reality” zrobić sobie krótką przerwę. Ta faktycznie była niezbyt długa, bo ostatni koncert zespół zagrał na początku kwietnia 1972 roku, a prace nad czwartym albumem zaczął zaledwie dwa miesiące później – w czerwcu.

Przeczytaj również:

„Vol” 4.”, czyli Bajer w Bel Air

W tamtym czasie Black Sabbath miało już status gwiazdy światowego formatu, więc muzycy mogli pozwolić sobie na nieco ekscentryczne podejście do nagrywania kolejnego albumu. Zdecydowali się wynająć willę w Bel Air, czyli luksusowej dzielnicy Los Angeles. Tam czas upływał im przede wszystkim na niekończących się ciągach narkotykowych. Muzycy upodobali sobie szczególnie kokainę. Ta miała być dosłownie wszędzie w całym domu. W swoich wspomnieniach Geezer Butler pisał, że nagranie płyty kosztowało około 60 tysięcy dolarów. W tym czasie na narkotyki wydali około 75 tysięcy… O uzależnieniu od narkotyków mówi jeden ze sztandarowych utworów na „Vol. 4”, czyli niezwykle klimatyczne „Snowblind”.

Szczególnie mocno taki styl pracy odbił się na Billu Wardzie, który oprócz narkotyków przyjmował też duże ilości alkoholu. To właściwie wtedy zaczął się jego problem z uzależnieniem, z którym w zasadzie nie poradził sobie do dziś. Również wtedy jego gra była jednym z powodów konfliktów w zespole. Jego partie krytykowano, a sam muzyk po latach mówił, że był w tamtym okresie bardzo bliski opuszczenia Black Sabbath. Tak się jednak nie stało, a Ward został w składzie do 1980 roku. Później okazjonalnie do niego wracał.

Black Sabbath oldschool
Black Sabbath. Fot. Getty Images / Materiały promocyjne

Tony Iommi – pilny uczeń w klasie fortepianu

Dzięki narkotykom – w pewnym sensie – muzyka Black Sabbath się rozwinęła. W wynajmowanej willi stał fortepian, który zainteresował Tony’ego Iommiego. Nie grał on nigdy wcześniej na żadnym instrumencie klawiszowym. Właśnie podczas nagrywania „Vol. 4” zaczął się sam uczyć. Sama metoda nie zdobyłaby za pewne aprobaty kuratorium, bo muzyk wspominał, że na lśniącym fortepianie usypywał sobie kreskę kokainy. Po jej wciągnięciu zaczynał próbować grać. Gdy czuł, że efekt słabnie, powtarzał czynność. Nowo nabyte umiejętności wykorzystał między innymi do skomponowania i nagrania jednej z najsłynniejszych ballad w dorobku Black Sabbath, czyli „Changes”. Tekst do utworu ułożył Butler, dograł on także partię innego instrumentu klawiszowego – melotronu. Za linię melodyjną odpowiadał Osbourne.

Innym „wypadkiem przy pracy” był miniaturowy utwór „FX”. W struny gitary Iommiego przypadkowo uderzył jego słynny krzyż, wiszący na szyi. Dźwięk, który dzięki temu powstał, zainspirował muzyków i próbowali oni uderzać w struny innymi przedmiotami. Dźwięki te zarejestrowano, dodano efekt echa i umieszczono na płycie.

Przeczytaj nasze recenzje:

Black Sabbath w twórczym gazie

Z powyższego opisu można wywnioskować, że trudno mówić o pracach nad kolejną płytą, bo była to raczej niekończąca się impreza. W rzeczywistości jednak muzycy byli w takim gazie twórczym, że kolejne dźwięki, riffy i melodie w zasadzie same wychodziły spod ich palców. Album „Vol. 4” ukazał się na rynku 25 września 1972 roku. Krytycy podeszli do albumu z dystansem. Część z nich wciąż nie mogła pogodzić się z tym, że taki zespół jak Black Sabbath w ogóle ma czelność nagrywać płyty i odnosili się do całej twórczości Brytyjczyków z lekceważeniem czy wręcz pogardą. Część jednak krytykowała zmianę kierunku i brzmienia.

