Redakcja Metal Hammer postanowiła zadać rockowym i metalowym muzykom nieco prywatne pytanie – który utwór towarzyszył im podczas pierwszego w życiu seksu?
Prezentujemy kilka wybranych odpowiedzi. Cały artykuł dostępny tutaj.
To był koncertowy album Depeche Mode. To było zaraz po jego wydaniu. Umawiałem się z dziewczyną, która ich lubiła. Też ich lubiłem, ale ten album – albo mógł być to seks – naprawdę mnie do nich przekonał. Deklaruję się jako fan Depeche Mode!
To było okropne doświadczenie. Miałem może z 16 lat, moja mama weszła do pokoju, laska zeskoczyła ze mnie, a ja leżałem i się wściekałem. Moja mama krzyknęła „Koby!”, a mój kutas po prostu zwiiiięęędł. Nawet nie dokończyłem, mama kazała odprowadzić dziewczynę do drzwi.
To mogło być do „Come To The Sabbat” z „Sacrifice” kapeli Black Widow. Byłem prawdopodobnie z jakąś kobietą-czarownicą, a całość prawdopodobnie przebiegła szybko. Ta piosenka leciała „Come, come, come to the sabbat…”, więc prawdopodobnie doszedłem, a później ona doszła, ale na sabat nie doszliśmy! Haha. To było przy Black Widow albo przy jakimś popie, jak cholerni The Osmonds!
Pierwszy seks prawie udało mi się uprawiać przy Aerosmith „Rocks”… Miesiącami umawiałem się z dziewczyną i w końcu wylądowałem w jej mieszkaniu. Jej mamy nie było, a dziewczyna włączyła tę płytę. Puszczałem ją później w kółko, aż powiedziała: „równie dobrze możesz już sobie iść!”. Zazwyczaj uprawia się seks do muzyki wybranej przez dziewczynę, tak więc pewnie skończyło się na czymś w rodzaju „Rumours”, które było wtedy wśród lasek bardzo popularne!
To był, niestety, Seals & Crofts! Pamiętam piosenkę, ale dziewczynę już nie. Pamiętam ciasteczka jej mamy. To przez nie się wszystko stało. Czekaliśmy na ciastka, a że jestem szybki, to wszystko się idealnie zgrało.
Byłem bardzo młody, kiedy uprawiałem seks po raz pierwszy. Jestem prawie pewien, że to było przy piosence „Mrs Robinson”. Jak na ironię, pieprzyłem się z nianią. Pamiętam, że robiła mi przy tym naprawdę dobrego loda. Był tam też mój przyjaciel i zajmowaliśmy się nianią we dwoje. To było wspaniałe. Pamiętam to, bo ten seks był naprawdę dobry. Zawsze byłem dobry w seksie. Niektórzy się po prostu rodzą do tego.
To było śmieszne. Pamiętam pierwszy seks. Dziewczyna była starsza ode mnie, a ja byłem punk rockowym dzieciakiem. Ona zajebiście uwielbiała kawałek „Hit Me With Your Rhythm Stick” Iana Dury’ego. Tak, wiem, tytuł jest totalnie odpowiedni. Tak naprawdę nie do końca wiedziałem, co robię, ale ona wiedziała, bo miała 18 lat. Ja 14! Myślałem sobie wtedy, że teraz jestem w zupełnie innej lidze!
To było szybkie! Dobre dwie minuty, tyle, ile trwa piosenka Ramones.
To był jakiś rodzaj salsy, spokojna południowoamerykańska rzecz. Koleś śpiewał merengue, rodzaj muzyki z Puerto Rico. Przecież w takiej chwili nie puścisz Cannibal Corpse czy czegoś takiego. Wyobraź sobie – „Entrails Ripped From A Virgin’s Cunt”! Ha ha ha!
Sklejka okładek z nagłówka również pochodzi ze strony Loudersound.com