Jesteście ciekawi, jak powstał djent? 😉 Odpowiedź znajdziecie w przeprowadzonym przez Rauta na festiwalu Tuska Open Air wywiadzie z gitarzystą Meshuggah Mårtenem Hagströmem. Fragmenty znajdziecie poniżej.
Stworzenie djentu – stylu nowoczesnego metalu charakteryzującego się staccato, gry techniką palm muting na nisko nastrojonej, przesterowanej gitarze elektrycznej, wirtuozerskiego tappingu (również na basie) i agresywnej, często triggerowanej perkusji – przypisywane jest w przeważającej części właśnie Meshuggah.
Mårten odniósł się do powyższego następująco:
Przede wszystkim jest nam bardzo przykro, że stworzyliśmy ten gatunek; nie chcieliśmy. Naprawdę. Nasz błąd. A tak poważnie… Myślę, że cała ta sytuacja z djentem to nieporozumienie. Całe to zamieszanie jest przezabawne. (…) Otóż nasz gitarzysta prowadzący, Fredrik (Thordendal) rozmawiał kiedyś pijany z jednym z naszych old-schoolowych fanów, próbując wyjaśnić mu, jaki ton gitary zawsze próbujemy osiągnąć. Bardzo, ale to bardzo chciał powiedzieć 'Chcemy osiągnąć to 'dj_,’ 'dj_,’ 'dj_,’ 'dj_.’ Dość rzec, że gość nie zrozumiał; miał takie 'Co on mówi? To jakieś szwedzkie słowo? Pewnie tak. Brzmi jak dj_, może djent?’ Pewnie coś w tym guście’. I tak wszystko się zaczęło – od nieporozumienia po pijaku. Jak zawsze, kiedy chodzi o Meshuggah.
Poproszony o sklasyfikowanie stylu Meshuggah, Mårten odpowiedział:
Ciężka, ekstremalna muzyka… Nie obchodzi mnie, czy jest progresywna, czy nie – jest ciężka. (…) Ciężko jest definiować… Ewentualnie wpada w math-metal, coś pokroju podgatunku djentu – to niech już określają inni. Gramy agresywną, eksperymentalną muzykę – i właściwie tyle na ten temat.
Co sprawia, że Meshuggah pozostaje na ścieżce tworzenia świeżej, burzącej konwencje muzyki?
Powiedziałbym, że trzyma nas na niej to, że jesteśmy w stanie na niej w ogóle pozostać. To, co mam tu na myśli jest dla nas pierwszą i najważniejszą rzeczą… Jesteśmy bandą kolesi z północy Szwecji, jako dzieciaki nie byliśmy ani imprezowiczami, ani żadną częścią sztokholmskiej sceny muzycznej czy czegokolwiek w tym stylu – po prostu bawiliśmy się po swojemu, co oznaczało dla nas najważniejszą rzecz na świecie; będąc w tym zespole mogliśmy eksplorować muzykę i odkrywać, czego możemy wspólnie dokonać. Tak długo, jak stawiamy sobie nowe wyzwania, przyjmujemy je, odnosimy sukces, a na pytanie 'Czy nadal dobrze się bawimy?’ odpowiadamy 'Jasna cholera, tak!’, cóż – chcemy brnąć w to dalej.
Tak więc póki cała nasza piątka zgadza się z kierunkiem, jaki sobie obraliśmy i czujemy, że jest to warte naszych starań i sił, że gdzieś z tym zmierzamy i nie błądzimy w kółko po starym, dobrze znanym terenie, myślę, że to właśnie jest odpowiedzią na pytanie, dlaczego nadal to robimy. Przez wszystkie te lata był to nasz wyłączny cel i tak długo, jak nim pozostaje, myślę, że będziemy kręcić się gdzieś w pobliżu. Dzień, w którym zaczniemy koncentrować się na innych rzeczach poza procesem tworzenia jako najważniejszym celu bycia w zespole będzie dniem jego śmierci.
Perkusista Meshuggah, Tomas Haake, powiedział ostatnio, że fani nie powinni spodziewać się nowego albumu wcześniej, niż w roku 2020.
Ostatni album Szwedów, „The Violent Sleep Of Reason”, wydany został w 2016 i otrzymał nominację do nagrody Grammy w kategorii „Best Metal Performance” za utwór „Clockworks”.
Źródło: blabbermouth.net / Fot. Materiały promocyjne