W 2005 roku z przyczyn religijnych Brian „Head” Welch opuścił Korn. W niedawnym wywiadzie jeszcze raz opowiedział, jak ten sam Bóg, który najpierw rozdzielił życie gitarzysty od życia zespołu, po paru latach zmienił zdanie.
Powszechnie znana już jest opowieść o tym, dlaczego Welch postanowił porzucić karierę w kapeli. Kiedy zostawiła go żona, nie miał wyboru. Musiał zabierać swoją córkę w trasy z Kornem. Muzycy starali się pilnować przy małej, jednak ciężko im było się porozumiewać bez używania wulgaryzmów. Rockowa atmosfera nie wpływała najlepiej na wychowywanie dziecka. Czara goryczy przelała się, gdy Head usłyszał, jak jego córka śpiewa „All Day I Dream About Sex” z utworu Korn „A.D.I.D.A.S.”.
Po tym incydencie Welch niezwłocznie opuścił zespół i 5 marca 2005 roku przyjął w rzece Jordan chrzest. Stał się baptystą. Teraz, z perspektywy czasu mówi:
Moja córka miała trzy lata, kiedy Bóg wykorzystał ją, żeby wyprowadzić mnie z zespołu. Kocham ją, więc chciałem być w domu i wychowywać ją. Ale później dorosła. W wieku 14 lat powiedziała: „zabierz mnie na rockowy koncert”. I zabrałem ją na koncert, akurat grał Korn. Wtedy poprosili mnie, żebym zagrał jedną piosenkę i zagrałem. Wokalista się rozpłakał, widownia się rozpłakała. Mój tato widział to online i też się rozpłakał. Myślałem, co jest grane? I tu rozpoczęło się pojednanie. Poprosili mnie, żebym wrócił do zespołu, ale nie zgodziłem się, ponieważ, szczerze, byłem religijny i uważałem, że „to już nie jestem ja”. Ale Pan… On naciskał na moje serce: „idź, już czas. Ci ludzie już nie są tacy jak wtedy, kiedy mnie jeszcze nie znałeś”. To nie było więc dla pieniędzy, bo mam tantiemy. Po prostu On z powrotem mnie tam poprowadził.
Dokładnie o decyzji Heada o opuszczeniu zespołu można przeczytać w napisanej przez muzyka książce, dostępnej także na polskim rynku, zatytułowanej „Zbaw mnie ode mnie samego. Jak odnalazłem Boga, rzuciłem Korn, odstawiłem narkotyki i przeżyłem, by napisać tę książkę”.
1 komentarz
No tak …nastepny jebniety…..