Ostatnia płyta brytyjskiej grupy Haken bardzo napawała optymizmem i pokazała światu, że muzyka progresywna dalej potrafi się rozwijać i w to bardzo interesującym kierunku. Już to zauważyłem przy płycie „Vector”, ale nie spodziewałem się, że grupa pod przywództwem Rossa Jenningsa w interesujący sposób połączy swoje progresywne granie z elementami… thrashu! Fuzja bardzo nieoczekiwana, zresztą cały ten album jest jedną wielką niespodzianką.
Sam tytuł już zaciekawia odbiorcę i idealnie dopasował się do obecnych czasów, w których słowo „wirus” powszechnie odmieniane jest przez wszystkie przypadki. Jak łatwo zauważyć, cała otoczka wokół płyty wytworzyła ciekawy klimat, który był według mnie sporą zachętą do przesłuchania całości, a zawartość kompletnie mnie zaskoczyła.
Dalej mamy do czynienia z metalem progresywnym, ale w bardzo niekonwencjonalnej postaci, ponieważ grupa Jenningsa poszła o krok do przodu i na swoim najnowszym albumie wprowadzili elementy, których nigdy wcześniej nie stosowali. Najlepiej to już widać w pierwszym singlu pt. „Prosthetic”.
Sprawdź inne recenzje płyt metalowych:
- Lamb of God – „Lamb of God” (2020)
- Static X – “Project Regeneration Vol.1”
- IT Follows – “XXI”, czyli mroczna wizja świata
„Prosthetic” – Haken zaskoczyło mnie swoimi świetnymi bębnami
Produkcja stoi na najwyższym poziomie, co świetnie objawia się w brzmieniu perkusji, za którą odpowiadał Ray Hearne. I wyszło mu kapitalnie. W singlu „Prosthetic” możemy usłyszeć jego agresywną i dynamiczną grę, ale w innych utworach jest nieco subtelniej. Jednak na pewno nie gorzej.
Podobną sytuację do tej z „Prosthetic” mamy w kawałku „Invasion”, który należy do grona moich ulubionych na całym albumie. Tyle, że tutaj dźwięki perkusji mieszają się pomiędzy agresywnością a spokojnym i stonowanym bębnieniem. Takie połączenie również ciekawie brzmi i idealnie współgra z wokalem Rossa Jenningsa. Praktycznie przez pierwsze cztery utwory na płycie mamy prawdziwy rollercoaster pod względem perkusji. I niezwykle mi się to podoba. Produkcja jak zwykle u Haken stoi na najwyższym możliwym poziomie.
Ross Jennings na płycie Haken nie prezentuje niczego nowego
Lider zespołu zdecydowanie nie należy do grona moich ulubionych wokalistów, ale bardzo go doceniam, bo na „Virus” robi świetny kontrast do thrashowego brzmienia gitar i perkusji. Jennings nie bawi się w udawanie Jamesa Hetfielda. Jest po prostu sobą i wykonuje swoją misję w sposób bardzo dobry. Po prostu nie podrabia nikogo i świetnie operuje swoim głosem. I to się ceni. Chciałbym usłyszeć materiał z płyty „Virus” podczas koncertu, bo jestem przekonany, że w wersjach live utwory pokroju „Prosthetic” brzmią epicko.
[newsletter]
„Virus” Haken – thrash metal w wersji light
Zespół w ciekawy sposób połączył ciężkość thrash metalu z lżejszymi brzmieniami, co zrobiło w moim uznaniu bardzo ciekawy kontrast. Czegoś takiego jeszcze nie słyszałem. Właściwie w każdym kawałku na „Virus” łączą się te dwa elementy, a szczególnie to widać w być może najlepszym utworze w całej karierze Haken. Mowa tu o „Prosthetic”.
Zresztą sami muzycy mówili o tym, że marzyli, aby kiedyś coś nagrać z Jeffem Hannemanem, ale niestety plany nie wypaliły. Gitarzysta zmarł w 2013 roku. Jednak członkowie Haken i tak postanowili zainspirować się twórczością Hannemana. W ten sposób powstało „Virus” oraz jego thrashowe brzmienie.
„Messiah Complex” – pięcioczęściowa podróż
Na albumie oprócz genialnych utworów „Prosthetic” i „The Strain”, możemy również usłyszeć kompozycję „Messiah Complex”, która została podzielona na pięć części – każda w jakiś sposób się wyróżnia na tle reszty i jest wyjątkowa.
Mi szczególnie do gustu przypadła trzecia część zatytułowana „Marigold”. Tajemniczy wstęp do tej krótkiej piosenki wprowadza nas w stan nirwany. Gdy jednak nagle perkusista zaczyna wybijać rytm na swoim sprzęcie, wszystko przyspiesza, a dźwięki stają się bardziej agresywne. Gitara brzmi świetnie, idealnie współgra z perkusją oraz wokalem Rossa Jenningsa. Uwielbiam takie przejścia. Cieszę się, że muzycy postarali się o to, aby słuchacze czuli się miejscami zaskoczeni.
„Virus” – jedna z najlepszych płyt 2020 roku na ten moment
Czekałem na ten album, ale i tak nie spodziewałem się, że może wyjść coś aż tak dobrego. Muzycy pokazali swoją dojrzałość i po udanym „Vectorze” przedstawili nam „Virusa”, który przebił poprzednika.
Warto dodać, że obydwa wydawnictwa powstawały w tym samym czasie. Jednak to „Virus” góruje i na ten moment znajduje się w mojej ścisłej czołówce najlepszych albumów 2020 roku.
Jeszcze raz chciałbym również pochwalić singla „Prosthetic”, bo jest to utwór po prostu wybitny, tak samo zresztą jak wielowymiarowe „Messiah Complex”.

Tracklista Haken – „Virus”:
1. Prosthetic
2. Invasion
3. Carousel
4. The Strain
5. Canary Yellow
6. Messiah Complex:
I. Ivory Tower
II. A Glutton For Punishment
III. Marigold
IV. The Sect
V.Ectobius Rex
7. Only Stars
3 komentarze
Dla mnie to ogromnie miłe zaskoczenie, świetny album.
Thrashu to tutaj nie uświadczysz, raczej djentu w bród. Pal sześć szufladki, muzyka swietna. Jest mocno, melodyjnie, aranże nie są bezmyślnie. Niech się „Vector” schowa.
Vector jest super, ale Virus, który nota bene bawi się w Messiah Complex motywami z poprzednich albumów, jest mega! Uzależniająca rzecz
Pan recenzent daje tej okładce 6, a np. kompletnie wieśniackiej okładce Accept „Too Mean To Die” – 8. No trzymajcie mnie xD