Tym razem zwrócono uwagę na dysonans, jaki tworzy ostra, agresywna muzyka grana przez Six Feet Under z mocno zrelaksowaną, rozluźnioną, wręcz spokojną postawą Chrisa Barnesa. Wokalista spieszy z tłumaczeniem:
Cóż… jestem mocno leczony…. [śmiech]. Marihuana jest moją najlepszą przyjaciółką w całym życiu. Tak więc wszystko, co tworzę i robię, powstaje z leczniczym i duchowym użyciem marihuany. Mam tendencję do dość przyzwoitej natury, chyba że wiesz, ktoś szturchnie niedźwiedzia [śmiech].
Warto przypomnieć do czego przyznał się Barnes w wywiadzie w 2015 roku. Legalizacja marihuany w stanie Waszyngton mocno przyczyniła się do podjętej przez frontmana decyzji o przeprowadzeniu się z Florydy do Seattle. Jak twierdził:
Mówiłem publicznie i do samego siebie: jeśli kiedykolwiek będzie gdzieś miejsce, gdzie trawka, którą kocham, będzie legalna, a ja będę mógł tam mieszkać, to dlaczego miało by tam mnie nie być? Zadałem sobie to pytanie parę razy, a później w dwa dni sprzedałem swój dom, spakowałem się i przeniosłem w przeciągu dwóch tygodni.
Muzyk przyznał, że pierwszy raz spróbował marihuany w bardzo młodym wieku. Okoliczności ku temu były jak najbardziej sprzyjające – dorastał z ojcem i jego żoną, którzy hodowali i sprzedawali trawkę. Dwunastoletni Chris wykradł z popielniczki kilka końcówek jointów i dopalił je ze swoim przyjacielem. A kto ze świata metalu jest największym fanem maryśki? Według Barnesa:
Kiedyś był to mój dobry przyjaciel Chuck Schuldiner [z Death]. Był naprawdę świetnym, jarającym kumplem. A teraz jest to Landphil Hall z Cannabis Corpse.
Zrób zakupy za min. 220 zł i wykorzystaj kod rabatowy 12%: METALNEWS01