Czy jednak tak było w rzeczywistości? Faktem jest, że po raz pierwszy w historii Black Sabbath samodzielnie wyprodukowało swoją płytę. W zgodnych relacjach wszystkich muzyków uznawane jest to jednak za kosmetyczną zmianę, bo już wcześniej zespół był w tym zakresie bardzo samodzielny. Producent wcześniej formalnie był, ale na pewno nie miał decydującego głosu w kwestii brzmienia czy ogólnego kierunku artystycznego.

Z perspektywy czasu należy ocenić „Vol. 4” jako raczej niewielkie rozwinięcie formuły niż radykalną zmianę. Dodanie partii klawiszowych nieco urozmaiciło brzmienie. To nadal jednak budowane było przede wszystkim na ciężkich, często wręcz doomowych riffach Iommiego. Choć trzeba też oddać, że na albumie nie brakuje fragmentów bardziej przystępnych, wręcz przebojowych. Singiel z tego albumu, czyli „Tomorrow’s Dream” nie został jednak odnotowany na żadnej liście najpopularniejszych utworów.

„Vol. 4” – kolejny wielki sukces Black Sabbath

O ile ówczesne recenzje były różne, o tyle reakcja fanów okazała się jednoznaczna. Tłumnie ruszyli oni do sklepów po nowy krążek Black Sabbath. W USA wystarczył miesiąc, aby album pokrył się złotem, co oznaczało 500 tysięcy sprzedanych egzemplarzy. W 1986 roku album osiągnął status platynowy za milion kopii kupionych przez fanów. Był to zatem kolejny wielki sukces komercyjny zespołu.

Po wydaniu albumu zespół znacząco zwolnił obroty. Trasa promująca „Vol. 4” była zdecydowanie skromniejsza – liczyła zaledwie około 60 koncertów zagranych między latem 1972 roku a wiosną 1973. Po tym zespół zabrał się za nagrywanie kolejnego albumu. Próbował podejść w ten sam sposób jak w przypadku „Vol. 4”, ale bez rezultatu. Żyjąc w wynajętej willi, w miesiąc zespół nie nagrał choćby jednego dźwięku. „Sabbath Bloody Sabbath”, które ostatecznie ukazało się dopiero zimą 1973 roku, powstało w złej atmosferze, a narkotyki i inne używki pokazały swoje destrukcyjne oblicze. To jednak historia na inną okoliczność.

Zobacz nasze unboxingi:

Zawartość specjalnego boxu Vol 4
Zawartość specjalnego boxu „Vol. 4”

„Vol 4. Revisited” zestaw dla każdego fana Black Sabbath

Już 12 lutego 2021 roku nakładem BMG ukaże się na rynku wyjątkowy box set przygotowany, aby upamiętnić ten wyjątkowy album. „Vol 4. Revisited”, bo taki tytuł będzie nosił zestaw, składa się z 4 płyt CD lub 5 płyt winylowych. Ich zawartość to:

  • Zremasterowany oryginalny album Black Sabbath „Vol. 4”;
  • Nowe miksy utworów, w tym wyjątkowa instrumentalna wersja „Under The Sun”;
  • Alternatywne nagrania ze studia, fragmenty rozmów i prób studyjnych;
  • Koncert Live In The UK 1973 (wiele z utworów nigdy wcześniej nie było publikowanych).

Ze szczegółowymi informacjami na temat boxu można zapoznać się pod tym linkiem: https://wickedworld.net/.

Podobne artykuły

Ciekawostki o Dream Theater tuż przed koncertem w Łodzi

Agnieszka Kozera

Albumy muzyczne, które w 2024 roku skończą 10 lat

Agnieszka Kozera

Metallica symfonicznie – 20 rocznica wydania „S&M” ?

Szymon

Zostaw komentarz