O brytyjskim zespole Loathe usłyszałem dopiero w lutym tego roku, kiedy to wypuścili tytułową płytę. Co prawda kapela zdążyła już zaistnieć w kręgach undergroundowego grania dwoma mini-albumami, w tym jedną wraz z Holding Absence jako split oraz pełnoprawnym „The Cold Sun” z 2017 roku, aczkolwiek wydaje mi się, że dopiero to wydawnictwo pozwoli im wypłynąć na szerokie wody.
Złoty środek na nowym albumie Loathe
Już intro zapowiada, że płyta ta będzie zdecydowanie różnić się od hardcorowego, pełnego agresji i brudnych brzmień „The Cold Sun”. Mamy tu bowiem do czynienia z ledwo półtoraminutowym instrumentalnym wstępem, który raczej wskazuje na bardziej melodyjne rytmy niż szaleńcze wygrywanie riffów.
Ostatecznie jednak kolejny utwór – „Aggressive Evolution” – dobitnie daje do zrozumienia, że formacja łączy oba te, wydawałoby się, skrajne elementy. Są tutaj więc krzyczane przez Kadeema France’a zwrotki wymieszane ze spokojnymi, zahaczającymi o shoegaze refrenami zaśpiewanymi przez drugiego wokalistę oraz gitarzystę w jednym wcieleniu – Erika Bickerstaffe’a.
W „Broken Vision Rhytm” zespół jakby chciał udowodnić, że nie zamierza wcale odchodzić od swoich hardcorowych korzeni i prezentuje dwie i pół minuty wściekłego, szybkiego grania, które idealnie kontrastuje z następnym w kolejce „Two-Way Mirror”. Nie jest to jednak kontrast ujęty w negatywnym tego słowa znaczeniu, wręcz przeciwnie.
Muzycy z Loathe pokazują swoje wyczucie, niemalże perfekcyjnie kalkulując, kiedy słuchacza powinna boleć głowa od ciężkiego, bezlitosnego brzmienia, a kiedy odbiorcy należy się chwila oddechu.
Loathe wyraźnie i świetnie korzysta z inspiracji
Wspomniany już „Two-Way Mirror” bardzo dobitnie obnaża również, moim zdaniem, główną inspirację zespołu podczas tworzenia tego albumu, mianowicie Deftones. Wpływy panów z Sacramento są tutaj więcej niż widoczne, zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że utwór ten mógłby bez wstydu figurować na którymś z wydawnictw ekipy Chino Moreno. Zresztą sam lider kultowej grupy opublikował na swoim Twitterze teledysk do owego kawałka, co można uznać za pewien wyznacznik.
Tematyka płyty odchodzi daleko w przyszłość
„I Let It In And It Took Everything” ma w sobie coś z odrzucenia przeszłości, wszystkiego co z nią związane i kompletnego zapatrzenia w przyszłość. Zresztą już sama okładka to dość dosadnie sugeruje. Zarówno pod względem brzmienia, jak i tekstów podczas słuchania odnosiłem wrażenie, że ogólny przekaz wydawnictwa mocno zahacza o próbę pogodzenia się z dokonanymi przez nas czynami i rozpoczęcia nowego etapu z nadzieją na lepsze czasy.
Muzycy Loathe grają z godną podziwu konsekwencją
Kolejne utwory nie wychodzą już poza schemat, do którego Loathe na tej płycie już zdążyło nas przyzwyczaić. Za wyjątek można uznać „Heavy Is the Head That Falls with the Weight of a Thousand Thoughts”, gdzie zupełnie niespodziewanie pojawiają się inspiracje black metalem. Jednak odmienność tego utworu nie razi w oczy, wręcz przeciwnie, stanowi idealne urozmaicenie dla całości.
Ogromnym plusem na płycie Loathe zatytułowanej „I Let It In And It Took Everything” jest wyrównany poziom kompozycji. Trudno wybrać tutaj jeden utwór zdecydowanie wyróżniający się na tle pozostałych. Pomimo tej spójności i wspólnego konceptu każda z tych perełek ma własną duszę i mogłaby śmiało figurować jako osobne dzieło.
Końcowe „Sad Cartoon” czy tytułowe „I Let It In And It Took Everything” wieją już monotonią. Może i sprawdzają się jako osobne kawałki, ale czuć już nieco monotonię i przesyt, więc moim zdaniem nie stałoby się nic złego, gdyby płyta skrócona była do dziesięciu utworów, pozbywając się też paru przerywników, zamiast figurujących ostatecznie czternastu.

Loathe – „I Let It In And It Took Everything” tracklista:
1. Theme
2. Aggressive Evolution
3. Broken Vision Rhythm
4. Two-Way Mirror
5. 451 Days
6. New Faces in the Dark
7. Red Room
8. Screaming
9. Is It Really You?
10. Gored
11. Heavy Is the Head That Falls with the Weight of a Thousand Thoughts
12. A Sad Cartoon
13. A Sad Cartoon (Reprise)
14. I Let It in and It Took Everything